Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 8 lutego 2016, 18:55

autor: Filip Grabski

Recenzja gry Firewatch - pięć godzin z życia leśniczego - Strona 3

Firewatch to produkcja, o której przed premierą wiadomo było niewiele. Autorzy chętnie dzielili się obrazkami prezentującymi urokliwe miejscówki, ale o samej istocie rozgrywki mówili niewiele. Dziś wiemy już wszystko.

Poranna mgła w Wyoming.

Równie istotna jest oprawa dźwiękowa. Pierwsze skrzypce grają oczywiście aktorzy odpowiedzialni za kreacje Henry’ego i Delilah. Pierwszorzędna robota nadająca się do stworzenia emocjonującego audiobooka. Firewatch posiada także bardzo oszczędny soundtrack – muzyka pojawia się tylko w wybranych, istotnych fabularnie momentach i delikatnie podkreśla specyfikę wydarzeń. Cała reszta czynników budujących klimat – szum drzew, trzaski gałęzi, pluskanie wody – dopełnia obrazu produkcji niezwykle przemyślanej od strony audiowizualnej.

Jeden z wielu tekstów, o których można porozmawiać z Delilah.

Sami doznaniami estetycznymi jednak się nie nasycimy, w parze z oprawą musi iść konkretna rozgrywka. Tutaj fani przygodówek niekoniecznie będą usatysfakcjonowani. Bazą dla Firewatch jest „symulator chodzenia”, czyli popularna obecnie eksploracji i to docieranie do wyznaczonych punktów podróży zajmuje najwięcej czasu. W trakcie tej wędrówki odnajdujemy różne przedmioty, które będą nam potrzebne później, np, latarkę, toporek i aparat, ale nie spodziewajcie się wyrafinowanych sposobów na ich użycie. Korzystanie ze znajdowanych klamotów jest bezpośrednio powiązane z lokacjami i graczowi pozostaje jedynie wcisnąć przycisk w odpowiednim momencie. Nie ma tu nie tylko typowych dla przygodówek zagadek, ale też żadnego miejsca na błędy. Jedyna dowolność związana jest ze wspomnianą wcześniej krótkofalówką i wybieraniem kwestii, choć rozmowa bardzo szybko i tak trafia na z góry zaplanowane tory.

Mapa jest mała, ale bardzo różnorodna.

Świat z kolei jest półotwarty. Do dyspozycji dostajemy obszar o powierzchni kilkunastu kilometrów kwadratowych, ale jest on dość ograniczony. Henry może poruszać się tylko po wyznaczonych ścieżkach, czasami pojawiają się większe przestrzenie, ale na dobrą sprawę zwiedzania nie ma tu dużo. 80% lokacji obecnych na mapie jest powiązanych z fabułą i trzeba je odwiedzić we właściwej kolejności. Kilka miejsc delikatnie rozszerza obszar działania i stanowi pretekst do kolejnej wymiany zdań między bohaterami, ale to wszystko. Jeśli gdzieś nie masz trafić, to po prostu tego nie zrobisz i tyle.

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej