Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 listopada 2015, 14:16

autor: Szymon Liebert

Recenzja dodatku The Old Hunters do gry Bloodborne - pełnokrwiste DLC - Strona 3

Bloodborne miał klimat gęsty, a rozgrywkę brutalną. Czy dodatek The Old Hunters nie został pod tym względem rozrzedzony?

Odnowa biologiczna w wykonaniu medyków z Yharnam?

Z drugiej strony gra serwuje też sporo momentów, kiedy np. pakujemy się w walkę z gigantem wyposażonym w połączenie topora z działem armatnim, by odkryć, że z zarośli wychodzi jego kolega, dysponujący czarną magią. Zabawnie jest też w wiosce rybackiej, gdzie rażą nas okultystyczne „wyrzutnie astralnych czaszek” czy rozstawiona strategicznie „artyleria” w postaci magów zsyłających pioruny. Pod dachem jesteśmy bezpieczni, ale lepiej nie ryzykować kontaktu z elektrycznością, kiedy brodzi się po kolana w wodzie – efekt jest „porażający”. Szkoda jedynie, że to wszystko tak szybko się kończy, bo czasem mam wrażenie, że dałoby się jeszcze bardziej przycisnąć. Mówiąc „szybko się kończy”, mam naturalnie na myśli jednostkę czasową w wersji From Software – rozszerzenie dostarcza jakieś 810 godzin zabawy graczom, którzy są dobrzy w te klocki, i pewnie dwa razy tyle w przypadku osób, które z walką radzą sobie średnio.

Nie wszyscy bossowie rzucają wyzwanie – ta walka na polanie to sielanka.

Bossowie nierówni, ale piękni

Szeregowi oponenci w dodatku do Bloodborne’a są w porządku, a jak się ma rzecz z bossami? W sumie specjalnych walk tego typu naliczyłem pięć – przy czym jedna jest, jeśli dobrze rozumiem, zupełnie opcjonalna. Zaczyna się naprawdę mocnym uderzeniem, po którym ledwie się podniosłem. Pierwsza bestia, którą z obawy przed spoilerami nazwę „przeklętym”, przypomina zbitkę mięsa z wioski Yahar’gul, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Ten typ porażą agresywnością i szybkością, przywodząc mi na myśl prywatną niechlubną przygodę z Manusem z dodatku do Dark Souls (wymęczył mnie nieludzko). „Przeklęty” to podobny przypadek – w drugiej sekundzie walki rzuca się na nas z impetem i cały czas utrzymuje równe tempo. Kiedy myślisz już, że dobrze poznałeś jego ruchy, w połowie walki bestia wyciąga zza pazuchy miecz wielkości wieży kościelnej i zupełnie zmienia zestaw ataków. Walka nie okazuje się dużo łatwiejsza, nawet gdy ma się pomocników – w dalszym ciągu ciężko jest przetrwać (no chyba że wśród przyzwanych osób trafi się jakiś wymiatacz!). Powiecie: „Masochizm”, ja mówię: „To jest piękne”. Tym bossem From Software pokazało raz jeszcze, że rządzi w tej kategorii.

Recenzja dodatku The Old Hunters do gry Bloodborne - pełnokrwiste DLC - ilustracja #3

JAK ODBLOKOWAĆ DODATKOWEGO BOSSA?

Na początku zabawy trafiamy do katedry, gdzie na ołtarzu spoczywa żarzące się ciało – to opcjonalny boss do zabicia. Żeby go aktywować, trzeba znaleźć pewną czaszkę. Wbrew pozorom jest to stosunkowo proste, o ile pokonamy pierwszego bossa, jaki stanie nam na drodze („przeklętego”). Po nim musimy zmierzyć się z parą łowców (wojownik i kapłanka) i aktywować windę. Trik polega na tym, by z dolnego poziomu windę puścić do góry i z niej zeskoczyć. Z dołu wysunie się drugi, sekretny ołtarz, zawierający czaszkę (zjedźcie nim też niżej, jest tu dodatkowy skarb!). Mając ją, musimy wrócić do wspomnianej katedry – najlepiej w bojowym nastroju.

Dalej jest już zaskakująco nierówno – przynajmniej pod względem poziomu trudności – bo drugi boss stanowi raczej ciekawostkę fabularną. Świetnie wygląda, pasuje do klimatu gry, a potyczka z nim to kapitalny finał lokacji, niemniej daje się go pokonać już przy pierwszym podejściu. Mogli troszkę podkręcić jego „specjalny atak orbitalny”, który wydaje się efektowny, lecz nieskuteczny. Kolejne starcie następuje zaraz po nim i na pierwszy rzut oka prezentuje się świetnie. Oto bowiem stajemy do boju z wyrachowaną i perfekcyjnie wyszkoloną wojowniczką, która pod względem designu jest niesamowita (szczególnie gdy zacznie już działać na pełnych obrotach). Niestety, sama walka okazuje się zaskakująco prosta, bo dopiero pod koniec rywalka może wyrządzić nam realną krzywdę. Ten nieco spokojniejszy fragment rekompensuje w pewnym sensie ostatni pojedynek – wieńczący DLC boss ma mocną łapę i wali tak, że nie ma co zbierać. Nie jest on tak ciekawy jak „przeklęty”, ale powiedzmy, że się polubiliśmy.

Mimo niedostatków, to wciąż ten sam mroczny i fascynujący świat.

Podsumowując, bossowie w The Old Hunters są zróżnicowani i dość interesujący – nawet jeśli nie pod względem wyzwań, jakie stanowią, to przynajmniej fabularnie czy wizualnie. Wśród nich występuje też jeden z ciekawszych przeciwników ze wszystkich gier From Software (wspomniany „przeklęty”), co budzi apetyt na to, co zobaczymy chociażby w Dark Souls III. Hidetaka Miyazaki przebąkiwał coś ostatnio, że w nieskończoność tego cyrku ciągnąć się nie da, więc „trójka” może okazać się ostatnią odsłoną serii. Miejmy nadzieję, że tak brutalną i trudną jak pierwszy boss w The Old Hunters.