Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Worms W.M.D Recenzja gry

Recenzja gry 22 sierpnia 2016, 15:00

Recenzja gry Worms WMD – Powrót do Armageddonu

Worms WMD to idealna mieszanka nowego ze starym, ze wszystkich świeższych części cyklu oferująca doznania najbliższe tym z klasycznych odsłon serii, a przy tym wprowadzająca kilka całkiem udanych atrakcji, jakich robale dotąd nie widziały.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji PC, XONE, Switch

PLUSY:
  • odwzorowana fizyka z Worms: Armageddon;
  • zwiększony limit robaków na planszy do 48;
  • nowe atrakcje udanie urozmaicające rozrywkę;
  • olbrzymi arsenał broni;
  • bardzo przyjemna dla oka oprawa wizualna;
  • jeśli mamy z kim grać, zabawa jest niesamowicie miodna.
MINUSY:
  • usunięcie funkcji wprowadzonych w kilku poprzednich częściach serii;
  • brak niektórych kultowych typów broni;
  • zmagania ze sztuczną inteligencją nadal nie potrafią dostarczyć takiej frajdy jak rywalizacja z innymi ludźmi.

Mało która seria gier straciła tak wiele jak kultowe Wormsy na próbie przeniesienia mechanizmów rozgrywki z przestrzeni dwuwymiarowej w trójwymiar. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku dwudziestego pierwszego wieku pozycje z tego cyklu były jednymi z najpopularniejszych produkcji, przy których spędzało się czas wspólnie ze znajomymi. Ten stan zmieniła jednak premiera Worms 3D i kilku kolejnych w pełni trójwymiarowych odsłon – od tego czasu wierny robakom pozostał jedynie niewielki odsetek dawnych fanów. Później próbowano się zreflektować, wracając do dwuwymiarowych korzeni, ale franszyzie już nigdy nie udało się w pełni odzyskać utraconej pozycji. W czym zresztą spora wina deweloperów z Team 17, którzy – wprowadzając co odsłonę kolejne, zazwyczaj całkiem udane pomysły na urozmaicenie zabawy – w następnej części całkowicie je ignorowali na rzecz jeszcze innych nowości, a wszystko to przy jednoczesnej nieobecności wielu cenionych funkcji oferowanych przez starsze tytuły i przy kombinowaniu z fizyką rozgrywki. W efekcie kolejnym grom, choć okazywały się całkiem niezłe, w oczach większości fanów brakowało sporo do najbardziej kultowych Worms: Armageddon oraz Worms World Party.

Pierwsze zapowiedzi Worms WMD sugerowały, że gra nie zmieni tej sytuacji – z jednej strony pojawić miały się takie nowości jak wchodzenie do budynków czy pojazdy, z drugiej zaś udawano, że nigdy nie istniały wprowadzone w Worms: Revolution klasy postaci oraz interaktywna woda. Z tego powodu spodziewałem się po najnowszej odsłonie, że podobnie jak Reloaded, Revolution czy Clan Wars będzie to niezła gra, której jednak nie uda się dorównać swoim najbardziej kultowym poprzedniczkom. Tymczasem WMD może jeszcze nie przewyższa darzonych wielkim sentymentem najlepszych produkcji z cyklu, ale też w niczym im nie ustępuje. A wszystko dzięki jednemu elementowi – fizyce!

Mapy wyglądają świetnie i cieszą oczy barwnymi, dwuwymiarowymi grafikami.

Wielka Maszynowa Destrukcja

Reguły rozgrywki w WMD są dokładnie takie same jak zawsze – drużyny, składające się z kilku robaków każda, próbują pozabijać się nawzajem przy użyciu olbrzymiego arsenału bardziej lub mniej absurdalnej broni. Wszystko to w turach i na dwuwymiarowych planszach, które kolejne wybuchy mogą zrównać z ziemią – a ściślej mówiąc: zredukować do poziomu śmiertelnej dla glizd wody. Pozornie banalne zasady już niejednokrotnie udowodniły, że kryją w sobie olbrzymią głębię i potencjał multiplayerowy, nikomu z twórców nie przyszło więc do głowy tych podstaw zmieniać, jedynie przez lata na różne sposoby obudowując je dodatkowymi mechanikami. I podobnie jest tym razem, choć ta odsłona pod wieloma względami stanowi wielki powrót do przeszłości.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.