autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja BioShock: The Collection – klasyki w nowych szatach
BioShock: The Collection to dla jednych doskonała okazja, by zapoznać się z prawdziwymi arcydziełami sztuki rozrywkowej, dla innych zaś możliwość powrotu do jednych z najlepiej wykreowanych dystopii.
- wszystkie trzy gry wraz z dodatkami w pakiecie w przypadku konsol;
- darmowe wersje dla posiadaczy oryginalnych wydań na PC;
- 1080p i 60 klatek na sekundę w przypadku konsol, czyli zdecydowane polepszenie jakości w stosunku do edycji na siódmą generację;
- seria w ogóle się nie zestarzała.
- brak poprawienia niektórych błędów występujących w oryginalnych wydaniach;
- zabugowane edycje pecetowe pierwszego i drugiego BioShocka;
- problem z zapisywaniem stanów gry na PlayStation 4.
O BioShocku mówimy, że wielką grą był i basta. I to bez względu na to, czy się komuś podobał, czy nie, bo nie o to w tym przypadku chodzi. Podwodna przygoda w mieście Rapture zaliczana jest dziś do klasyki nie dlatego, że była dobrą strzelanką (bo nie była), i nie dlatego, że stała technologicznie na najwyższym poziomie, bo w rzeczywistości działała na mocno zmodyfikowanej drugiej wersji silnika Unreal, podczas gdy konkurencja pokazywała już wtedy zapierające dech w piersiach tytuły oparte na Unreal Enginie 3. BioShock przeszedł do historii za sprawą kreatywnej wizji Kena Levine’a i jego ekipy, w której znajdujące się na dnie oceanu miasto było milczącym świadkiem upadku społeczeństwa. Dystopii rozkładającej się na skutek dekadencji elit i szaleństwa na punkcie plazmidów – nowego wynalazku obdarzającego ludzi niezwykłymi mocami.
BioShock to także mistrzostwo designu. Zarówno pod względem wizualnym, kiedy wędrując korytarzami Rapture, dosłownie przesiąkamy niesamowitym klimatem odrealnionego stylu art deco, jak i projektu rozgrywki, pozostawiającego wiele swobody w sposobach radzenia sobie z różnymi sytuacjami. Także przyjęta forma narracji, galeria nietuzinkowych postaci i jeden z największych fabularnych twistów – wszystko to uczyniło dzieło ekipy Irrational Games wyjątkowym. Na tyle, że 2K postanowiło posiadaczom konsol ósmej generacji przypomnieć całą serię (włącznie z częścią trzecią, której akcja zabiera nas z morskich otchłani wprost w przestworza), przygotowując specjalne wydanie zatytułowane BioShock: The Collection.
Jako że omawianie każdej z oferowanych w pakiecie gier nie ma większego sensu, w tekście skupię się na samym wydaniu i wrażeniach z rozgrywki w odnowione części. Głównie na konsolach, bo choć i pecety otrzymały swoje wersje remasterów, to w rzeczywistości chyba niespecjalnie tego potrzebowały. Jak się zresztą okazało, pełne bugów i niedoróbek, z których co prawda część dało się wyeliminować poprzez własnoręczną edycję plików konfiguracyjnych, niemniej pierwsze wrażenie na zawsze pozostaje pierwszym, a kiedy jest złe, trudno o nim potem zapomnieć.