Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 sierpnia 2015, 13:30

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Submerged - eksploracja zakończona porażką - Strona 2

Otwarty świat, eksploracja, przygoda. I relaks. Tyle przyjemności obiecują australijscy weterani branży w grze Submerged. Ile z tych obiecanek przetrwało proces produkcyjny?

Po mieście pływamy małą łodzią rybacką z napędem motorowym. Jest to chyba najlepiej zrealizowana część projektu i przy okazji również najładniejsza. Przez jakiś czas fajnie jest podziwiać widoczki i odbijające się od obiektów światło, ale to przecież nie wszystko. Sterowanie okazuje się w miarę przyjemne, a klucząc pomiędzy budynkami, co rusz natrafiamy na ulepszenia do silnika łodzi. Jednak wszystkie są tylko jednego rodzaju – pozwalają przez coraz dłuższy czas cieszyć się „drugim biegiem silnika”, czyli mówiąc po ludzku: przyśpieszeniem. Zupełnie jakby podświadomie zdawano sobie sprawę, że na niewielkiej w sumie mapie potencjalny gracz i tak chciałby poruszać się jak najszybciej, uciekając przed dopadającą go nudą. Pływamy sobie więc i za pomocą lunety wypatrujemy znajdziek. Naszym głównym celem jest jednak odszukanie hoteli, na dachach których leżą zrzuty z zaopatrzeniem. Nie wiadomo, kto dokonał owych zrzutów i w jakim celu, skoro miasto jest prawie wyludnione (prawie, bo w toku rozwoju fabuły trafiamy na niebieskich i najwyraźniej zarażonych czymś „ktosiów”) i dlaczego zapasy spadały tylko na hotele. Bohaterka może tego nie wiedzieć, ale sprytny gracz szybko się domyśli, że stało się tak, ponieważ są to budynki bardzo wysokie, a więc wspinanie się na nie zajmuje więcej czasu niż wejście na mały domek. Dlatego też grę da się ukończyć po około trzech godzinach (chyba że ktoś ma silne parcie na odszukanie wszystkich znajdziek, co może wydłużyć ten czas jeszcze o jakąś godzinkę), a nie w trzydzieści minut. Czego niezmiernie żałuję, bo te pół godziny pozwalałoby pograć przez resztę czasu w cokolwiek innego.

W grze zawarty jest cykl dobowy i kiepsko wyglądające efekty pogodowe - deszcz, mgła.

Podpływamy do hotelu w ściśle oznaczonym czerwonymi kwiatkami miejscu, klikamy przycisk i fru... bohaterka magicznie przenosi się na najbliższy gzyms. Przed nami mozolne przemieszczanie się w górę... a wcale nie. Bo raz w górę, raz w dół, raz w poprzek, a innym razem wzdłuż – wszystko po to, żeby wydłużyć czas trwania gry. A nie, przepraszam, to jedna z form relaksacji podczas kontaktu z Submerged. No więc wspinamy się, obchodząc przy tym każdy z budynków dookoła. Animacja bohaterki w trakcie tej czynności jest tak nieudolna, że przez pierwsze kilka razy nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż najbardziej zrelaksowanymi osobami obcującymi z tą produkcją byli jej animatorzy. Jeszcze zabawniej jest, kiedy Miku biegnie. Wtedy możemy poczuć małą siłę grawitacji. Bohaterka sunie bowiem księżycowym krokiem niczym Neil Armstrong po powierzchni Srebrnego Globu. Tajemnicza potęga relaksu ujawnia się także, gdy zaczynamy przyglądać się z bliska elementom otoczenia. Grubo ciosane obiekty, niskiej jakości tekstury i wszechobecne płaskie głowy lwów imitujące trójwymiarowe modele po pierwszym zaskoczeniu odnośnie umiejętności profesjonalistów z Uppercut Games wywołują coraz większe zdumienie. Serio. Przecież to niemożliwe, żeby ktoś w tej Australii traktował poważnie swoją pracę! Jedyna odpowiedź, jaka przychodzi mi do głowy, to pełna relaksacja ekipy.

Słabej jakości tekstury imitujące obiekty 3D to wizytówka Submerged.

Wspinając się, nie możemy spaść, a jedynie przesuwać się po z góry ustalonej trasie biegnącej dookoła hotelu. W ogóle w grze nie spotka nas żadna krzywda, czy to ze strony tych kilku zamieszkujących miasto stworzeń, czy niebieskich humanoidów, znikających tajemniczo, kiedy tylko się do nich zbliżymy. Da się podejść takiego typka od strony, z której nie spodziewali się tego projektanci, i wtedy cyk – ludzik znika, a my cieszymy się, że przechytrzyliśmy zrelaksowanych koderów.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej