Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 lutego 2015, 13:00

Recenzja gry Dragon Ball: Xenoverse - tylko dla bezkrytycznych fanów - Strona 2

Konsole nowej generacji dostały pierwszą grę z serii Dragon Ball. Choć deweloperzy obiecywali złote góry, zwłaszcza w kwestii scenariusza, produkt wypada dużo poniżej oczekiwań.

Recenzja gry Dragon Ball: Xenoverse - tylko dla bezkrytycznych fanów - ilustracja #2

Lista wojowników jest jedną z dziwniejszych w historii marki. Mimo obecności wielu znanych twarzy z animowanego tasiemca, brakuje chociażby Androida 16 czy Zarbona. Na ich miejsce wskoczyły takie „sławy”, jak żołnierze Frezera: Rasberry i Appule. Perfekcjoniści też nie będą zadowoleni – bez 2 postaci w DLC, nie osiągniemy pełnej liczby i skończymy na 49 wojownikach. Dla porównania: Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi 3 na PS2 miał ich 161.

Od czasu do czasu zmieniają się okoliczności, w których załatwiamy rzeczy po męsku ze szwarccharakterami znanymi z komiksu, ale takich sytuacji jest stanowczo za mało. Zważając na anomalie czasowe i alternatywne wersje wydarzeń, aż dziw bierze że twórcy nie pokusili się o coś odważniejszego. Tak jak w dość dobrym Dragon Ball Z: Shin Budokai – Another Road na PSP, podróż w czasie i eksperymenty z historią to tylko mydlenie naszych oczu – jak zwykle będziemy pomijać filmiki, żeby jak najszybciej ukończyć kilkunastogodzinną historię i odblokować postacie. Te zaś, jak przystało na gry na licencji anime, nie są dostępne od samego początku. Nie było by to problemem gdyby nie fakt że tryb fabularny jest jedną z największych wad gry. Niektóre walki niemiłosiernie się dłużą, zmuszając nas do bezmyślnego wciskania na zmianę dwóch przycisków, inne zaś doprowadzają do szewskiej pasji. Za frustrację odpowiadają tutaj głównie sztuczna inteligencja i nierówny pacing. Niektóre epickie pojedynki rozegramy w mgnieniu oka, inne zaś będziemy powtarzać kilkukrotnie, gdyż zbudowano je z kilku mniejszych starć, a te trzeba wygrać jedno po drugim. Nie pomaga w tym to, że nasi kompani są tak bystrzy, że mogliby iść na casting do Warsaw Shore, a wrogowie często spamują te same ataki i zachowują się tak, aby jak najbardziej przedłużyć walkę. Na nasze szczęście, wątek fabularny nie jest tutaj daniem głównym.

Zawsze lepiej jest się bić razem niż samemu.

Szatan serduszko nosi zerówki

Po prologu w skórze najbardziej popularnego saiyanina, otrzymujemy wreszcie pod kontrolę własną postać. Zanim stworzymy wymarzonego towarzysza obrońców Ziemi będziemy mogli wybrać jedną z pięciu ras: ludzkiej, demonicznych majin, saiyan, namek czy przedstawiciela klanu Frezera. Własna postać pojawiała się już w Ultimate Tenkaichi na poprzedniej generacji, jednak tym razem ten element odgrywa o wiele ważniejszą rolę. To właśnie w skórze stworzonego przez nas herosa spędzimy większość czasu w Dragon Ball: Xenoverse. Zbierając doświadczenie i mamonę za wygrane walki będziemy odpowiednio rozwijać naszego bohatera i ubierać go w jeszcze bardziej kolorowe czy coraz to wytrzymalsze fatałaszki. Oczywiście, twórcy nie skupili się wyłącznie na wyglądzie bohatera – jeśli chodzi o naukę ciosów i ataków specjalnych, mamy naprawdę duże możliwości.

Jordan Dębowski

Jordan Dębowski

W 2012 r. pisał felietony i recenzje dla gameonly.pl. Z wykształcenia japonista. W 2013 r. rozpoczął pracę jako redaktor tvgry.pl. W latach 2014-2018 współprowadził i tworzył treści na kanał GamePressure na YouTube. Od 2020 r. prowadzi profil tvgry na instagramie, a od 2022, profil tvgry na TikToku. Od 2022 r. zastępca redaktora prowadzącego tvgry. W strukturach GRY-OnLine i tvgry zajmuje się planowaniem, tworzeniem oraz publikacją materiałów wideo. Planuje strategię oraz publikuje treści na profilach kanału w mediach społecznościowych. Bierze udział w streamach i komunikuje się ze społecznością. Pomaga wdrażać nowych pracowników w struktury firmy. Choć stara się śledzić ogół branży growej, szczególnie interesuje się grami niezależnymi, grami RPG, horrorami oraz szeroko-pojętym retro. Poza pracą dużo jeździ na rowerze, czyta reportaże, gotuje i zajmuje się swoim kotem – Jagą.

więcej