Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 kwietnia 2015, 15:28

Recenzja gry Mortal Kombat X - słynny smok dostał lekkiej zadyszki - Strona 2

Mortal Kombat X robi dwa kroki wstecz i jeden do przodu w stosunku do odsłony z 2011 roku, a mimo to okazuje się godnym reprezentantem kultowej smoczej serii.

Fatality wyglądają brutalniej niż kiedykolwiek.

Oprócz kampanii fabularnej samotnicy otrzymali jeszcze do dyspozycji kilka trybów treningowych, pojedyncze starcia w paru wariantach oraz najróżniejsze wieże. Wśród tych ostatnich zabrakło niestety wyzwań z poprzedniego MK. Zamiast tego dostaliśmy klasyczną drabinkę, dwa tryby przetrwania, serię pojedynków z losowymi mutatorami, a nawet oddzielną wieżyczkę poświęconą wyłącznie testowaniu siły. Do tego po połączeniu z siecią dochodzą kolejne wyzwania, ograniczone czasowo – warto je obserwować, gdyż od czasu do czasu pozwalają na wypróbowanie dodatkowych, płatnych postaci. Niby jest więc co robić, ale jednak przebijanie się przez kolejne drabinki szybko zaczyna nudzić i zdecydowanie zabrakło mi równie angażującej zabawy jak zdobywanie kolejnych pięter wieży wyzwań w grze z 2011 roku.

Tej dwójki w grze zabraknąć nie mogło.

Krypta została nieznacznie urozmaicona. Wydając nasze ciężko zarobione monety, eksplorujemy kilka połączonych ze sobą lokacji, czasem nawet atakują nas różne stwory, przed którymi bronimy się, szybko wciskając wyświetlony na ekranie przycisk. Atrakcji do odblokowania jest sporo, same monety zaś zbieramy znacznie wolniej niż dawniej, stąd odkrycie wszystkiego to zabawa na dziesiątki godzin.

Network Kombat

Kwestii kontrowersyjnych DLC postanowiłem w tekście nie poruszać, pozwalając każdemu samodzielnie wyrobić sobie zdanie na ich temat. Warto natomiast wspomnieć w ramach ciekawostki, że jeśli nie kombinuje się zanadto z kolejnością odblokowywanych skarbów w Krypcie, to pierwszy pakiet ułatwionych fatality można uzyskać w ciągu kilku początkowych minut gry.

Materiały przedpremierowe wskazywały, że duży nacisk w MKX zostanie położony na rozgrywki sieciowe. Ze sporym zdziwieniem donoszę więc, że w kwestii walk online zmieniło się niewiele. Możemy toczyć klasyczne pojedynki jeden na jednego albo bawić się w King of the Hill, gdzie najlepszy gracz pokonuje kolejno każdego, kto zechce odebrać mu tytuł, a oczekujący na swoją szansę oglądają ich zmagania i oceniają poszczególne próby. Do tego możemy zmierzyć się ze znajomymi w losowo generowanych wieżach, jeśli komuś mało tych dostępnych standardowo. Przyjemnym urozmaiceniem są quitality, specjalne wykończenia zarezerwowane dla graczy uciekających z areny, nim starcie dobiegnie końca. Jak komuś puszczą nerwy i „zwieje”, kierowana przez niego postać zostaje ośmieszona przez... wybuch jej głowy. Niestety, aktualnie serwery sieciowe są mocno przeciążone i wszystko działa jeszcze dość topornie, choć grać jak najbardziej się da.

Używając Faction Kill możemy poprosić naszych sojuszników o wykończenie wroga.

Dużą nowość w serii stanowią wojny frakcji. Przed rozpoczęciem zabawy gracz może dołączyć do jednego z pięciu ugrupowań i swoimi postępami w grze zdobywać punkty, które zasilają ogólną pulę jego organizacji. Pod koniec każdego tygodnia członkowie zwycięskiej drużyny otrzymują nagrody. Zdobywanie punktów dla grupy odblokowuje też nową formę finisherów, tzw. faction kills. Wykonuje się je podobnie do fatality, z tym że aktywujące je kombinacje są znacznie prostsze do zrobienia. Będąc w szeregach jedynego słusznego klanu Lin Kuei, otrzymałem m.in. możliwość wezwania Noob Saibota, by wykończył za mnie wroga, czy zasypania ofiary shurikenami. Faction Wars mają też dedykowaną im wieżę (tak, jeszcze jedną), której przejście daje więcej punktów, oraz walkę ze specjalnym bossem. Tym jest któryś ze standardowych wojowników, tyle że z nieskończonym paskiem życia. Naszym zadaniem w starciu z nim jest zadanie mu tak wielu obrażeń, jak to tylko możliwe, w przeciągu trzydziestu sekund. Frakcję możemy w dowolnym momencie zmienić, nic nie stoi więc na przeszkodzie, by „dobrać się” do wszystkich możliwych faction kills. A ponieważ ostatni z nich odblokowuje się dopiero po zwycięstwie danej organizacji w tygodniowych igrzyskach, nowość ta może zapewnić całe tygodnie zabawy tym, którzy koniecznie będą chcieli zobaczyć wszystko, co MKX ma do zaoferowania.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej