autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry The Turing Test - to nie jest Portal 3
The Turing Test stanowi kolejną po serii Portal propozycję gry logicznej, w której non stop towarzyszy nam sztuczna inteligencja.
- ciekawie zaprojektowane poziomy;
- satysfakcjonujące zagadki;
- świetne głosy postaci.
- nieprecyzyjne działanie joypada, bez możliwości ustawienia czułości gałki analogowej;
- brak napisów w trakcie wysłuchiwania audiologów;
- w pewnym stopniu wtórność.
Przypominacie sobie pierwsze sceny z filmu Blade Runner, kiedy Holden wypytuje Leona, w jaki sposób ten by się zachował, gdyby znalazł na plaży leżącego do góry nogami żółwia? Pozbawiony empatii replikant nie jest w stanie odpowiedzieć na tak zadane pytanie i atakuje przesłuchującego go policjanta. Ten fragment, jak i późniejsze przesłuchanie Rachel przez Deckarda, został zainspirowany badaniami Alana Turinga, który w połowie ubiegłego wieku zaproponował sposób, w jaki poprzez naturalną rozmowę z maszyną da się stwierdzić, kiedy ta faktycznie zaczyna myśleć tak, jak myślą ludzie. Naukowcom i futurologom wydawało się wtedy, że wynalezienie dorównującej człowiekowi sztucznej inteligencji jest kwestią dość nieodległą i trzeba szybko przygotować się na nadejście tej chwili. Rzeczywistość zweryfikowała to przekonanie, co nie znaczy, że twórcy współczesnej literatury czy popkultury porzucili samą ideę. To dzięki ich dociekaniom Skynet spowodował atomową zagładę, Roy Batty użył pięknej metafory, porównując przemijający czas do łez zlewających się z kroplami deszczu, a GlaDOS mamiła gracza nagrodą w zamian za wykonanie kolejnych zadań. Teraz do tego grona dołącza TOM – sztuczna inteligencja z gry The Turing Test, w której wcielamy się w pozostawioną na stacji orbitującej wokół jednego z księżyców Jowisza astronautkę Avę.
Ava zostaje zbudzona z kriogenicznego snu, ponieważ kilkanaście dni wcześniej zerwał się kontakt pomiędzy macierzystą stacją a grupą astronautów, którzy sześć lat temu założyli bazę na powierzchni księżyca. Jedynym towarzyszem bohaterki jest właśnie sztuczna inteligencja nadzorująca ekspedycję. Obdarzony przyjemnym głosem TOM (wyobraźcie sobie skrzyżowanie HAL-a 9000 z GERTY-m z filmu Moon) wdaje się w interesujące rozważania na temat człowieczeństwa i tego, co mogło zajść w bazie na dole.
Po przybyciu na miejsce okazuje się bowiem, że wnętrze obiektu zostało całkowicie przebudowane i tworzy coś w rodzaju komór testowych. Każda z nich zapewnia zagadkę logiczną polegającą na manipulowaniu za pomocą przenoszonego przez protagonistkę karabinu różnokolorowymi kulami energii, pozwalającymi otwierać drzwi prowadzące do kolejnej zagadki, a także uruchamiać inne urządzenia.
Osobom, które miały kiedyś do czynienia z grami z serii Portal powinna otworzyć się właśnie w głowie dodatkowa klapka, ponieważ ogólne zasady rządzące rozgrywką w The Turing Test są bardzo podobne do tych z produkcji Valve. Może atmosfera panująca w bazie odbiega od tego, co serwowała nam szalona GlaDOS, ale to akurat plus dzieła brytyjskich scenarzystów z Bulkhead Interactive – udało im się w umiejętny sposób przedstawić fabułę, odkrywając ją przed nami kawałek po kawałku, w czym zresztą istotnie pomaga możliwość zwiedzania dodatkowych lokacji związanych z rozwojem historii, do których trafiamy pod koniec każdego z siedmiu rozdziałów gry.