Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 sierpnia 2016, 14:45

Recenzja pierwszego epizodu gry Batman: The Telltale Series – nowe szaty starej mechaniki - Strona 2

Pierwszy epizod batprzygodówki twórców The Walking Dead oraz The Wolf Among Us prezentuje dobrze znaną mechanikę wzbogaconą o zaktualizowany silnik graficzny oraz nietypowy tryb dla wielu graczy.

Początek większej całości

Proporcje pomiędzy graniem superbohaterem oraz jego alter ego rozkładają się mniej więcej po równo, może minimalnie na korzyść ludzkiej strony Człowieka Nietoperza. Zależnie od tego, kim akurat sterujemy, inny jest charakter obowiązkowo obecnych w każdej produkcji studia Telltale wyborów moralnych. W przypadku Batmana większość decyzji dotyczy tego, jak bardzo brutalnie zamierzamy się zachować – czy na przykład złamać oprychowi rękę w celu uzyskania informacji, czy jedynie ograniczyć się do solidnego pobicia. Jako Wayne podejmujemy decyzje bardziej polityczne – przykładowo, czy uścisnąć dłoń wpływowemu przestępcy na oczach tłumów, czy jednak zachować dystans i ryzykować uczynienie sobie z niego nowego wroga. Raczej nikogo nie zaskoczę, pisząc, że wybory te i tak koniec końców mają marginalne znaczenie i nie zapowiada się, by w kolejnych odcinkach w jakiś istotny sposób odcisnęły piętno na opowieści. W tej kwestii nic się nie zmieniło, ale też chyba nikt się już tego po grach Telltale nie spodziewa.

Jako Bruce Wayne musimy zadawać się z władcami przestępczego półświatka Gotham i od nas zależy, w jaki sposób potraktujemy wyciągających do nas dłoń kryminalistów.

Dość wyraźnie widać, że pierwszy epizod to dopiero początek większej całości i ciężko ocenić zaprezentowaną w nim opowieść, gdyż wszystkie wątki zostały ledwie zainicjowane. Intryga ma potencjał przekształcić się w coś interesującego i świeżego, ale równie dobrze może skręcić w stronę stereotypowych superbohaterskich historyjek. W każdym razie pierwsze wrażenia są w większości pozytywne – jedyny wyjątek stanowi postać Bruce’a Wayne’a, który wydaje się pozbawiony charakteru i ciężko się z nim utożsamiać. Skrywane przez niego demony przeszłości zakopane zostały zbyt głęboko, by robić na graczu wrażenie, a gdy stara się flirtować, to wychodzi mu to w wyjątkowo drewniany sposób. Ponieważ połowa opowieści ma być oparta właśnie na jego ludzkiej stronie, obawiam się poważnych problemów w kolejnych epizodach. Trochę zabrakło mi tu też jakiejś wyjątkowej sceny czy zaskakującego wątku, czegoś niespodziewanego, co posłużyłoby za wabik rozbudzający apetyt na kolejne odcinki.

Recenzja pierwszego epizodu gry Batman: The Telltale Series – nowe szaty starej mechaniki - ilustracja #2

O ile sposób, w jaki giną rodzice Bruce’a, w każdej wersji opowieści jest niemal taki sam, tak przez lata zmieniała się tożsamość mordercy. Według pierwszej i najpowszechniejszej wersji za zabójstwo odpowiedzialny był kryminalista Joe Chill. Później okazało się, że Joe w rzeczywistości został wynajęty przez starego wroga rodziny Wayne’ow – Lewa Moxona. Następnie zdecydowano, że lepiej, by tożsamość zleceniodawcy pozostała niewiadomą, a w końcu w ostatnich latach powrócono do pierwotnej wersji. Na tę opcję zdecydował się również Christopher Nolan w swojej trylogii o Mrocznym Rycerzu. Tim Burton natomiast uczynił zabójcą Jokera. Do tego dochodzą przeróżne niekanoniczne wariacje – na przykład w komiksie Czerwony Syn rodziców Bruce’a śmierć spotkała z rąk oficerów komunistycznej policji ZSRR.

Drobne zmiany

Batman to przede wszystkim detektyw i twórcy na szczęście pamiętali o odwzorowaniu tego aspektu jego pracy.

Recenzja pierwszego epizodu gry Batman: The Telltale Series – nowe szaty starej mechaniki - ilustracja #4

Miły dodatek stanowi dostępna z poziomu głównego menu seria filmów, której kolejne odcinki prezentować mają kulisy pracy nad grą. Niestety, w chwili debiutu pierwszego epizodu Batmana serial dokumentalny nie był jeszcze gotowy.

Główne mechanizmy rządzące rozgrywką nie zmieniły się w stosunku do poprzednich gier Telltale i fani The Walking Dead czy Tales from the Borderlands odnajdą się w Batmanie momentalnie, zaś nowi gracze proste reguły przyswoją bardzo szybko. Lwia część zabawy zasadza się na prowadzeniu konwersacji poprzez wybór jednej z czterech opcji dialogowych pod presją czasu. To, co powiemy, może wpłynąć na kształt rozmowy, ale najczęściej różnice są jedynie kosmetyczne. Oczywiście Bruce nie po to lata nocami po mieście przebrany za nietoperza, by ze wszystkimi dyskutować, i wiele konfliktów musi rozwiązywać siłowo. Pojedynki to odgórnie wyreżyserowane scenki, w trakcie których naszym zadaniem jest szybkie wciskanie pojawiających się na ekranie przycisków. Zazwyczaj zbytnie zwlekanie czy błędy nie są dotkliwie karane i trzeba się naprawdę postarać, by przegrać. Regularne sukcesy ładują natomiast specjalny wskaźnik, dzięki któremu pod koniec starcia możemy zastosować znacznie potężniejszy atak kończący.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej