Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 października 2015, 11:16

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a - remaster na medal - Strona 2

Sony w końcu wraca do dobrej tradycji i oferuje kolejną kolekcję klasyków na jednej płycie Blu-ray. Uncharted: Nathan Drake Collection to świetna okazja na przypomnienie sobie jednej z najlepszych serii poprzedniej generacji konsol.

Liftingowi uległa także fizjonomia Drake'a w części pierwszej.

Wszystkie gry znajdujące się na płycie doczekały się także ujednoliconego sterowania. Celowanie i strzelanie wykonujemy odpowiednio za pomocą przycisków L2 i R2, granatami rzucamy wciskając L1, a broń przeładowujemy guzikiem po prawej stronie pada. Podobnie postąpiono z menu każdego tytułu – możemy wybrać skórki dla postaci, po skończeniu zabawy włączyć modyfikacje zmieniające mechanikę gry, np. nieskończoną amunicję, lustrzane odbicie świata, itp., a także zmienić tryb renderowania i bawić się w czerni i bieli czy sepii, co przywołuje na myśl stare produkcje filmowe, do których zresztą przygody Drake’a mocno nawiązują. Pojawiła się także opcja odpowiedzialna za rozmycie ruchu. Teraz możemy je zupełnie wyłączyć, przypisać do obiektów lub do kamery i obiektów. Wiem, że niektórzy gracze nie czują się komfortowo oglądając rozmyty świat, więc to miły ukłon w ich stronę. Niestety w przypadku Fortuny Drake’a wśród dodatków zabrakło filmików dokumentujących powstawanie gry i spotkanie z ekipą Naughty Dog. Choć posunięcie to wydaje się zrozumiałe ze względu na fakt, że za remaster odpowiada inna firma, a sam materiał być może nie był przygotowywany w full HD i odstawałby jakością od reszty wydania, to jednak trochę szkoda, że nie znalazło się miejsce na taką ciekawostkę.

W ruchu część druga i trzecia robią nadal świetne wrażenie.

W niemal dowolnym momencie gry - z wyłączeniem ciasnych pomieszczeń – możemy skorzystać także z trybu fotograficznego. Pozwala to na uchwycenie akcji ze zmienionej pozycji kamery i przypisanie takiemu ujęciu kilkunastu podstawowych efektów graficznych, standardowo dostępnych w wielu innych tytułach, np. w Driveclub. Trochę szkoda, że nie można przemieścić kamery w dowolne miejsce poziomu i manipulacją nią ograniczona jest do kilkunastometrowego pola wokół postaci głównego bohatera. Kolekcja doczekała się także dodatkowych poziomów trudności, ale przy okazji w części drugiej i trzeciej wycięto opcję zabawy wieloosobowej. Trudno to traktować jako wadę, gdyż absencja multiplayera został zapowiedziana dawno temu, osoby, dla których będzie to pierwsze zetknięcie z serią, mogą poczuć się nieco pokrzywdzone. Tym bardziej że wspólne potyczki w Uncharted są naprawdę przyjemnie zrealizowane. Mam nadzieję, że dostęp do przyszłej bety multi w Uncharted 4 w pełni im te braki wynagrodzi.

Oszustwo Drake'a bardzo dobrze pokazuje jak mocno zmieniła się jakość tła w stosunku do "jedynki".

Warto również nadmienić, że po raz pierwszy do rąk graczy trafiła także Fortuna Drake’a w pełnej polskiej wersji językowej, gdzie głosu Nathanowi użyczył Jarosław Boberek. Niestety, dostarczona do redakcji wersja nie zawierała polskiego dubbingu do żadnego z trzech tytułów kolekcji, oferując jedynie napisy w rodzimym języku. Wobec powyższego nie miałem szansy sprawdzenia czy wysoki poziom lokalizacji serii i tym razem został utrzymany. Niemniej edycja, która trafi na nasze półki sklepowe ma być już tej wady pozbawiona i wszystkie postacie przemówią w niej po polsku.

Jedna z najbardziej klimatycznych lokacji w serii.

No dobrze, ale jakie właściwie wrażenia wynosi się z obcowania z kolekcją Uncharted? Moim zdaniem doskonałe. Pomimo, że oryginalne wersje znam i pamiętam doskonale z poprzedniej generacji, to i tym razem bawiłem się przednio. W grze ani razu nie spotkałem się z jakimkolwiek niedbalstwem w postaci słabszej optymalizacji kodu. Od początku do końca animacja trzyma stałe sześćdziesiąt klatek, co jak już pisałem wcześniej, powinno być oczywistą oczywistością w tym przypadku. I jest. Zabawa wciąga niesamowicie, a sprzedawanie wrażym typkom kolejnych headshotów jest jeszcze przyjemniejsze niż wcześniej. Trzy gry z jednej serii na pojedynczej płycie to także doskonała okazja do tego, aby zaobserwować jak na przestrzeni zaledwie czterech lat (Fortuna Drake’a ukazała się w 2007, a Oszustwo Drake’a w 2011 roku) zmienił się sposób działania silnika gry, jego możliwości i samo projektowanie rozgrywki. Dobra lekcja i świetna zabawa, dzięki której oczekiwanie na część czwartą może się niemiłosiernie wydłużyć.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej