Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 marca 2016, 09:15

Recenzja gry Assassin’s Creed: Identity – zabójca bez tożsamości - Strona 2

Konsolowe doświadczenie na telefonie – taka jest mobilna odsłona flagowej serii Ubisoftu, czyli Assassin’s Creed: Identity. Pytanie czy tego właśnie oczekiwaliśmy?

Taki widok na telefonie. Wow.

Asasyna romans z RPG

Nowy „Asasyn”, choć czerpie z przeszłości serii, zaskakująco dużo też do niej wnosi. Zacznijmy więc od tego, co różni odsłonę mobilną od tych „klasycznych”. Przede wszystkim w Identity nie ma otwartego świata. Każde zadanie to po prostu konkretny obszar (np. fragment Rzymu z Koloseum), choć trzeba przyznać, że bywają one wcale niemałe. Inaczej rozwiązano też kwestię fabuły – w mobilnej grze mamy wprawdzie składającą się z 10 misji kampanię, w której musimy zająć się tajemniczą i niebezpieczną organizacją o nazwie „Kruki”, ale cała opowieść kończy się po... dwóch godzinach. W menu widać, że przygotowano drugą historię, jednak ta na razie jest zablokowana i zadebiutuje później – całkiem możliwe, że przy okazji premiery gry na Androidzie.

Po zakończeniu kampanii zabawa w Identity sprowadza się do wykonywania kolejnych misji – a to zabójstwa wskazanego człowieka, a to eskorty jednego z naszych sojuszników czy dostarczenia listu danej osobie. Rodzajów tych zadań jest całkiem sporo, ale dobrze znamy je z głównych odsłon serii – tutaj po prostu z każdego zrobiono osobną misję. Za ich realizację otrzymujemy punkty doświadczenia, przedmioty, a także walutę. I tak dochodzimy do największej nowości, czyli flirtu serii z rozwiązaniami rodem z RPG.

Walka jak to w asasynie - zabójczo prosta.

Erpegowo jest już na samym początku zabawy – musimy bowiem wybrać jedną z czterech różnych klas asasynów, a te się między sobą mocno różnią – przykładowo berserker lepiej radzi sobie w walce bezpośredniej, a shadowblade skuteczniej się ukrywa. Sedno rozgrywki stanowi stałe rozwijanie naszego zabójcy, który ma kilkanaście różnych statystyk, takich jak siła, punkty życia, pancerz, szansa na trafienie krytyczne etc. Dodatkowo awansowanie na kolejne poziomy pozwala zwiększać umiejętności specjalne zabójcy – te zależą od klasy postaci (w pewnym momencie możemy dodać bohaterowi drugą specjalizację) i pomagają np. ogłuszyć przeciwnika, osłabić jego pancerz czy nawet go uciszyć. Wszystko to wieńczy rozbudowany system ekwipunku, który otrzymujemy za wykonane misje – są to np. pancerze, naramienniki, broń czy buty. Zbierane przedmioty w typowy dla RPG sposób wzmacniają statystyki bohatera – co przekłada się np. na walkę, która w większym stopniu opiera się na umiejętnościach sterowanego herosa niż gracza. Do tego wszystkiego dorzucono możliwość wykuwania przedmiotów oraz korzystania ze wzmacniających mikstur (zwiększających np. obrażenia czy ilość zdobywanej waluty).

Piękny widok... tylko w tle nic nie ma.

Rozwijanie bohatera i zdobywanie coraz lepszego uzbrojenia to po prostu klasyczny grind – realizujemy zlecenia, a dzięki pozyskanemu sprzętowi i doświadczeniu możemy wykonywać te same zadania, ale na wyższym poziomie trudności. Brzmi to niezbyt zachęcająco, jednak Ubisoft postarał się, abyśmy mieli co w grze robić. Za otrzymywane tokeny (jeden z dwóch rodzajów waluty) odblokowujemy kolejne rodzaje zadań czy warianty map. Codziennie też pojawiają się wyzwania, za zrealizowanie których dostajemy dodatkowe bonusy. A i same misje dobrze dostosowano do specyfiki urządzeń mobilnych – są krótkie, więc przy dobrych wiatrach w 20 minut można zaliczyć nawet kilka. I choć w dużych dawkach mogą się szybko znudzić, to nie z takim zamiarem zostały zaprojektowane – dla osoby, która zaliczy po kilka misji dziennie, ich powtarzalność nie będzie problemem. Sam się o tym przekonałem.

Mikropłatności

Recenzja gry Assassin’s Creed: Identity – zabójca pozbawiony tożsamości  - ilustracja #4

Assassin’s Creed: Identity po raz pierwszy pokazano ponad rok temu w nowozelandzkiej wersji usługi App Store. Ten swoisty wczesny dostęp (zwany na urządzeniach mobilnych soft launchem) trwał wiele miesięcy, a grę można było pobrać bez żadnych opłat. Ostatecznie Identity to produkcja płatna, ale pozostało w niej wiele z free-to-playowej mechaniki. W sklepie znajdziemy nawet warte ponad 400 zł paczki z walutą!

Na szczęście w Identity nie zastosowano mechanizmów spowalniających rozgrywkę, więc grając w normalnym tempie, nie musimy sięgać po kartę kredytową. Również dodatkową zawartość odblokowujemy za tokeny, które da się zdobyć, tylko grając – nie ma ich w sklepiku. Mikropłatności są więc jedynie dodatkiem dla niecierpliwych (i zamożnych) graczy.

To kolejny po Rayman Adventures eksperyment Ubisoftu z mikrotransakcjami – na szczęście i tym razem francuska firma nie poszła na łatwiznę. Bo powiedzmy sobie szczerze – choć gra jest płatna, jej cena ustalona na pięć euro wydaje się stanowczo zbyt niska, by twórcom zwróciły się poniesione koszty.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej