Recenzja gry LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy - wyborny odcinacz kuponów - Strona 3
Klockowa wersja Przebudzenia Mocy może nie jest Battlefrontem na jakiego czekaliśmy, ale z pewnością to jedna z najlepszych gier w uniwersum Gwiezdnych Wojen i serii LEGO!
Prawdziwą perełką są natomiast bitwy kosmiczne! Latanie gwiezdnym myśliwcem odbywa się albo w sekwencjach korytarzowych, albo na arenach gdzie mamy pełną swobodę poruszania się i śmiem twierdzić, że fragmenty te dają o wiele więcej frajdy, niż jakiekolwiek starcia w Star Wars: Battlefront. Śmigamy statkiem w gąszczu asteroid, nad powierzchnią planet, słyszymy nie tylko charakterystyczne dźwięki myśliwców TIE i blasterowych działek, ale i klimatyczne rozmowy pilotów. Wokoło dzieje się mnóstwo rzeczy, atakujemy cele naziemne, powietrzne, jest kolorowo, jest dynamicznie - zupełnie jak w jakieś osobnej grze zręcznościowej na automaty. Szkoda tylko, że z powodu ścisłego trzymania się fabuły filmu, owych sekwencji nie ma zbyt dużo. Na osłodę dostajemy jednak możliwość polatania w niektórych misjach dodatkowych oraz prologu, cofającym nas do wydarzeń z Powrotu Jedi.
Sekrety Kylo Rena
Harrison Ford wciela się oczywiście tutaj w postać Hana Solo, ale autorzy bardzo często nawiązują do jego innej kultowej roli, parodiując kilka scen z Indiany Jonesa.
Grając podczas marcowej prezentacji we wczesne demo gry miałem pewne obawy co do jakości oprawy graficznej - finalna wersja na komputery PC wygląda jednak wspaniale. Ludziki są świetnie animowane, wszelkie tekstury otoczenia i roślinność prezentują się naprawdę dobrze, jakby wyjęte z zupełnie innej, bardziej realistycznej gry. Na planszach ciągle coś się dzieje i warto zwracać uwagę na dalszy plan, gdzie okazyjnie zobaczymy szturmowców grających w siatkówkę, czy przygrywającą orkiestrę w czasie ostrej strzelaniny. Takie zabawne elementy towarzyszą nam niemal non stop, choć oczywiście poziom humoru wyraźnie skierowany jest do dzieciaków - najstarsi fani gwiezdnej sagi uśmieją się jedynie w paru momentach. Dość sprzeczne wrażenia przynosi natomiast oprawa dźwiękowa. Z jednej strony ma ogromną zaletę w postaci oryginalnych głosów postaci prosto z filmu, ale w wielu przypadkach słychać jednak, że kwestie zostały z niego w dość prosty sposób wycięte. Gra sprawiła mi też parę innych problemów technicznych - nie zapamiętywała ustawień językowych na Steamie, zminimalizowanie okna spowodowało zmianę rozdzielczości, a raz nie mogłem ukończyć rozdziału, bo jeden ze szturmowców utkwił przykucnięty za osłoną, nie dając się zestrzelić.
Tych parę błędów nie zdołało w żadnym stopniu umniejszyć mi frajdy z gry. Przy LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy bawiłem się wyśmienicie, chyba nawet lepiej niż w kinie. To kilka godzin świetnej zabawy okraszonej sporą dawką śmiechu (zajęcia fitness szturmowców!), a główna kampania to niespełna 20% całej gry. Nie znajdziemy tu rewolucji w serii, nie znajdziemy odpowiedniego poziomu trudności - jedynym wyzwaniem jest zaliczenie gry na 100%. Nie jestem pewien, czy można wytrzymać z LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy aż tak długo - tu zapewne ilość czasu spędzonego z grą będzie tym większa, im młodszy będzie gracz. Wiem natomiast, że na pewno warto poświęcić grze choćby odrobinę dodatkowej uwagi. Odwiedzając ponownie zaliczone etapy, nie tylko odblokujemy nieznane losy Hana Solo i jego włochatego kompana, ale znajdziemy też sekretne przejście do sypialni Kylo Rena! Z takiej okazji wprost nie można nie skorzystać!
Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl