Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 listopada 2015, 18:00

autor: Grzegorz Bobrek

Recenzja gry Call of Duty: Black Ops III - Cyberpunk 2065 - Strona 3

Treyarch miał 3 lata na przesiadkę podserii Black Ops na nową generację. Jak udał się skok do cyberpunkowej przyszłości w Black Ops III?

Na tym podobieństwa się nie kończą – Black Ops III rzuca nas bowiem ponownie na mocno ograniczone rozmiarami areny, gdzie w krótkich meczach umieramy i zabijamy z prędkością kilku trupów na minutę. Jest w tym nadal masa chaotycznej, niezobowiązującej frajdy a szeroki dobór trybów nie pozwala się nudzić. Atuty multiplayera pozostały takie same... podobnie jak wady. Wspomniana wyżej korytarzowość map z roku na rok coraz mocniej daje się we znaki, szczególnie na tle bardziej otwartych produkcji na rynku. Już po kilku wyprawach na tę samą arenę pewne schematy poruszania się po niej zaczynają się powtarzać – co najwyżej coraz lepiej radzimy sobie w oczyszczaniu danego budynku czy spodziewamy się nieprzyjemnej niespodzianki przy jeziorku oferującym skrót. Nadal irytuje nieprzewidywalny system odrodzeń, z przeciwnikami lądującymi za naszymi plecami i kompletny brak destrukcji otoczenia. Niezmienione pozostaje też nastawienie gry na zdobywanie fragów – do tego standardowym zwyczajem Call of Duty dobry gracz nagradzany jest kolejnymi fantami za serie punktowe, co pozwala mu podbić wynik jeszcze bardziej... i koło się zamyka. Co więcej, interakcje z członkami zespołu są minimalne, szczególnie gdy gramy w sieci z kompletnie losowymi osobami. Poza tym, społeczność – przynajmniej na konsoli – zdecydowanie preferuje dwie formy zabawy: Drużynowy Deathmatch i Dominację. Dobrze to pokazuje, w jakich trybach chaotyczna rozgrywka CoD-a sprawdza się najlepiej. Po setkach godzin spędzonych od czasu Modern Warfare na tej sieczce czuję już lekki przesyt, ale osoba, która z serią ma kontakt okazjonalny, ma przed sobą perspektywę odkrywania, jak wyewoluował tryb sieciowy. Zdobywanie odznaczeń, poziomów, biegłości w różnych rodzajach broni – jest co robić a często wypadające nagrody udanie utrudniają oderwanie się od konsoli.

Połowa graczy rzuciła się na TDM. Takie życie na konsoli.

Black Ops nie mogłoby się oczywiście obejść bez dodatkowego trybu do kooperacji, a Zombie, choć osobiście za nimi nie przepadam, są naprawdę w formie. W podstawowej edycji otrzymujemy zaledwie jedną mapę (plus jedną dodawaną do edycji specjalnych), ale jaka to jest mapa... Utrzymane w klimatach noir fikcyjne miasto Morg jest pełne sekretów, easter eggów i tajemnic, których ujawnienie to rzecz na kilkanaście godzin gry. Świeży przeciwnicy, wyśrubowany stopień trudności, nowy system „cukierków”, pozwalający na dostosowanie specjalnych zdolności bohatera a do tego spora szczypta mitów Cthulhu. Fani na pewno nie będą zawiedzeni.

Ostatecznie Black Ops III trzeba rozpatrywać jako pakiet trzech trybów, w którym siła kombinacji singiel, multi, co-op, jest mocniejsza niż potencjał każdego z elementów z osobna. Treyarch wypełnił grę masą zawartości, otwarcie kampanii na kooperację i przeszczepienie do singla rozwoju postaci niczym z multi zatarło granicę między rozgrywką dla jednego gracza a zabawą w sieci. Dzięki temu zatwardziali fani grania w pojedynkę mogą liznąć wciągającego nabijania poziomów a zgrana grupa z trybu Zombie ma więcej powodów do wspólnej zabawy przy przechodzeniu w kooperacji misji fabularnych.

Lata 40. w trybie Zombie - plansza jest świetna.

Treyarch z pewnością ze starcia z odległą przyszłością nie wrócił na tarczy, ale do odtrąbienia pełnego sukcesu też jest daleko. Nienaturalne rozciągnięcie kampanii wiąże się z momentami dobijającą monotonią przy powtarzalnych scenkach niemal kopiuj/wklej a rewelacyjne widoki i dopracowane modele postaci kontrastują z zacofaniem technologicznym jeśli chodzi o fizykę obiektów i destrukcję otoczenia. Multiplayer prezentuje bardziej równy poziom, ale na pierwszy plan wychodzą tu znajome mechanizmy oraz charakterystyczne plusy i minusy zabawy w sieci –zmiany w poruszaniu się mieliśmy wszak już w Advanced Warfare. Nietrudno dojść do wniosku, że Black Ops III mniej przynosi do stołu, niż produkcja Sledgehammer Games sprzed roku. Mimo to, Call of Duty: Black Ops III pozostaje jak najbardziej poprawną odsłoną serii, dość dobrze poukładaną i której nawet zestaw wad i nieudanych decyzji projektantów nie jest w stanie pociągnąć niżej od Ghostów z 2013 roku.

Grzegorz Bobrek | GRYOnline.pl