Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Obduction Recenzja gry

Recenzja gry 30 sierpnia 2016, 10:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Obduction – piękna, trudna i wciągająca

Pierwszoosobowa gra przygodowa niebędąca survivalem ani horrorem? Obduction nawiązuje do klasyki gatunku jako duchowy spadkobierca serii Myst.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4

PLUSY:
  1. klimatyczna i angażująca;
  2. trudne zagadki oparte na fabule;
  3. aktorzy zamiast modeli postaci;
  4. wizualnie prezentuje wysoki poziom.
MINUSY:
  1. koszmarnie długie loadingi;
  2. zacina się w momencie doczytywania danych.

Chyba każdy weteran gier przygodowych zna, a przynajmniej powinien kojarzyć nazwisko braci Randa i Robyna Millerów. Ludzi, którzy w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zapoczątkowali ogromny skok technologiczny w branży interaktywnych opowieści. Za sprawą wydanej na płycie kompaktowej najpierw na komputery Macintosh, a później na pecety grze Myst ekipa Cyan, w której obaj panowie grali pierwsze skrzypce, przyczyniła się do popularyzacji tego nośnika i nie tylko położyła podwaliny pod jedną z najciekawszych serii pierwszoosobowych przygodówek, ale także zainicjowała erę „growych blockbusterów”.

Przygody Nieznajomego podróżującego po „Wiekach” reprezentujących odmienne krainy wirtualnego świata niemal przez dziesięć lat były najlepiej sprzedającą się grą wszech czasów i dopiero pierwsza odsłona serii The Sims zdetronizowała dzieło rodzeństwa Millerów.

Myst, choć tak naprawdę nie był pierwszy (o kilka miesięcy wyprzedziło go chociażby The 7th Guest), to jednak zdefiniował nowy podgatunek gier przygodowych. Tak jak w tamtym okresie istniały gry doomopodobne, tak przez długi czas każdą nową grę mystopodobną witano z otwartymi ramionami. Dość powiedzieć, że nawet na mało jeszcze rozwiniętą polską branżę moda ta wywarła niebagatelny wpływ, czego dowodem jest kilka znakomitych tytułów (A.D. 2044, Reah, Schizm), w czym główna zasługa firm LK Avalon i Detalion.

Ruiny obcego świata

Ostatnia część epopei Myst ukazała się przed jedenastu laty, długo więc Cyan kazało czekać fanom na produkcję choćby utrzymaną w duchu tamtej serii. Szansa pojawiła się wraz z możliwością wsparcia projektu za pośrednictwem Kickstartera, gdzie pozostały w branży Rand Miller wraz ze swoim zespołem zebrał nieco ponad 1,3 miliona dolarów na Obduction – grę tak mocno zakorzenioną w tradycji pierwszoosobowych przygodówek, że już bardziej się chyba nie da. W ten sposób ponownie jako nieznajomy bezimienny trafiamy do wykreowanego za pomocą Unreal Engine 4 świata, w którym przyjdzie nam odkryć tajemnice kilku cywilizacji, egzystujących na tajemniczej planecie niczym w potrzasku.

Rozgrywka prowadzona jest z perspektywy pierwszoosobowej. Nie wiemy jednak, ani kim jesteśmy, ani jak się nazywamy. Ot, przypadkowy gość, który – zobaczywszy na niebie jasną kulę – zostaje teleportowany w nieznane mu miejsce, będące w rzeczywistości wycinkiem stanu Arizona, w którego centrum znajduje się spalone słońcem stare miasteczko górnicze. Sęk w tym, że obszar ten mieści się pod dziwną, energetyczną kopułą, której granic nie da się przekroczyć. Przynajmniej na początku, bowiem w miarę eksploracji okolicy mamy okazję poznać także zupełnie odmienne pod względem krajobrazu fragmenty innych światów.

Monumentalne budowle na skrawku Arizony.

Jedyną opcją pozwalającą nadać naszej postaci jakąś osobowość jest możliwość wyboru rodzaju cienia, który będziemy rzucać – męskiego bądź żeńskiego. Jak się szybko przekonujemy, miasteczko okazuje się niemal zupełnie wymarłe, choć dzięki dziwacznym urządzeniom wyświetlającym coś w rodzaju holograficznego obrazu zostajemy przywitani przez byłych mieszkańców. I już na samym wstępie gra otrzymuje ode mnie gigantycznego plusa za wykorzystanie w tych nagraniach prawdziwych aktorów. Żadnych sztucznie wyglądających modeli imitujących ludzi. Czysta magia zwyczajnego wideo. I nawet jeżeli w trakcie dalszego rozwoju sytuacji okazuje się, że nagrań tych jest niewiele (z wyjątkiem jedynego mieszkańca, niejakiego C.W., odgradzającego się od reszty miasteczka pancernymi drzwiami), to i tak twórcom udało się mnie kupić. Poczułem się trochę jak dawniej, kiedy digitalizowane postacie w grach były czymś całkowicie naturalnym, a branża sądziła, że mariaż ze światem filmowym zostanie zawarty już dosłownie za chwilę.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.