Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Pro Evolution Soccer 2016 Recenzja gry

Recenzja gry 14 września 2015, 10:14

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2016 - zwyżka formy konsolowego PES-a

Najnowsza odsłona serii Pro Evolution Soccer pokazuje, jak powinna wyglądać „profesjonalna ewolucja” gry piłkarskiej. Konami rozpoczyna ten sezon z mocnym przytupem.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji XONE

PLUSY:
  1. sprawnie działający silnik fizyczny;
  2. ogrom nowych animacji;
  3. lepsza gra bramkarzy;
  4. sztuczna inteligencja;
  5. poprawki w Master League;
  6. usprawnione pojedynki w powietrzu;
  7. oprawa wizualna i system dynamicznej pogody;
  8. soundtrack.
MINUSY:
  1. nieaktualne składy;
  2. błędne decyzje sędziego.

Wielu miłośników serii Pro Evolution Soccer mocno obawiało się o ostateczny kształt najnowszej odsłony swojej ulubionej piłkarskiej sagi. Niedawno byliśmy przecież świadkami olbrzymiego zamieszania w Konami związanego z premierą Metal Gear Solid V: The Phantom Pain, a jeszcze wcześniej dotarły do nas informacje o różnicowaniu poszczególnych wersji nowego PES-a pod względem technicznym. Doskonale pamiętamy też, iż zapowiedzi twórców bardzo często nie pokrywały się z rzeczywistością i w efekcie przekonywaliśmy się, że gra pod wieloma względami nie przypomina tego, czym finalnie miała być. Obawy o ostateczny kształt Pro Evolution Soccera 2016 były więc uzasadnione i mocno trzymałem kciuki, by tegoroczna edycja nie okazała się wtopą – po prostu za dużo ich już widzieliśmy na przestrzeni ostatnich lat. Na szczęście ten wyjątkowo wcześnie otwarty sezon wirtualnego futbolu rozpoczyna się od naprawdę mocnego wejścia.

Rok temu PES pokazał, że ta przecież bardzo zasłużona seria powraca na właściwe tory. Dziś mogę z całą stanowczością stwierdzić, że odpowiedni kurs został utrzymany, co więcej – piłkarska machina Konami rozpędza się coraz bardziej. Już w pierwszych minutach zabawy daje się zauważyć, że w nową produkcję japońskiego producenta gra się po prostu lepiej. Mimo mało znaczących i niezbyt przełomowych innowacji twórcom udało się znów poprawić to i owo, a przy tym solidnie wpłynąć na poszczególne rozwiązania, oferujące sporo większe możliwości zarówno w ofensywie, jak i w defensywie.

Fizyka na pięć z plusem

W tym roku autorzy po raz kolejny skupili się na systemie fizyki, który już w poprzedniej edycji uległ sporej poprawie. Odsłona z numerkiem „2016” również przynosi w tej kwestii dobre wieści. Tym, co od razu rzuca się w oczy, są znacznie lepiej wypadające pojedynki pomiędzy poszczególnymi zawodnikami – jeśli łudzimy się, że pędząc na bramkę, po prostu przepchniemy się przez nacierających na kontrolowanego piłkarza zawodników, to możemy się grubo przeliczyć. Każdy nasz ruch i zagranie w trakcie bezpośredniego starcia z rywalem mają spore znaczenie – nawet najmniejszy kontakt podczas mijania defensora drużyny przeciwnej może spowodować wybicie naszego gracza z rytmu i szybką utratę futbolówki, co rzecz jasna grozi błyskawiczną kontrą. Co ważne, silnik fizyczny oddaje boiskowe starcia w sposób bardzo realistyczny i bez przekłamań graficznych. Zawodnicy delikatnie potykają się o wystawioną stopę, robią efektowne salta przez plecy przeciwnika bądź odbijają się jak od ściany po kontakcie z rosłym defensorem – jak więc widać, silnik Fox Engine dobrze sprawdza się nie tylko w najnowszej odsłonie serii Metal Gear Solid.

To jednak zasługa nie tylko rzeczonej technologii, ale również faktu, że twórcy zatroszczyli się o naprawdę olbrzymią ilość nowych animacji – dotyczy to zarówno piłkarzy, jak i boiskowych rozjemców. Oczywiście najbardziej widoczne jest podczas wspomnianych już bezpośrednich pojedynków pomiędzy zawodnikami, kiedy nasi podopieczni wykonują całą masę różnorodnych ruchów, mających ułatwić minięcie przeciwnika czy też zminimalizować efekty kontaktu fizycznego. Ale na tym zmiany się nie kończą – oczy cieszy chociażby zróżnicowany styl poruszania się graczy po boisku bez piłki czy żywiołowe prośby o zagranie futbolówki na wolne pole. Po brutalnym faulu niejednokrotnie słyszymy przeraźliwy krzyk poszkodowanego zawodnika, a „celebracja” niebezpiecznego zagrania wygląda naprawdę realistycznie. Nie można także nie zwrócić uwagi na cały zestaw pogaduszek z arbitrem po odgwizdaniu przewinienia czy wręczeniu delikwentowi żółtej kartki.

Bramkarzom można zaufać

Autorzy sporo uwagi poświęcili bramkarzom, co niezmiernie cieszy, bowiem to właśnie na ich pracę najwięcej narzekaliśmy. Przede wszystkim golkiperzy wreszcie nie „grają w siatkówkę”, podbijając mocny strzał wysoko w górę, a następnie nieporadnie łapiąc futbolówkę czy często wbijając ją do własnej bramki. Znacznie poszerzony został zakres parad, toteż bramkarskie interwencje w polu karnym prezentują się teraz dużo bardziej realistycznie. Wirtualni golkiperzy w PES-ie 2016 absolutnie nie są bogami – w beznadziejnych sytuacjach, gdy na bramkę naciera dwóch zawodników, nawet nie próbują desperacko rzucać się pod nogi, a po obronie uderzenia sprzed pola karnego natychmiast startują do swoich defensorów z całą masą pretensji o pozostawienie napastnika bez jakiejkolwiek asysty. Bardzo poprawiły się także animacje chwytów i wykopów, a piłkę do bramkarza w rzęsistym deszczu podajemy absolutnie na własne ryzyko – jak powszechnie wiadomo, tylko najlepsi fachowcy potrafią dobrze grać nogami, co regularnie znajduje potwierdzenie w trakcie zabawy.

Podobają mi się także delikatne zmiany w zakresie pojedynków powietrznych pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Teraz przepychanki w polu karnym podczas walki o piłkę zagrywaną w obręb szesnastki czy też przedłużanie wybicia z linii piątego metra wyglądają zdecydowanie bardziej emocjonująco. Gracz musi się dużo mocniej wysilić, by skierować futbolówkę tam, gdzie planuje, niemniej jest to także znakomita sposobność do wypracowania pozycji dla innego zawodnika, który dynamicznie atakuje nadciągającą górną piłkę. Dzięki tym rozwiązaniom stałe fragmenty gry, takie jak rzuty rożne czy wolne, nabrały zupełnie nowego kolorytu.

Pressing, pressing, pressing

Ekipa Konami zajęła się także delikatnym podrasowaniem sztucznej inteligencji i już na pierwszy rzut oka widać, że przeciwnicy, w porównaniu z poprzednią odsłoną, są zdecydowanie bardziej zorientowani na ofensywę. Ich domeną jest stosowanie pressingu nawet na połowie rywala, szczególnie daje się to zauważyć, gdy prowadzimy różnicą jednej bramki, a do końca meczu pozostało już niewiele czasu. Osobiście odniosłem też wrażenie, iż rywalom znacznie lepiej wychodzi wykańczanie stworzonych przez siebie akcji – jeśli wypuścimy bramkarza na co najmniej kilka metrów przed linię bramkową, to możemy być pewni, że napastnik spróbuje delikatnej podcinki nad naszym golkiperem, z kolei choć odrobina miejsca przed polem karnym poskutkuje błyskawicznym, mocnym kopnięciem w kierunku bramki. Natomiast w obronie rywale ochoczo podwajają krycie, spychając nas do linii bocznej, a oddanie strzału z dystansu staje się naprawdę trudne, zważywszy na fakt, że blokowanie naszych uderzeń wychodzi im nieprzeciętnie skutecznie.

Tradycyjnie niczego złego nie można także powiedzieć o systemie oddawania uderzeń – w nowym PES-ie jednoznacznie daje się wyczuć, czy w kierunku przeciwnej bramki posyłamy petardę z czterdziestu metrów, czy też chcemy zachwycić stadionową publikę precyzyjną wkrętką w samo okienko bramki. Sposobów na wykańczanie akcji jest na tyle dużo, że na pewno długo nie natrafimy na dwa takie same. Niestety, spore wątpliwości nadal budzi praca sędziów wyciągających kartki tylko w ostateczności – ileż to razy obserwowałem bezpardonowe wjazdy „sankami” w nogi od tyłu, które często nawet nie skutkowały odgwizdanymi przewinieniami, o zwykłych faulach taktycznych nie wspominając.

Poprawki objęły także tryb Master League i – co najważniejsze – są to zmiany na plus. Dotyczą głównie interfejsu tego trybu, który został gruntownie przemodelowany i teraz jest znacznie prostszy w obsłudze. Poruszanie się po menu menedżerskiej kariery okazuje się aktualnie bardziej intuicyjne. Ciekawiej prezentują się także negocjacje transferowe, których przebieg wygląda nieco mniej skomplikowanie, choć jednocześnie każda podjęta przez nas decyzja może łatwo zakończyć toczące się rozmowy. Wszystko zaczyna się od wystosowania zapytania i otrzymania informacji zwrotnej na temat żądanej ceny oraz warunków kontraktu, na które przystałby wybrany gracz. W reakcji na propozycję możemy zasugerować obniżenie odstępnego czy wysokości transakcji, jak również podać w wątpliwość długość podpisywanej umowy. Każdy krok powoduje zmniejszenie szans na zawarcie porozumienia – wyrażane są one w procentach, więc musimy uważać, by zbytnio nie przesadzić z żądaniami i nie przerwać negocjacji już w początkowym stadium.

Depay w PSV, Casillas w Realu...

Tradycyjnie PES ustępuje konkurencji na polu licencji – zestaw oficjalnych lig praktycznie się nie zmienił, nadal brakuje więc chociażby takich rozgrywek jak Premier League czy Bundesliga. W zamian za to Konami oferuje pełen zestaw rozgrywek pucharowych – mamy więc Ligę Mistrzów, Ligę Europy czy Copa Libertadores. W sumie można by było wybaczyć ten stan rzeczy, wszak do dysproporcji pomiędzy dwiema konkurencyjnymi seriami w tym aspekcie zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale cieniem kładą się, niestety, nieaktualne składy zespołów pochodzących z w pełni licencjonowanych lig – wystarczy chociażby przytoczyć przykład Memphisa Depaya, czyli jednego z najgłośniejszych nabytków Manchesteru United, który nadal radośnie hasa po boisku w koszulce PSV Eindhoven. A takich kwiatków jest nieco więcej.

Pod względem wizualnym nowy PES zrobił krok do przodu. To nie tylko animacje, to także cały zestaw nowych twarzy zawodników, dzięki czemu miłośnicy futbolu rozpoznają piłkarzy grających nawet w Ligue 2. Z trybun nareszcie nie atakuje nas armia klonów – postacie kibiców są zróżnicowane i co najważniejsze, reagują oni na boiskowe wydarzenia w różnorodny sposób. Warto także wspomnieć o systemie dynamicznej zmiany pogody, dzięki czemu w trakcie meczu możemy natrafić na rzęsiście padający deszcz przez ledwie kilkanaście minut spotkania, co rzecz jasna mocno zmienia warunki, w jakich toczymy rozgrywkę. Konami wykonało również dobrą robotę w przypadku soundtracku – nie brak tak popularnych kawałków granych w radiu, jak i rytmicznych, wpadających w ucho, ale nieco mniej znanych utworów.

PES bardzo dobry jes!

Wszystko wskazuje na to, że po paru chudych latach dla serii Pro Evolution Soccer wreszcie nastał dobry czas – najnowsza edycja oferuje masę radochy z rozgrywania każdego kolejnego spotkania. Twórcy zaprezentowali kilka bardzo istotnych usprawnień, zarówno w kwestii technicznej, jak i czysto gameplayowej, powodując, że strzelenie gola nie jest już dziełem przypadku, a efektem kapitalnego uderzenia czy świetnie rozegranej akcji. Choć nie obyło się bez delikatnych zgrzytów, to nowy PES pochłania absolutnie bez reszty. To kawał niezwykle grywalnego, wirtualnego futbolu – a jeśli produkcja Konami posiada równie wysoki potencjał w trybie multiplayer, to Pro Evolution Soccer 2016 z pewnością pozostanie na mojej półce na następny sezon. A to okaże się już na dniach.

Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2016 - okrojonego portu na PC
Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2016 - okrojonego portu na PC

Recenzja gry

Konami po raz kolejny sprawia graczom pecetowym przykrą niespodziankę, serwując im wersję gorszej jakości niż w przypadku edycji konsolowych. Mimo to i tak jest lepiej niż w poprzednich latach.

Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2016 - zwyżka formy konsolowego PES-a
Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2016 - zwyżka formy konsolowego PES-a

Recenzja gry

Najnowsza odsłona serii Pro Evolution Soccer pokazuje, jak powinna wyglądać „profesjonalna ewolucja” gry piłkarskiej. Konami rozpoczyna ten sezon z mocnym przytupem.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.