Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 czerwca 2015, 16:00

autor: Luc

Recenzja gry Fallout Shelter – zaskakująco udana rozgrzewka przed Falloutem 4 - Strona 2

Do premiery Fallouta 4 jeszcze kilka miesięcy, ale fani postapokaliptycznych pustkowi już teraz mogą się na nie przenieść. Wprawdzie „tylko” mobilnie i nie za sprawą RPG, ale i tak w zaskakująco udanym stylu.

Chaotyczni, źli, ale za to niebrzydcy

I tak jak od strony ekonomicznej oraz konstrukcyjnej nie jestem w stanie grze niczego zarzucić, tak w przypadku walki nie obędzie się, niestety, bez paru gorzkich słów. Realizacja tego elementu po prostu kuleje. Kiedy naszą kryptę atakują bandyci, w środku nastaje totalny chaos, nad którym bardzo trudno zapanować. Część mieszkańców zaczyna uciekać Bóg wie gdzie, inni stoją jak kołki lub wesoło gaworzą przy stoliku, a bohaterowie, których sami poślemy do boju, całkowicie ignorują przeciwnika, jeśli ten przeniósł się akurat do kolejnej sali. Początkowo da się to jeszcze kontrolować, ale gdy dysponujemy już kilkudziesięcioma pomieszczeniami, przywrócenie „stanu normalności” nie dość, że zajmuje sporo czasu, to po prostu irytuje.

Scena niczym z Ojca Chrzestnego… tyle że wszyscy się uśmiechają.

Recenzja gry Fallout Shelter – zaskakująco udana rozgrzewka przed Falloutem 4 - ilustracja #2

Oprócz zwykłych mieszkańców co pewien czas natrafimy na specjalne postacie. To bohaterowie cechujący się bardzo wysokim poziomem oraz rozwiniętymi umiejętnościami, zdolni świetnie wykonać niemal każdą pracę. Możemy ich zdobyć przy pomocy kart losowanych ze wspomnianych pudełek.

Do odpierania najeźdźców przydaje się oczywiście specjalne wyposażenie – broń oraz zbroje, które można zdobyć w dwojaki sposób. Pierwszy z nich to wysłanie postaci na misje eksploracyjne – podczas ich trwania nie obserwujemy wprawdzie poczynań ludzika bezpośrednio, ale mamy podgląd na jego dziennik, w którym zapisywane są wszystkie czynności, starcia oraz osiągnięcia. Podczas przebijania się przez hordy radioskorpionów, bandytów i całej reszty postapokaliptycznego towarzystwa co pewien czas znajdujemy kapsle (potrzebne do wznoszenia kolejnych pomieszczeń w krypcie oraz ich ulepszania) i wspomniany ekwipunek.

Druga z metod polega na pozyskiwaniu specjalnych pudełek/walizek, z których losujemy kilka kart. Pod każdą z nich mogą kryć się dodatkowe surowce lub właśnie wyposażenie. Co pewien czas da się je zdobyć, wykonując codzienne zadania (na przykład zebrawszy sto jednostek wody), ale mniej cierpliwi mogą sięgnąć także po portfele i kupić je za prawdziwe pieniądze. Gra musi w jakiś sposób na siebie zarabiać, a system nie wydaje się specjalnie natrętny (przynajmniej przez tych kilka godzin, jakie spędziłem z tytułem), osobiście nie jestem więc w stanie niczego mu zarzucić. Co ciekawe, gracze skorzy są często takie właśnie nieinwazyjne systemy mikropłatności hojnie nagradzać – Fallout Shelter już drugiego dnia po premierze pojawiło się na pierwszym miejscu wśród najlepiej zarabiających aplikacji w USA.

Postapokaliptyczna przystawka

Także od strony audiowizualnej Fallout Shelter prezentuje się zaskakująco przyzwoicie. Na graficzne fajerwerki nie ma wprawdzie co liczyć, ale dwuwymiarowa plansza (z pewnymi trójwymiarowymi elementami) wygląda po prostu ładnie, a charakterystyczna, komiksowa kreska buduje specyficzny klimat już od pierwszych chwil zabawy. Pomimo pozornej prostoty szybko można dostrzec spore przywiązanie do detali – w opuszczonych pomieszczeniach zaczynają na przykład grasować szczury. Niby niewiele, ale daje poczucie tego, że schron faktycznie żyje, a gdy dołożymy do tego typową dla serii muzykę oraz sporą dawkę cynicznego humoru, możemy poczuć się jak za starych dobrych czasów dwóch pierwszych Falloutów.

Dobrze wiedzieć, że niełatwa sztuka flirtu nie umarła.

Koniec końców, Fallout Shelter paradoksalnie rozgrzało mnie w ostatnich dniach znacznie bardziej niż Fallout 4. Nie jest to produkcja wybitnie rozbudowana ani przesadnie ambitna czy taka, do której chciałbym wrócić za kilka lat, ale cel, jaki postawili przed nią twórcy, realizuje wręcz doskonale – wciąga, posiada specyficzny klimat, okazuje się zabawna, a do tego oferuje sporo solidnej rozgrywki i to nawet przy nie najlepiej zorganizowanym systemie walki. Od typowo mobilnej gry, nastawionej na masowego odbiorcę, trudno oczekiwać czegoś więcej. A teraz wybaczcie, idę po tablet – mieszkańcy mojej krypty czekają.

Luc | GRYOnline.pl