Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 października 2015, 15:20

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Halo 5: Guardians - Master Chief poszedł w odstawkę - Strona 3

Master Chief po raz kolejny ratuje świat! I Cortanę! Przy okazji dezerteruje, a jego śladem dowództwo posyła nowego protagonistę serii, Jamesona Locke’a. Czy czarnoskóry Spartanin sprosta wyzwaniu i pościg zakończy się sukcesem?

Zabójcza broń miotająca granatami.

Microsoft stara się po raz pierwszy w serii przemycić mikrotransakcje. Związane jest to z tzw. rekwizycją, czyli paczkami zawierającymi losowe elementy podstawowego ekwipunku postaci, które otrzymujemy w trakcie rozgrywki. Są to nowe pancerze, hełmy, malowania, emblematy oraz elementy przewagi na polu bitwy, pokroju kart z karabinami i pojazdami czy osłoną pancerza, które wydajemy przy specjalnych terminalach w trakcie samej rozgrywki. Paczki jednak otrzymujemy na tyle często, że mam wrażenie, iż ich kupno za prawdziwą gotówkę to zwyczajne marnowanie pieniędzy. Niemniej jednak taki fakt należy odnotować. Czy przy tej okazji bić również na alarm? Nie jestem przekonany, bo Microsoft po wpadce z Forzą Motorsport 5 przy kolejnej odsłonie wycofał się z tych najbardziej kontrowersyjnych założeń związanych z mikropłatnościami. Być może jednak teraz testuje społeczność Halo.

Niebieską ekipę Master Chiefa tropi drużyna Ozyrys.

Co do oprawy wizualnej mam bardzo mieszane odczucia. Gra przez cały czas działa z prędkością sześćdziesięciu klatek na sekundę, w razie potrzeby zmieniając w locie wyświetlaną rozdzielczość. Oczywiście dzieje się to w sposób niezauważalny, ale kompromisy, na które musiał pójść zespół deweloperski, dość mocno jednak rzucają się w oczy. Zdarza się, że zaledwie kilka metrów od kamery obiekty zagęszczają swoją geometrię, tekstury bywają w niektórych miejscach niechlujnie rozpaćkane, a grafika jako całość nie powala na kolana. Może z wyjątkiem naprawdę dobrze przygotowanych scenek przerywnikowych. Niemniej wydaje mi się, że z Xboksa One można wycisnąć więcej, co potwierdzają dzieła innych ekip, na przykład Turn 10. Jednak nie jest też tak, że Halo 5 należy się w tym aspekcie jedynie krytyka. Są lokacje zbudowane i oświetlone w taki sposób, że autentycznie ma się ochotę zwiedzać je jeszcze długo po tym, jak wyrżniemy w pień wszystkich wrogów. Gra może się też pochwalić świetnymi skyboksami.

Żeby pokonać tego przeciwnika najpierw trzeba odstrzelić mu osłony celując we wrażliwe miejsca w okolicy barków.

Oprawa muzyczna stanowi klasę sama dla siebie. Kompozycje w dowolnej części Halo dosłownie wbijają w fotel i nowi autorzy ścieżki dźwiękowej raźno podążają szlakiem wytyczonym przez Martina O’Donnella i Michaela Salvatoriego. Nieco gorzej ma się rzecz z wyzutym z emocji polskim dubbingiem, który w moim przekonaniu mógłby być bardziej dopieszczony. Grając od początku po polsku, szybko jednak przywyka się do głosów postaci. Gorzej, jeżeli zdecydujemy się sprawdzić oryginalne dialogi, co wymaga przestawienia całej konsoli na język angielski. W grze nie da się słuchać angielskich dialogów i czytać polskich napisów, za co należy się gigantyczny minus.

W Halo 5 nie brakuje klimatycznych i zróżnicowanych lokacji.

W recenzji sporo narzekam na kampanię fabularną i choć uważam ją za mało pomysłową i ustępującą tej z Halo 4, to jednak niecierpliwie wyglądam kolejnej części i interesującego finału całości. „Piątka” kończy się w takim momencie, że ciekawość, co będzie dalej, nie pomoże w oczekiwaniu na zapowiedź Halo 6. Guardians to jednak przede wszystkim znakomity multiplayer, który przykuje Was do telewizora na dziesiątki, jeśli nie setki godzin. Do tego dochodzi tryb kooperacji w kampanii (niestety, zabrakło rozgrywki na podzielonym ekranie) i kolejne godziny wspólnej zabawy ze znajomymi. Pamiętajcie jednak, że zanim sięgniecie po tę grę, warto najpierw zapoznać się z historią Master Chiefa w Halo 4. Jeżeli odpuścicie sobie ten tytuł, w „piątce” będziecie zagubieni niczym dzieci we mgle.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej