Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 lutego 2016, 18:55

autor: Filip Grabski

Recenzja gry Firewatch - pięć godzin z życia leśniczego - Strona 2

Firewatch to produkcja, o której przed premierą wiadomo było niewiele. Autorzy chętnie dzielili się obrazkami prezentującymi urokliwe miejscówki, ale o samej istocie rozgrywki mówili niewiele. Dziś wiemy już wszystko.

To mapa całego obszaru - poruszać się można tylko po jasnych polach (i to nie wszystkich).

Pomijając sprawy związane ze wspomnianą tajemnicą, postacie w Firewatch są w zasadzie dwie. Henry to oczywiście gracz. Brodaty, całkiem inteligentny facet, który skrywa jakiś problem i wyraźnie chce od niego uciec. To my wybieramy (w 50% przypadków) kwestie, które ów jegomość wypowiada do krótkofalówki, i w zasadzie wszystko, co potem słyszymy, sprawia, że tego bohatera nie sposób nie lubić. To bardzo ważne w grze, która tak mocno bazuje na fabule. Henry jest postacią wiarygodną, złożoną i przez cały czas szczerze mu kibicujemy. Delilah to z kolei miły głos unoszący się gdzieś obok. Sarkastyczna, doświadczona przez życie kobieta, która charakterem doskonale pasuje do naszego śmiałka. Ona również wydaje się być człowiekiem z krwi i kości, a jej słów słucha się z wielką przyjemnością. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że stworzone na potrzeby Firewatch postacie i sytuacja, z jaką muszą się zmierzyć, równie dobrze sprawdziłyby się na kartach powieści czy w filmie. To również jest wielki plus.

Recenzja gry Firewatch - pięć godzin z życia leśniczego - ilustracja #2

Za wyjątkowy styl wizualny Firewatch odpowiada Olly Moss, brytyjski grafik i ilustrator, którego prace były do niedawna związane przede wszystkim z branżą filmową i publikowane na łamach magazynu Empire. Na szerokie wody internetu wypłynęły różnorakie wersje plakatów do znanych filmów, które zwróciły na Mossa uwagę szefów dużych wytwórni. Charakterystyczna kreska idealnie sprawdza się w świecie gry komputerowej – koniecznie odwiedźcie galerię jego prac.

Zamknięta jaskinia kusi. Bez obaw, dowiecie się, co jest w środku.

O stronie wizualnej gry rozpisywano się na długo przed premierą – i całkiem słusznie. Firewatch wygląda absolutnie wyjątkowo, a specyficzny, lekko komiksowy styl całości sprawia, że grafika będzie się wolno starzeć i równie pozytywne wrażenie wywoła za kilka lat. Całość działa na silniku Unity, dzięki czemu wysokie detale i rozdzielczość Full HD oscylują w komfortowych okolicach 30 klatek na sekundę nawet na tak wiekowej karcie, jaką jest Radeon HD 7770 z 1 GB pamięci na pokładzie. Nie uświadczycie tu pełnych detali tekstur i wizualnych fajerwerków z najwyższej półki. Firewatch kusi przede wszystkim oświetleniem i temperaturą barw. Wraz z postępami w historii zmieniają się pory doby, czasami słońce chowa się za horyzontem w sposób niemal niezauważalny (Henry gracz był tak zaabsorbowany wykonywaniem zadań, że z opóźnieniem zwrócił uwagę na fakt, że już się ściemniło – świetny efekt, nawet jeśli tego typu zagrywki są z góry zaplanowane w scenariuszu), a pod koniec zabawy dzieją się rzeczy wzbudzające prawdziwy podziw.

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej