Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 15 sierpnia 2016, 13:33

Recenzja gry No Man's Sky - w kosmosie nikt nie usłyszy twojego ziewnięcia - Strona 4

No Man’s Sky to nieudany eksperyment, który oferuje niewyobrażalnie duży świat, ale nie dostarcza przy tym wystarczającej motywacji do jego zwiedzania i szybko zabija entuzjazm podróżników poważnymi błędami technicznymi.

Badać, szukać, zbierać

Niezależnie od tego, na jakiego typu planetę trafiamy, możemy na niej wykonywać (z jednym wyjątkiem) ten sam zestaw czynności. Wspomnianym wyjątkiem jest skanowanie lokalnej fauny i flory – bywają globy całkowicie jałowe, na których oprócz skał i obiektów pozostawionych przez inne rasy nic nie znajdziemy. Nie jest to jednak wielka strata, gdyż skanowanie polega po prostu na bliższym przyjrzeniu się zwierzęciu lub roślince za pomocą elektronicznej lornetki. Odnotowany w ten sposób gatunek możemy następnie po swojemu nazwać (podobnie zresztą jak same planety, punkty orientacyjne na tychże i całe systemy gwiezdne) i wysłać tę informację do wielkiej bazy danych. Jeśli kiedyś jakiś inny gracz również postawi nogę na tej planecie i zobaczy ten sam gatunek zwierzęcia, dowie się, że to właśnie my go odkryliśmy. Skanowanie było aktywnością, która jako pierwsza zaczęła mnie nudzić – ani nie wymaga jakichś specjalnych działań poza patrzeniem na wszystko dookoła, ani nie jest jakoś specjalnie dobrze nagradzane. Nawet drapieżniki, atakujące nas, gdy zanadto się zbliżymy, nie są w stanie uratować tego aspektu, gdyż można je z łatwością unikać albo bez problemu zastrzelić.

Ruiny obcych cywilizacji to najciekawsze atrakcje oferowane przez poszczególne planety, ale w końcu i ten aspekt zabawy przestaje ciekawić.

Główny powód opuszczania statku, obligatoryjny bez względu na przyjęty styl gry, to poszukiwanie surowców. Niektóre występują wszędzie, w przypadku innych wszystko zależy od szczęścia, ale z reguły nie warto ruszać w kosmos bez pełnych kieszeni. Przynajmniej w pierwszych godzinach gry, gdy jeszcze jest sens dokonywać ulepszeń ekwipunku i statku oraz zarabiać kredyty – po pewnym czasie jedynym interesującym nas składnikiem stają się pierwiastki wymagane do zasilania napędów, które są na tyle powszechne, że wystarczy wylądować w dowolnym miejscu i po kilku chwilach mamy pełny bak. Zbieractwo jest banalnie proste i sprowadza się do strzelania w stworzone z pierwiastków obiekty albo po prostu wchodzenia w interakcje z roślinami. Mimo prostoty i dość dużej monotonii przez jakiś czas robienie kursów tam i z powrotem po cynę czy pluton okazuje się zaskakująco przyjemne, zwłaszcza gdy kolekcjonowaniu towarzyszy konkretny cel, na przykład zebranie odpowiedniej ilości niklu wymaganej do ulepszenia napędu gwiezdnego. Robienie tego samego w końcu jednak staje się bardzo przykrym obowiązkiem i zaczynamy ograniczać tego typu działania do niezbędnego minimum. Zabawę można sobie przez jakiś czas urozmaicać, prowokując do walki wspomnianych już strażników, szybko przestają oni jednak stanowić jakiekolwiek wyzwanie i pokonywanie ich przestaje dawać choćby minimalną satysfakcję.

Większość gatunków zwierząt różni się od siebie drobiazgami, ale czasem można natrafić na całkiem oryginalne istoty.

Najciekawszy punkt wycieczek to poszukiwania monolitów obcych oraz budynków – jedne i drugie występują praktycznie na każdym obiekcie, na którym można wylądować. Monolity zawierają wiedzę o obcych cywilizacjach, co przekłada się przede wszystkim na naukę ich języka i ułatwioną komunikację. Czasem też odnaleźć można większe ruiny, pogłębiające naszą znajomość historii świata No Man’s Sky. Budynki mogą być funkcjonalnymi placówkami handlowymi, posterunkami czy opuszczonymi obiektami niewiadomego pochodzenia. Przede wszystkim jednak stanowią źródło nowych technologii i czasem okazję do interakcji z różnymi kosmitami. Te ostatnie mają formę krótkich opisów połączonych z wypowiedziami obcego, na podstawie których musimy zdecydować, jak się zachować. Im więcej znamy słówek, tym łatwiej wybierzemy właściwą reakcję i coś zyskamy. Właśnie te rozsiane po planetach obiekty są głównym motorem napędowym zachęcającym do zwiedzania. Niestety, bardzo szybko zaczynają się powtarzać i z czasem ich poszukiwanie staje się tak samo monotonne jak każda inna aktywność. Grze naprawdę potrzeba jakiegoś systemu zdarzeń losowych urozmaicających kolejne podróże.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej