Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 grudnia 2002, 14:12

autor: Marcin Cisowski

The Partners - recenzja gry

The Partners to symulacja niewielkiej, lecz prestiżowej kancelarii adwokackiej, zatrudniającej dziewięciu prawników.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

To dziwne, że przez te wszystkie lata żadna firma nie pokusiła się o zrobienie gry traktującej o jednym z najpowszechniejszych i niewątpliwie najpopularniejszym w pewnych kręgach zjawisku. Jedni ich nienawidzą (głównie mężczyźni), inni uwielbiają i dostają wypieków na twarzy, ilekroć z nimi obcują (przeważnie kobiety). Mowa o telenowelach. Po raz pierwszy spotykamy się z tą formą rozrywki w postaci cyfrowej. Fakt, mogliśmy już podpatrywać życie ludzi w „The Sims”, ale moim skromnym zdaniem było ono strasznie nudne (i może właśnie dlatego gra doczekała się tylu dodatków – żeby choć troszkę to życie umilić).

„The Partners” to gra w założeniu ze wszech miar podobna do słynnych „Simsów”. Rozwija jednak idee całkowitej kontroli nad życiem postaci i rzuca nas na burzliwe i nieprzeniknione wody kancelarii adwokackiej. Bohaterami naszej opowieści są tak barwne postacie jak: Isabella Gordon, Angelina Adios, John Fitzerald, Tiffany Weatherly, Jessica Woods i inni.

Miłe zaskoczenie spotkało mnie już na samym początku. Intro, bo o nim mowa, doskonale wprowadza nas w nastrój rozgrywki, będąc bardzo fajnie zmontowaną czołówką serialu. I tu wielkie gratulacje dla polskiego dystrybutora – z głośników płynie bardzo miły, kobiecy głos, który śpiewa (o zgrozo) wpadającą w ucho piosenkę. Pierwszy plus już na samym początku. W menu możemy wybrać jedną z trzech kampanii lub zdecydować się na autoscenariusz, co zaowocuje rozegraniem partyjki bez konkretnego zakończenia. Skoncentruję się jednak na kampaniach. Jak już wspomniałem są trzy. Każda to zbiór historii z życia jednej z trzech kancelarii:

Sea, Tex & Sun – duża, lecz zupełnie nieznana. Jedna z jej założycieli – czarująca i energiczna Eva Tex ma aspiracje, aby kancelaria stała się jedną z najsłynniejszych na świecie. Zakładając tylko, że Benny Sea i Hunter Sun – współpracownicy – nie zniweczą jej wysiłków.

Gordon & Gordon – jej szefowie to małżeństwo – Alan i Isabella Gordon. Jednak życie w tej kancelarii nie zawsze płynie gładko – Isabella ma charakterek, a jej mąż oko na piękne kobiety.

Adios & Goodnight – jej właściciele to miła Angelina Adios i zgorzkniały wdowiec J. R. Goodnight, który roztacza despotyczne rządy nad kancelarią. Przeciwni temu są wszyscy, a szczególnie jego syn – Bobby Goodnight.

Mam nadzieję, że dzięki tym opisom wiecie już mniej więcej jakiego typu wyzwaniom przyjdzie nam stawić czoła. „The Partners” od „The Sims odróżnia przede wszystkim właśnie fabuła.

Grę rozpoczynamy z niewielkim zapasem gotówki i podstawowym umeblowaniem kilku skromnych pokoi oraz pracownikami – głównymi bohaterami, którymi przyjdzie nam pokierować i których losy będzie nam dane poznać. Uprzedzam od razu, że nie spotkamy w grze ustalania pensji i tego typu problemów. Koncentrujemy się na zachowaniach, potrzebach i stosunkach w grupie. Cele każdej kampanii są różne. Eva Rex musi np. do Wielkanocy unikać flirtów i zachowań co najmniej niejednoznacznych w pomieszczeniu, gdzie prowadzi się prace nad kolejnymi sprawami. Dlaczego?? Ponieważ w przypadku, gdy takie zachowanie zostanie zarejestrowane przez umieszczoną pod sufitem kamerę, Eva nie otrzyma spadku – fabryki czekoladowych króliczków. Prawda, że zakręcone. A to dopiero początek. Każda kampania podzielona jest na kilka następujących po sobie podmisji. Jedne z nich polegają na „wytrenowaniu” naszych podopiecznych w jakiejś dziedzinie np. w sporcie, w celu wygrania corocznych zawodów sportowych prawników.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.