Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 października 2015, 16:28

autor: Filip Grabski

Recenzja gry Armikrog - duchowego następcy przygodówki The Neverhood - Strona 3

Plastelinowa przygodówka point'n'click stworzona przez ludzi odpowiadających za Neverhooda brzmi jak spełnienie marzeń wielu fanów gatunku. Czy Armikrog dorównał rozbudzonym oczekiwaniom i dostarcza rozrywki na wysokim poziomie?

Świat oczami kosmopsa, a rogu ta felerna ośmiornica - 2015-10-04
Świat oczami kosmopsa, a rogu ta felerna ośmiornica

Innym grzechem gry są techniczne babole, których natężenie jest zupełnie losowe. Od rzeczy typu niewyświetlające się napisy z tłumaczeniem czy znikający podczas przechodzenia między ekranami dźwięk (nie robi to najlepszego wrażenia, ale jest do przeżycia), gra pozwoliła raz przejść Tommy'emu przez zamknięte drzwi, a kiedy indzie z niewiadomych przyczyn odmówiła współpracy, gdy gracz klika na coś, co powinno być klikalne. Mniej więcej w połowie gry na ścianie pewnego niebieskiego korytarza znajduje się symbol ukrywający zagadkę (pomijam już głupotę zmuszania, by klikać na ów symbol, a nie guzik znajdujący się tuż obok). Chodziłem, szukałem, wielokrotnie klikałem wszystko, wliczając tenże symbol, i nic. Po wczytaniu punktu zapisu mechanika gry nagle zaskoczyła i to, co wcześniej się nie udawało, nagle zadziałało perfekcyjnie. Tak być nie może.

Tommynauta i jego pies w roli chomików - 2015-10-04
Tommynauta i jego pies w roli chomików

Na całe szczęście powyższe wpadki nie zdarzały się nagminnie i przez większość czasu wszystko było OK, co pozwoliło mi poznać całą historię tego świata. Okazuje się wówczas, że dobrych pomysłów wystarczyło na połowę gry, a reszta to recykling. Gdy już poznamy zasady rządzące Armikrogiem i rozwiążemy pierwszą partię zagadek, kolejne wyzwania w większości bazują na tym samym schemacie: dojedź gdzieś pożyczoną z Neverhooda kolejką, znajdź dźwignię do drzwi, pomóż psiakowi dostać się do ośmiornicy, przywróć zasilanie, idź dalej. Z jednej strony to nie przeszkadza, bo przygoda nie trwa długo (wliczając moje miotanie się i blokowanie, całość ukończyłem w niecałe 5 godzin) i nie zdąży nikogo znudzić, ale z drugiej widać tu nie do końca wykorzystany potencjał. Wiele z pięknych lokacji jest pustych i służy tylko do tego, by przejść dalej. Dziub-dziub zyskuje podczas gry wyjątkową umiejętność, ale szkoda, że tylko jedną. Finał przygody jest ładny, ale nie pozwala na dokonanie ważnego wyboru jak w Neverhoodzie, za to w zamian obiecuje sequel.

Początek przygody – pomieszczenie z oknem i drzwiami. Kojarzy się? - 2015-10-04
Początek przygody – pomieszczenie z oknem i drzwiami. Kojarzy się?

Klei się?

No i jak to z tą plasteliną jest? Tak sobie. Armikrog to przede wszystkim gra mogąca być czymś zdecydowanie lepszym. Oprawa artystyczna jest wyśmienita, co do tego nie ma wątpliwości. Audio nie zostaje daleko w tyle, ale pełni zbyt małą rolę (dialogi i muzyka są świetne, ale pojawiają się zdecydowanie za rzadko). Mechanika rozgrywki jest momentami sympatycznie archaiczna (tu trzeba zwracać uwagę na wszystko i zapisywać sobie różne rzeczy, jeśli nie chce się potem wielokrotnie chodzić po tych samych salach szukając wskazówek), ale szybko potrafi sfrustrować absolutnym brakiem podpowiedzi. Od strony technicznej jest dwojako: gra wymaga niewiele i działa płynnie nawet na stareńkim sprzęcie, ale kolejne przesunięcia daty premiery nie wyeliminowały wszystkich błędów.

Spory fragment twierdzy w całej okazałości - 2015-10-04
Spory fragment twierdzy w całej okazałości

Ostateczny odbiór Armikroga zależy w dużej mierze od Waszego nastawienia. Odporni na wymienione powyżej wady weterani przygodówek, czy też gier w ogóle, mogą dodać do oceny punkt lub dwa. Gracze typowo współcześni, przyzwyczajeni do pewnych nowoczesnych rozwiązań, mogą wyjść z tego spotkania bardzo zawiedzeni. Mój werdykt odzwierciedla powyższy rozkrok. Armikrog jest niezwykle sympatyczny, zabawny i relaksujący, ale jednocześnie denerwuje i zasmuca, bo widać w tym wszystkim zmarnowany potencjał. Innymi słowy: ten Neverhood naszych czasów musi się jeszcze podszkolić.

Filip Grabski | GRYOnline.pl

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej