Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 listopada 2015, 13:04

autor: Kwiść & Luc

Recenzja gry StarCraft II: Legacy of the Void - wielki finał rozczarowuje - Strona 4

Legacy of the Void to ostateczne zwieńczenie historii zapoczątkowanej w pierwszym Starcrafcie. Pora sprawdzić czy warto było na nie czekać tyle lat.

Drugi tryb skupia się z kolei na kooperacji. Tworząc dwuosobową drużynę z innym graczem zostajemy rzuceni na wybraną mapę, na której mamy wykonać konkretne zadanie – np. nie pozwolić na przelot statków lub pokonać określoną liczbę przeciwników. Do wyboru mamy łącznie sześć postaci, w które wcielamy się podczas rozgrywki – są nimi po prostu rozpoznawalni bohaterowie, których napotykaliśmy podczas kampanii. Każdy z nich dysponuje unikatowymi umiejętnościami, pozwalającymi na łatwiejsze i wygodniejsze granie daną rasą. Oczywiście nie wszystkie otrzymujemy od razu – nasi przywódcy z każdym meczem stopniowo awansują, stając się wraz ze swoimi armiami coraz potężniejsi. Rzucane przed graczy wyzwania wymagają często bliskiej współpracy (zwłaszcza na brutalnym poziomie nie da się wszystkie zrobić w pojedynkę) i są dość zróżnicowane, choć mają jeden poważny problem – jest ich stosunkowo niewiele. Z uwagi na to, że za każdym razem wyzwania wyglądają praktycznie identycznie, Sprzymierzeni Dowódcy po kilku godzinach grania po prostu się znudzą. Miejmy nadzieję, że w przyszłości Blizzard poszerzy pulę herosów jak i zadań, bo tryb ma póki co spory, choć niewykorzystany w pełni potencjał.

W trybie kooperacji jest do wyboru sześciu bohaterów, a każdy z nich posiada swoje szczególne zdolności.

O balansie w rozgrywkach wieloosobowych trudno się na razie wypowiadać, bo minęło niewiele czasu od premiery i z pewnością będzie on jeszcze zmieniany w nadchodzących łatkach, ale opinie wśród większości graczy są raczej pozytywne. Czy gra przyciągnie nowych graczy i utrzyma weteranów na dłużej, przekonamy się w nadchodzących miesiącach. Jednym z czynników, który może się do tego przyczynić są z pewnością zautomatyzowane turnieje. Pojawiają się one w regularnych odstępach czasu i mogą brać w nich udział gracze na wszystkich poziomach doświadczenia. Nie trzeba się jednak obawiać, że w pierwszym meczu trafimy na gracza z kilkoma tysiącami godzin na karku. W turniejach nadal działa system dopasowywania graczy, więc każdy powinien walczyć z rywalami na podobnym poziomie zaawansowania. Jest to z pewnością ciekawe urozmaicenie powolnej wspinaczki w rankingu.

Włócznia Aduna oferuje całkiem sporą liczbę ulepszeń, które mogą mieć duży wpływ na pole bitwy.

Na Legacy of the Void czekałem z wielką niecierpliwością już od premiery Wings of Liberty. Protossi to moja ulubiona rasa i mimo średniego scenariusza w Heart of the Swarm, nie mogłem się doczekać zakończenia historii Jima Raynora, Sarah Kerrigan i Zeratula. Niestety zamiast tego otrzymaliśmy przepełnioną patosem wydmuszkę, której jakość przypomina fanfik kilkunastoletniego fana. Wymienieni wcześniej bohaterowie zdecydowanie zasługują na coś więcej. Całe szczęście pod względem rozgrywki gra prezentuje dużo wyższy poziom. Misje są naprawdę ciekawe i zróżnicowane, ale niestety przez zbyt duże oskryptowanie wszystkich wydarzeń, również one potrafią czasami irytować. Brak też jakiś znaczących zmian w stosunku do poprzednich odsłon serii. Możliwość modyfikacji jednostek przed każdą misją, specjalne zdolności Włóczni Aduna czy tryb kooperacji, to świetne rozwiązanie, ale jest ich niestety zbyt mało. Pomysł na rozbicie drugiego StarCrafta na trzy części nie był zły, ale kolejne dodatki powinny ukazać się w krótszych odstępach czasu. Miedzy premierą pierwszego i trzeciego epizodu minęło ponad pięć lat. Dla porównania WarCraft III: Reign of Chaos ukazał się sześć lat po wydaniu dodatku do "dwójki" i różnice miedzy oboma grami były kolosalne. W przypadku Legacy of the Void dostaliśmy niemal dokładnie to samo co pięć lat temu tylko z dużo słabszym scenariuszem. Grę ratuje wciąż świetny, poprawiony tryb multiplayer oraz nowe tryby wieloosobowe, ale mimo wszystko… Od tak doświadczonego studia jak Blizzard oczekiwałbym nieco więcej.

Kwiść & Luc | GRYOnline.pl