Recenzja gry SteamWorld Heist - steampunkowy western w kosmosie - Strona 3
Rzadko, która produkcja potrafi mnie kupić w tak krótkim czasie, jak SteamWorld Heist. Steampunkowa gra taktyczna pokazuje pazur i zawiera całkiem interesującą mechanikę, odrobinę czerpiącą z nowych odsłon serii XCOM.
Niestety, ambitne dzieło Szwedów ma też swoje słabsze strony. Na dłuższą metę drażni zarządzanie ekwipunkiem, który przedstawiony jest w formie jednego wora, zawierającego zarówno broń, jak i gadżety – na dodatek układające się według kolejności ich zdobycia. Przydałaby się możliwość automatycznego sortowania przedmiotów grupami, dzięki czemu szybciej moglibyśmy dokonać przeglądu uzbrojenia. Temu nie najlepszemu rozwiązaniu zawdzięczam przypadkowe sprzedanie jednej mocarnej pukawki, jaką udało mi się znaleźć w trakcie wykonywania misji. Pół biedy, jeśli dałoby się ją odkupić, ale był to akurat sprzęt z gatunku rzadkich i żaden vendor nie miał go w swojej ofercie.
Do wad zaliczyć trzeba też tępotę przeciwników i ich niechęć do oddawania strzałów po rykoszetach. Po kilku godzinach zmagań potrafiłem przewidywać posunięcia rywali i tak ustawiać swoich wojaków, żeby unikali nieprzyjacielskiego ognia nawet wtedy, kiedy nie byli przytuleni do żadnej z osłon. Wrogowie potrafią zmieniać pozycję, przyjmować dogodne ustawienia strzeleckie, ale jeśli pomiędzy nimi a nami znajduje się jakiś obiekt, na ogół strzelą w niego, zamiast do nas. W pewnym sensie rozumiem ten zabieg – gdyby oponenci potrafili jeszcze niszczyć kowboty po strzałach z rykoszetów, ukończenie tej gry byłoby praktycznie nierealne. Można było jednak wyrównać szanse w inny sposób, np. aplikując piratom większą liczbę punktów życia. Niestety, jest dokładnie odwrotnie.
Oba wymienione wyżej mankamenty nie psują jednak ogólnego odbioru tytułu. To produkcja znakomita i wśród pozycji niezależnych bardzo urokliwa. Wszystkim można się tutaj zachwycać, od oprawy graficznej począwszy, poprzez świetnie wykonaną walkę, na dialogach skończywszy. Entuzjaści gier indie powinni być szwedzką propozycją po prostu zachwyceni, o ile oczywiście mają zacięcie do taktycznych turówek i nie boją się powalczyć na ostatnim poziomie trudności. SteamWorld Heist kupiło mnie już po piętnastu minutach zabawy, a żal po wyłączeniu konsoli rekompensowałem sobie odpaleniem edycji na PlayStation Vita. Nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na to małe, ale nietuzinkowe dzieło. To moje najlepiej zainwestowane pieniądze w czerwcu.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl