Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 sierpnia 2016, 15:10

Recenzja gry Master of Orion: Conquer the Stars – zamiast sięgnąć gwiazd, gra tylko do nich macha - Strona 3

Firma Wargaming.net oferuje możliwość zagrania w nową wersję klasyki gier 4X. Odkopanie serii Master of Orion ma jednak wyższy cel – przedstawienie jej nowemu pokoleniu graczy.

Kosmos w ogniu

Mimo że rozbudowa potrafi znudzić, nowe Master of Orion dobrze radzi sobie z tym, co w poprzednich grach z cyklu było najlepsze – łączeniem szerokiej skali zarządzania całym imperium z niewielkimi, wręcz mikroskopijnymi czynnościami, takimi jak np. projektowanie statków. Uzbrajanie okrętów według własnych upodobań zostało żywcem przeniesione z wcześniejszych odsłon, jednak jest znacznie czytelniejsze. Arsenał oddany do dyspozycji gracza wydaje się ogromny – torpedy, bomby, lasery, działka strumieniowe. Do tego każdy rodzaj broni da się modyfikować i zadecydować w danym przypadku o polu ostrzału. W edytorze okrętów można spędzić masę czasu i świetnie się bawić. Oczywiście, jeżeli nie macie ochoty na grzebanie w podzespołach, gra zaoferuje domyślne wyposażenie.

To, w jaki sposób uzbroimy nasze okręty, wpłynie na ich efektywność w walce. Kiedy zdecydujemy się osobiście poprowadzić flotę do boju, Master of Orion zmienia się w RTS-a. Jest to największe odstępstwo od oryginału. Szczerze mówiąc, miałem co do tego spore wątpliwości. Gdy grałem w wersję z wczesnego dostępu, walka była mocno prymitywna. Na szczęście w finalnym wydaniu starcia są o wiele bardziej rozbudowane i oferują sporo taktycznej głębi, szczególnie na wysokich poziomach trudności.

Recenzja gry Master of Orion: Conquer the Stars – zamiast sięgnąć gwiazd, gra tylko do nich macha - ilustracja #3

Szybko okazuje się, że zasada „jestem lepszy, bo mam większy statek” jest błędna. Oprócz siły ognia ważna jest również szybkość okrętów lub kąt ostrzału. Nieraz zdarzało mi się, że moje niepokonane, jak myślałem, wielkie okręty były rozrywane na kawałki przez małe fregaty. Te świetnie radzą sobie bowiem z flankowaniem. Rozwiązywanie taktycznych zagadek w bitwach w Master of Orion jest bardzo satysfakcjonujące. Nie wspominając o oglądaniu w akcji tych wszystkich narzędzi zagłady, które załadowaliśmy na nasze statki. Szkoda tylko, że pola bitew nie zostały bardziej zróżnicowane.

Mateusz Araszkiewicz

Mateusz Araszkiewicz

Pierwsze materiały wideo oraz tekstowe o grach tworzy od ponad dziesięciu lat – najpierw były to materiały typu let’s play, potem recenzje oraz publicystyka dla serwisów Gametoon oraz MiastoGier.pl. Politolog z wykształcenia. Od 2014 roku współpracownik tvgry. Od 2015 stały członek ekipy. Tworzy materiały wideo oparte o szeroko pojęty gaming. Prowadzi również streamy na kanale tvgryplus. Gra od 30 lat. W szczególności upodobał sobie strzelanki pierwszoosobowe, cRPGi, gry typu rouge-lite oraz strategie czasu rzeczywistego. Nie przepada za wyścigami oraz grami sportowymi. Ulubiona gra? Oczywiście, że Star Wars: Dark Forces. Poza graniem uwielbia czytać, składać klocki LEGO, chodzić po górach oraz jeść cieszyńskie kanapki ze śledziem.

więcej