Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 września 2016, 12:42

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry ReCore - pomysł świetny, ale wykonanie... - Strona 2

Platformówkowa strzelanina z perspektywy trzeciej osoby w nieco bajkowych klimatach science fiction to nie jest coś, czym gracze byliby rozpieszczani.

Mechaniczni przeciwnicy są bezwzględni.

Okazuje się jednak, że Far Eden nie zmieniła się ani na jotę, mające pojawić się w międzyczasie statki kolonizacyjne prawdopodobnie nie dotarły na miejsce, a pustynia została opanowana przez hordy zbuntowanych robotów, których zadaniem miała być konserwacja znajdujących się na powierzchni urządzeń oraz służba przybyłym na miejsce inżynierom. Wstęp do opowieści jest więc intrygujący, a rozwój wydarzeń i sama historia tego, co się stało mocno przykuwa do telewizora. Twórcom udało się napisać interesujący scenariusz, który odkrywa przed nami stopniowo tajemnicę buntu i tajemniczych pryzmatycznych kul będących także czymś w rodzaju potężnych ogniw energetycznych. Dowiemy się także co przydarzyło się ojcu Joule, od którego wiadomości co jakiś czas pojawiają się w trakcie eksploracji planety. Przeszłe wydarzenia poznamy także dzięki odnajdywanym audiologom, które w menu można odsłuchać wraz z ułatwiającymi ich zrozumienie angielskimi napisami.

Rdzeniem rozgrywki w ReCore jest strzelanie i skakanie po różnych obiektach. Postać bohaterki obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a rozprawianie się z różnokolorowymi robotami doskonale ułatwia autoaiming podpięty pod lewy trigger pada. Nie bez powodu wspomniałem o kolorowych robotach, ponieważ to, w jakim stopniu będą one podatne na nasz ostrzał zależy od zgodnego koloru amunicji, z jakiej skorzystamy. Są to cztery barwy, pomiędzy którymi możemy się dowolnie przełączać w czasie wypluwania ołowiu przez nasz karabin oraz skakaniem i dashowaniem w celu uniknięcia pocisków przeciwników. Kolorowa amunicja nie jest dostępna od samego początku rozgrywki i dostęp do niej zależy od postępów w fabule gry.

Tekstury nie są mocną stroną gry.

Strzelanie sprawia wiele frajdy. Podoba mi się płynność, z jaką mogłem namierzać kolejne cele. Wystarczyło nie puszczając autocelowania delikatnie popychać prawy analog pada w odpowiednią stronę, a Joule natychmiast skupiała ogień na nowym zagrożeniu. W grze amunicja nigdy się nie kończy, ale zbyt długie serie wymagają kilku sekund przerwy, zanim ponownie wyplujemy ołów w przeciwnika. Starcia z początku dość łatwe, z czasem wymagają o wiele większej uwagi, a wrogowie stają się bardziej wymagający.

Szczególnie potyczki z bossami otaczającymi się pomniejszym tałatajstwem sprawiają dużo problemów. Są one jednak bardzo emocjonujące i potrafią wejść na ambicję. Twórcy zaimplementowali do mechaniki walki także specjalne urządzenie pozwalające powalić wrogów poprzez wystrzelenie w ich kierunku liny i następnie siłowaniu się z oponentem w celu dosłownego wyrwania z jego ciała kuli energii będącej de facto napędem każdego z robotów. Fajna sprawa, ale niebezpieczna, kiedy wokół nas szaleją kumple naszej ofiary.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej