Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 czerwca 2016, 09:04

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Inside - twórcy Limbo pokazują piekło wojny? - Strona 2

Duńczycy z Playdead nie zasypiali przez kilka ostatnich lat gruszek w popiele i od czasu sukcesu Limbo w pocie czoła pracowali nad kolejnym tytułem. Rezultatem tych prac jest Inside – mroczna podróż małego chłopca w bezwzględny świat.

Ludzie są groźni. Trzeba się przed nimi ukrywać.

Pierwsze dziesięć minut gry okazuje się dla mnie szokujące. Bohater Limbo przebijany odnóżami wielkiego pająka i rozszarpywany przez szczęki zastawionych sideł jest niczym wobec uciekającego dziecka, zastrzelonego w końcu gdzieś pośród leśnej głuszy. Dziecka rozszarpywanego przez psy. Dziecka, które jest ścigane przez dorosłych gotowych w każdej chwili zabić. A my nie mamy pojęcia dlaczego. Gra rozpoczyna się bardzo mocnym akcentem: ludzie wywożeni z lasu ciężarówkami, uzbrojone patrole. Nie znając kontekstu, byłem przekonany, że oto małe studio zafundowało nam przejmujący obraz czystek etnicznych. Na szczęście – piszę „na szczęście”, bo nie wiem, kto byłby w stanie wytrzymać dłuższe posiedzenie przy pozycji serwującej tak okrutną eliminację niewinnych istnień – po kilkunastu minutach gra pozwala na wzięcie oddechu i rozpoczęcie prawdziwej przygody.

Tablica świetlna odliczająca sojuszników. Pomysł zaczerpnięty z gier twórców Abe'a.

W miarę rozwoju historii, którą poznajemy jedynie przez pryzmat tego, co widać na ekranie – w grze nie występują żadne dialogi – twórcy uciekają od przedstawiania skutków wojny (wieś pełna martwych zwierząt) w stronę fantastyki. Bohater przez większość czasu przedziera się przez zalane wodą korytarze okrętów wojennych, by w rezultacie dotrzeć do laboratoriów naukowych i naocznie przekonać się, czym faktycznie zajmują się jego prześladowcy. Opowieść można potraktować dosłownie, ale też jako alegorię, zakończoną fantastycznym pomysłem zmieniającym postać dziecka, mnie osobiście kojarzącym się z wizjami zaczerpniętymi wprost z umysłów japońskich twórców anime.

W batyskafie zwiedzimy morskie głębiny.

Do obsługi gry służy tylko gałka analogowa, odpowiedzialna za kierunek ruchu postaci, oraz dwa przyciski – jeden do skoku, drugi do interakcji z obiektami. Dysponując tak skromnymi narzędziami sterowania, można przygotować całkiem sporo interesujących zagadek logicznych. Bohater nie tylko musi przesuwać przedmioty i wciskać różnorakie przyciski, ale również korzystać z pojemników ze sprężonym powietrzem. Sporą część gry spędzamy także w batyskafie, którym przemierzamy morskie głębiny. Zagadki logiczne nie należą do trudnych i nawet jeżeli mamy z jakąś problem, kilkakrotna próba podejścia do niej powinna w końcu przynieść rozwiązanie.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej