Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 12 grudnia 2015, 15:29

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry DiRT Rally - Richard Burns Rally może wreszcie odejść w niebyt - Strona 3

Oj, wyposzczeni są pecetowi fani rajdowych symulatorów. Brytyjczycy z Codemasters wyciągnęli w końcu pomocną dłoń i zaoferowali kolejną grę z serii Dirt. Ale za to jaką!

W parku serwisowym możemy dokonać napraw uszkodzonego pojazdu oraz zmienić ustawienia pojazdu.

Sprawa lepiej ma się z dostępnymi pojazdami, podzielonymi na kilka kategorii - najczęściej według dekady. Jest ich niemal czterdzieści, poczynając od klasyków z lat 60. ubiegłego wieku aż po nowoczesne wózki - od Mini Coopera S, przez Forda Sierrę Coswortha, Lancię Delta S4 i Integrale, Audi Sport Quattro, aż po Forda Focusa, Subaru Imprezę czy Mistubishi Lancera. W sumie pięćdziesiąt lat historii rajdów czeka na wypróbowanie, a co najważniejsze, każdy z pojazdów oferuje inne doznania. Dla entuzjastów rzecz zupełnie nie do pogardzenia, pokazująca przy okazji jak przez te dziesięciolecia ewoluowała technologia. Codemasters należą się duże brawa za właściwy dobór pojazdów. I chciałoby się jedynie, aby koszt ich zakupu był nieco mniejszy, bo przy obecnym poziomie trudności kampanii nawet najlepsi kierowcy chcący kupić te cacka będą musieli przez wiele, wiele godzin kręcić kierownicą. Co samo w sobie jest wielką przyjemnością, no ale... wiadomo, że nie wszystkim może się to spodobać.

Sine chmury nad Walią to nieodzowna cecha tego krajobrazu.

Model uszkodzeń jest całkiem przyzwoity i pozwala na symulację wielu defektów. Odniosłem jednak wrażenie, że też sporo potrafi wybaczyć i aby doszło do poważniejszych usterek uniemożliwiających dalszą zabawę kierowca naprawdę musi się postarać. W samotnych zmaganiach i tak jakikolwiek większy dzwon skutkuje restartem przejazdu, bo chyba nie ma co męczyć się walką z materią, kiedy rewelacyjnego czasu i tak nie mamy szans wykręcić. Sprawa ma się inaczej jeżeli ktoś traktuje przygodę z DiRT Rally absolutnie poważnie lub zamierza rywalizować w sieci poprzez usługę RaceNet, ale takich osób zapewne aż tak wiele się nie znajdzie. Mimo wszystko, nawet ta prawie-symulacja musi mieć pewne granice, aby nie odstraszyć zupełnie potencjalnego klienta, który chciałby po prostu spróbować jak to jest być kierowcą pędzącego po leśnym dukcie potwora z napędem na cztery koła. Ale tu amatorzy raczej nie mają czego szukać. Poza tym, aby poczuć pełnię wrażeń oferowanych przez model jazdy przyda się przyzwoita kierownica, minimum Driving Force GT, a jeszcze lepiej coś na poziomie G27. W każdym razie coś z porządnym force feedbackiem, żadne biedronkowe wynalazki. Można próbować grać na padzie, ale to oczywiście nie to samo. Władcy klawiatury niech lepiej trzymają się od tego tytułu z daleka.

Na dobrej kierownicy i przy widoku z kokpitu wrażenia są niezapomniane.

Pod względem wizualnym DiRT Rally nie powala na kolana. Jest przyzwoicie, ale nic ponadto. Trzecia iteracja silnika Ego świetnie radzi sobie z fizyką obiektów, ale graficznie nie pozwala na zbyt wiele wodotrysków. Jest schludnie i co najważniejsze, gra została świetnie zoptymalizowana. Nigdy nie zdarzyło mi się jakiekolwiek przycięcie. Jest ultra płynnie, a to chyba najlepsza rekomendacja. Oprawa dźwiękowa jest za to absolutnym majstersztykiem. Począwszy od genialnego pilota, o którym już wyżej wspominałem, świetne dźwięki silników, a skończywszy na wszelkich odgłosach dochodzących do kabiny w trakcie jazdy. Przy porządnym systemie nagłośnienia wyposażonym w subwoofer można się poczuć jak król drogi. Ale nawet słabsze głośniczki zapewnią odpowiedni komfort.

Trochę słońca nad Monte Carlo i gra od razu nabiera kolorów.

Nie wiem jaki pakt i z kim zawarło Codemasters, po tych wszystkich latach błądzenia po omacku wśród hamburgeryzujących Dirtów i zupełnie do mnie nie trafiającej w ich wykonaniu serii F1, ale w moich oczach wydaniem DiRT Rally Brytyjczycy całkowicie się zrehabilitowali. To świetna, bardzo wymagająca gra, która tu i ówdzie mogłaby doczekać się jeszcze kilku szlifów, ale nawet biorąc pod uwagę jej braki, w tej chwili w swojej kategorii jest bezkonkurencyjna. Godny następca Richard Burns Rally? Moim zdaniem tak. Umarł król, niech żyje król.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej