Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 grudnia 2000, 22:36

autor: Jakub Kowalski

Larry 7: Miłość na Fali - recenzja gry - Strona 2

Po długim czasie oczekiwania polscy gracze wreszcie mogą zagrać w ostatnią część kultowej serii Larry. Jak sprawił się Jerzy Stuhr i zespół lokalizacyjny CD Projektu? Czy autorzy nie przesadzili z poziomem trudności i czy gra zestarzała się w ciągu 3 lat?

Muzycznie i dźwiękowo Larry 7 PL stoi na przeciętnym jak na współczesne czasy poziomie, choć niestety brakuje jakiegoś motywu przewodniego, który zostawałby graczowi w głowie po skończeniu grania. Hawajskie rytmy podkreślają sielankowość całej zabawy i nie stresują gracza, a właśnie rozluźnienie to jedna z ważniejszych cech tego typu gier.

Najnowsza część serii Larry stawia nam za cel, jak zwykle zresztą, zdobycie jakiejś pani, przy okazji oczywiście umożliwiając samemu głównemu bohaterowi zabawę z jeszcze paroma osobniczkami płci pięknej. W siódmej odsłonie gry główną ‘bohaterką’ staje się pani kapitan statku wycieczkowego, na który trafił Larry, kobieta tak atrakcyjna, że o tygodniowy pobyt w jej kajucie urządzane są między pasażerami rozmaite konkursy. Nie muszę dodawać, że konkursy same w sobie nie są zbyt mądre, ale taki już urok tej serii. Pomimo pozornie głupawych założeń, uważam, iż Larry 7 to gra o naprawdę doskonale napisanym scenariuszu, pozostającym w całkowitej zgodzie z poprzednimi częściami gry, gdzie pomysły były na ogół logiczne, choć wymagały dość dużego obycia z grami przygodowymi. Nie inaczej jest tym razem – niektóre czynności nie są aż tak oczywiste, jak można by się po nich spodziewać i wierzę, że niejeden gracz zatnie się w Larrym 7 na dobre. Na szczęście na każde rozwiązanie da się w końcu wpaść, choć nieobyci z przygodówkami gracze mogą mieć spore problemy, jako że od samego początku mamy dostęp do niemal wszystkich pomieszczeń zaimplementowanych w grze. Odróżnia to Larry 7 od produkcji w stylu Broken Sword, gdzie graczowi przedstawiano najpierw problem i pozostawiano możliwość poruszania się po kilku lokacjach oraz znalezienia tylko kilku przedmiotów. Po skutecznym uporaniu się z zagadką gracz rzucany był na kolejny teren – ponownie tylko kilka screenów. Larry 7 jest zupełnie inny. Przez pierwszą godzinę (a może nawet kilka godzin – kto wie...) przyjdzie nam włóczyć się po statku w poszukiwaniu niezbędnych do przeprowadzenia jakiejś czynności przedmiotów. Gdy jednak zwiedzimy już cały statek, zbierzemy co się da oraz porozmawiamy ze wszystkimi, rozwiązania narzucą się same. Do Larry 7, podobnie jak do większości przygodówek, potrzebna jest niesamowita cierpliwość, ale satysfakcja z rozwiązania danej zagadki jest nieporównywalnie większa niż we wspominanym przeze mnie już Broken Swordzie.

Interfejs w grze jest dziwny, choć przemyślany – po krótkiej chwili walki z przyzwyczajeniami nabytymi w innych grach tego typu całkowicie i bez problemów przestawiłem się na rozwiązanie zaproponowane przez Sierrę. Wspomnę też o jednym elemencie całkowicie już w grach komputerowych niespotykanym – mianowicie przy operowaniu każdym przedmiotem występuje możliwość (a w paru wypadkach nawet konieczność) wpisania z klawiatury jakiegoś specyficznego polecenia – po szczegóły odsyłam do naszego poradnika. Element ten sprawił mi sporą frajdę, choć muszę przyznać, że w języku polskim występuje stanowczo zbyt dużo określeń, czy wręcz samych czasów i trybów czasowników, aby rozwiązanie to nie sprawiło kłopotów. Szczególnie zeźliła mnie sytuacja, gdy komputer nie zrozumiał wpisanego z klawiatury słowa ‘pchnij’, ale ‘popchnij’ już tak...

Na koniec pozostawiłem sobie najtrudniejsze pytanie – dla kogo właściwie przeznaczona jest gra Larry 7? Koszarowy humor może śmieszyć młodszych, ale przy przeładowaniu gry elementami i skojarzeniami erotycznymi sprawia, że nie zrozumieją oni do końca wszystkich smaczków... Gracze starsi z kolei wymagają bardziej wybrednych dowcipów, niż kąpielówki z trąbą słonia. Generalnie nie widzę grupy, do której Larry 7 byłby adresowany – i to jest chyba największa słabość tej gry.

Cubituss