Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 kwietnia 2016, 08:17

Recenzja gry Baldur's Gate: Siege of Dragonspear - powrót podstarzałego króla - Strona 5

Po kilkunastu latach przerwy otrzymujemy kolejny ważny rozdział opowieści o Dziecięciu Bhaala i Wrotach Baldura – ważny, bo Siege of Dragonspear okazuje się ze wszech miar godne firmowania marką Baldur’s Gate.

Cecha dobrego RPG - z demonami pojedynkujemy się nie tylko w tradycyjny sposób, ale również na zagadki.

Beamdog, macie mój miecz!

Muszę przyznać, że z początku byłem dość obojętnie – jeśli nie sceptycznie – nastawiony do pomysłu wypełniania luki pomiędzy pierwszym a drugim Baldur’s Gate, zwłaszcza w wykonaniu Beamdoga. Przekonać nie zdołały mnie nawet ubiegłoroczne rekomendacje ze strony legendy branży, jaką jest Chris Avellone. Tym większą miałem więc niespodziankę, gdy mogłem sam się upewnić, jak udaną pozycją jest Siege of Dragonspear. Jego najlepszą cechę stanowi fakt, że... to Baldur’s Gate z prawdziwego zdarzenia. Omawiane rozszerzenie łączy z wielkimi poprzednikami nie tylko tytuł, a reklamowanie gry jako spoiwa między pierwszą i drugą częścią nie jest jedynie tanim marketingowym chwytem. W nowym dziele studia Beamdog po prostu czuć duszę Wrót Baldura. Począwszy od klimatu Wybrzeża Mieczy, przez oldskulową warstwę techniczną, po możliwość ponownego zabrania na wyprawę mnóstwa starych znajomych – to wszystko sprawia, że co bardziej sentymentalnym graczom łza może się zakręcić w oku.

W Siege of Dragonspear bierzemy udział w dużym konflikcie zbrojnym, więc znalazło się nawet miejsce na krótką sekwencję quasi-strategiczną.

Jednak deweloper musi jeszcze trochę popracować nad swoimi umiejętnościami, przede wszystkim w odniesieniu do konstruowania mniej liniowych historii i dostarczania bardziej dopracowanych technicznie produktów. Osobiście liczę też na to, że Beamdog, jeśli zamierza w dalszym ciągu tworzyć zupełnie nowe dzieła, zamiast tylko odświeżać stare, sięgnie w końcu po bardziej współczesną technologię. Już pal licho grafikę, ale przy Pillars of Eternity studio Obsidian Entertainment pokazało, jak można wykorzystać nowoczesne rozwiązania, by uczynić oldskulową formułę rozgrywki głębszą oraz bardziej przejrzystą i precyzyjną, nie urągając przy tym tradycjom gatunku. Dlatego mam nadzieję, że przy produkcji ewentualnego Baldur’s Gate III twórcy omawianej pozycji pozwolą odejść silnikowi Infinity na zasłużoną emeryturę. A nawet jeśli nie – i tak RPG-owe dominium może zadrżeć w posadach, gdy Beamdog zabierze się za trzecią część Wrót Baldura. Oby tylko studio to wyciągnęło wnioski z niedoskonałości Siege of Dragonspear i pokazało, że potrafi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

Krzysztof Mysiak | GRYOnline.pl

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej