Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 lutego 2016, 12:35

autor: Maciej Żulpo

Recenzja gry The Flame in the Flood - oceniamy survival of współtwórców BioShocka - Strona 2

The Molasses Flood zabiera graczy w survivalową podróż po zatopionym świecie The Flame in the Flood. Czy kickstarterowy projekt ma szansę przetrwać w świadomości graczy?

Jednocześnie wskaźnik trudności przetrwania jest dość wysoki, co wynika przede wszystkim z zamieszkiwania wielu lokacji przez złowrogie monstra. Bezbronna przez większość rozgrywki Scout stanowi worek treningowy dla grasujących po wyspach drapieżników, takich jak dziki, niedźwiedzie czy groteskowe wilki, z którymi poradzić może sobie tylko za pomocą odpowiednich, surowcożernych pułapek. Z tego względu odwiedzanie poszczególnych miejsc nierzadko kończy się zwyczajnym uciekaniem przed krwiożerczymi nieprzyjaciółmi. Oprócz stale malejących wskaźników, obrazujących stopień zaspokojenia podstawowych potrzeb, przetrwaniu nie sprzyjają również zmienne warunki atmosferyczne (jak gaszący ogniska i oziębiający deszcz). W rezultacie Scout niekiedy w ciągu kilku sekund z okazu zdrowia staje się półżywym szkieletem. Aby jednak dać bohaterce równe szanse w starciu z naturą, co jakiś czas – nawet w obliczu zagrożenia – spotykamy tajemnicze postacie mogące wyświadczyć nam bezinteresowną przysługę, jak uleczenie czy poczęstunek jakąś potrawą. I tak prezentuje się cały aspekty survivalovy – potrzeby i wrogowie kontra szczęście i nieszczęście. Spełnione zostają zatem podstawowe założenia gatunku – ale ich implementacja, w przeciwieństwie do chociażby rozwiązań z The Long Dark, w najmniejszym stopniu nie okazuje się ciekawa ani nie próbuje znaleźć „tematycznego” uzasadnienia w rozgrywce.

Sama śmierć oznacza ponadto tylko pozorny koniec zabawy – jeśli przed zgonem przekazaliśmy część strategicznych surowców Aesopowi, te pozostaną w jego ekwipunku. Ten mały ukłon w stronę graczy casualowych stanowi w istocie motor napędowy wskaźnika replayability, dzięki któremu kolejne restarty nie oznaczają konieczności zdobywania wszystkiego raz jeszcze. Przygody nie musimy ponadto za każdym razem rozpoczynać od nowa – podstawowy poziom trudności zapewnia okazję do odrodzenia się w jednym z punktów kontrolnych, o ile wcześniej dopłyniemy odpowiednio daleko.

Spotkanie z wilkiem kończy się w grze znaczniej gorzej niż w bajce o Czerwonym Kapturku.

Im dalej w rzekę

Czas spędzony z The Flame in the Flood upływa w dużej mierze na... spływaniu. Siedząc na tratwie, Scout wraz z Aesopem podróżują w dół kapryśnej rzeki – kapryśnej nie tylko dlatego, że momentami staje się bardziej porywista i próbuje skierować dwójkę bohaterów w stronę wystających z wody głazów, których napotkanie oznacza uszkodzenie środka transportu i wymusza odszukanie warsztatu. Jej chimeryczność wynika przede wszystkim z rozmieszczenia wielu wysp, do których można przybić, w dużych odstępach od siebie. Biorąc pod uwagę fakt, że płynięcie pod prąd nie wchodzi w grę, zostajemy zmuszeni do wyboru – jeśli zatrzymamy się przy warsztacie, będziemy mogli naprawić tratwę, ale wówczas nie damy rady dotrzeć do leżącej na drugim brzegu stacji, w której prawdopodobnie znaleźlibyśmy coś do picia. Istotę tej survivalowej zagrywki twórców (zwiększającej przy okazji ogólny poziom trudności) pojmujemy dopiero w momencie, kiedy wybieramy między śmiercią powolniejszą a szybszą – z głodu lub z odwodnienia (na jednej wyspie zjemy, na drugiej się napijemy), od niewyleczonej rany lub przez utonięcie (na jednej wyspie zdobędziemy bandaże, a do innej, odleglejszej, możemy nie dopłynąć z powodu rozpadającej się tratwy). Ów przebłysk designerskiego pomyślunku – ciekawe połączenie konwencji z mechaniką – jest, niestety, jedynym aspektem produkcji wznoszącym się ponad przeciętność. Ale nawet w obliczu faktu, że z czasem – za sprawą odpowiednich ulepszeń – ze swojego pływającego kawałka drewna zrobimy istny jacht, posiadający wszelkie możliwe udogodnienia, w dalszym ciągu służyć nam on będzie głównie do podróżowania. I tak w kółko.

Tylko do dwóch z widocznych powyżej lokacji można dotrzeć.