Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 maja 2015, 15:45

autor: Filip Grabski

Recenzja gry Carmageddon: Reincarnation - odrodzenie ciekawe, choć kulawe - Strona 3

Powroty po latach są trudne. Jeśli za reinkarnację starej marki biorą się twórcy oryginału, to jest szansa na sukces. Carmageddon: Reincarnation rodziło się długo i w bólach, co widać. Na szczęście nie straciło swojego wojowniczego ducha.

Moje auto właśnie stało się delikatne niczym wydmuszka. - 2015-05-27
Moje auto właśnie stało się delikatne niczym wydmuszka.

Zwykłe zderzanie się mogłoby się znudzić, gdyby nie porozstawiane po mapach beczki z bonusami. Poza potrzebnymi, ale mało odkrywczymi, typu turbo, darmowe naprawy czy dodatkowa kasa lub czas, pojawiają się znane z poprzednich części pioruny rażące wszystkich przechodniów w pobliżu gracza, natychmiastowe oślepienie przechodniów czy pokrycie karoserii samochodów granitem (auto staje się w zasadzie niezniszczalne, ale i dużo cięższe) oraz nowe ciekawostki w rodzaju bomby wywołującej okoliczne trzęsienie ziemi czy wyrzutni kowadeł. Prawdziwy balet przemocy na kółkach, powiadam. Ale miejcie się na baczności: niektóre beczki kryją nieprzyjemne niespodzianki. Nowością jest możliwość kupowania w trakcie wyścigu za uzbierane kredyty odkrytych wcześniej power-upów – choć sam nigdy z tego nie skorzystałem.

Recenzja gry Carmageddon: Reincarnation - odrodzenie ciekawe, choć kulawe - ilustracja #2

Pierwsza część serii wyszła w czasach, gdy w grach szokowała w zasadzie każda forma przemocy. Rozjeżdżanie bezbronnych przechodniów wywołało niemałą burzę, czego efektem był zakaz sprzedaży Carmageddonu w kilku krajach (Brazylii, Niemczech, a także Wielkiej Brytanii, choć tam po 10 miesiącach apelowania zakaz zdjęto) oraz zastąpienie ludzi zombie i robotami w innych miejscach na świecie. Dzisiaj taka, a nie inna zawartość tytułu wzbudza zdecydowanie chłodniejsze emocje. Znak czasów?

Mimo takiej sobie grafiki mapy w Reincarnation mogą się podobać. Jedne mniejsze, inne większe, wszystkie inspirowane poprzednimi odsłonami serii (czasem bardzo mocno – jak miasto i zaludnione przez krowy tereny parkowe), a każda na tyle rozbudowana, że czasami frajdą jest zwykłe zwiedzanie i szukanie ciekawych miejsc lub sprytnie ukrytych beczek. Aż chciałoby się więcej – 5 rodzajów terenu to trochę mało. Czyli: nie jest najładniej, ale na pewno ciekawie i dość różnorodnie. Bez wątpienia słowo „różnorodność” pasuje też do jedynego naprawdę atrakcyjnego aspektu oprawy wizualnej Carmageddonu: Reincarnation – rozlatujących się modeli pojazdów. Odpaść, wygiąć się czy zmiażdżyć może wszystko. Samochody pędzące na samych felgach, odsłonięte komory silników z pracującymi tłokami czy telepiące się po wertepach połowy karoserii napędzane tylko przednią osią to codzienność w tej grze. Świetny efekt uzyskano też podczas naprawy – znajdujące się w pobliżu wozu części po prostu fizycznie wracają na swoje miejsce. Nawiasem mówiąc, kilkuset obecnych na każdej mapie przechodniów też rozpada się na „części”.

Minister zdrowia ostrzega: gra nie jest odpowiednia dla wegetarianów. - 2015-05-27
Minister zdrowia ostrzega: gra nie jest odpowiednia dla wegetarianów.

Obrazu tej motoryzacyjnego rzeźni dopełnia multiplayer. W teorii wszystko jest super – dostępne tryby gry idealnie nadają się do rywalizacji z żywymi graczami, tytuł oferuje zabawę online z losowo przydzielanymi przeciwnikami (ale wolno oczywiście zapraszać kumpli ze Steama), można też stworzyć grę przy użyciu sieci lokalnej. Niestety, w tym momencie prawie nikt w Reincarnation nie gra. Wyszukiwanie daje rezultat w postaci dwóch, trzech aktywnych rozgrywek, a po założeniu własnej zdarza się czekać nawet kilkanaście minut (!) na dołączenie wszystkich graczy. Gdy tylko produkt stanie się bardziej popularny, bez wątpienia zagwarantuje dużo niezdrowej radochy – teraz trzeba polegać na znajomych.

Przed użyciem skontaktuj się z lekarzem, farmaceutą lub psychiatrą. - 2015-05-27
Przed użyciem skontaktuj się z lekarzem, farmaceutą lub psychiatrą.

Carmageddon: Reincarnation to trochę taki dziwny twór. Z jednej strony mamy przywiązanie do detali, naprawdę wysoką grywalność i świetny morderczy klimat (bardzo miłą niespodzianką okazuje się wykorzystanie na dzień dobry utworu Zero Signal Fear Factory – pozostała ścieżka jest autorstwa gitarowo-industrialnego Maximum Sexy Pigeon i dubstepowego Morgue, które to zespoły same zaproponowały swoją muzykę twórcom). Z drugiej – to pięknie okrutne wnętrze zostało obudowane dość brzydką i mocno kulejącą technologią, która do płynnego działania wymaga zdecydowanie zbyt potężnych komputerów. Ortodoksyjni fani mimo wszystko będą zadowoleni, cała reszta musi sama spróbować, czy tego typu mięsne danie będzie jej smakować. Bo „reinkarnacja” się udała, ale w tym momencie nie przybrała jeszcze swojej ostatecznej formy.

Filip Grabski | GRYOnline.pl

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej