autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry The Descendant - powolny start kolejnego interaktywnego filmu
W życiu można kierować się własnymi zasadami lub podążać ślepo za tymi, które ktoś już ustanowił. Szwedzkie Gaming Corps wybrało drugą z tych opcji i jak na razie decyzja ta odbiła im się czkawką.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- ładna grafika;
- interesujący zwrot akcji na końcu;
- klon gier Telltale Games;
- mało oryginalny zarys opowieści;
- zbyt proste zagadki;
- nieciekawi bohaterowie;
- zupełnie zbędne w tym odcinku QTE.
Gry przygodowe przeżywają swój renesans, po części dzięki amerykańskiej firmie Telltale Games, która, po kilku mniej lub bardziej udanych eksperymentach w rodzaju Tales of Monkey Island czy Back to the Future, wraz z wydaniem pierwszego sezonu The Walking Dead przywróciła do łask formułę interaktywnego filmu. Gry miały przyciągać ciekawie poprowadzoną historią, nie być zbyt trudne, a nade wszystko kierować się zasadą mówiącą o ponoszeniu konsekwencji za podjęte w trakcie rozgrywki decyzje. Czasem te wybory były czysto iluzoryczne, ale o tym można było przekonać się dopiero uruchomiwszy tytuł drugi raz, by podążyć w nim inną ścieżką. Wcześniej czy później firma musiała znaleźć naśladowców, a do nich niewątpliwie należy szwedzkie studio Gaming Corps, autorzy epizodycznej przygodówki zatytułowanej The Descendant, której pierwszy odcinek ujrzał właśnie światło dzienne.
Podobnie, jak w przypadku innych gier podzielonych na epizody (The Wolf Among Us, Life is Strange), z ostateczną recenzją tej produkcji wstrzymujemy się do opublikowania piątego odcinka. Wówczas też możecie spodziewać się końcowej noty.
Na zniszczonej wojną nuklearną i zmianami klimatycznymi Ziemi przeżyć mogli tylko wybrani. Kilka tysięcy osób umieszczonych w podziemnych Arkach, pogrążonych w kriogenicznym śnie, miało przeczekać do momentu, aż nasza planeta ponownie będzie nadawać się do zamieszkania. Nad bezpieczeństwem zahibernowanych mieli czuwać dozorcy, budzeni przez komputer Arki w razie konieczności. Tło opowieści jak widać nie jest specjalnie oryginalne i niemal bezpośrednio odwołuje się do serii Fallout. Trochę szkoda, że twórcy nie postawili na bardziej twórcze podejście do tematu apokalipsy. Mijają setki lat, schrony zaczynają się otwierać, a ludzie rozpoczynają nowe życie w bardziej sprzyjających warunkach. Wyjątkiem jest Arka-01, zamknięta na głucho krypta, z którą nie ma żadnego kontaktu. Na miejsce zostaje wysłana dwuosobowa ekipa ratunkowa.