Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 19 stycznia 2015, 17:00

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja gry Saints Row: Gat Out of Hell - Święci w piekle - Strona 2

Johnny Gat i Kinzie wracają, by znów narobić totalnego rabanu, tym razem w piekielnej przestrzeni. Dobra zabawa jest gwarantowana, choć nie da się ukryć, że wszystko to już widzieliśmy wcześniej.

Headshot tu nie pomoże… - 2015-01-19
Headshot tu nie pomoże…

Piekielna powtórka z rozrywki

Nie zmienia to faktu, że miłośnicy totalnej rozwałki po raz kolejny będą po prostu wniebowzięci –Gat Out of Hell kontynuuje w tym względzie chlubne tradycje serii Saints Row. Zapomnijcie więc o jakichkolwiek prawach grawitacji, fizyki i – przede wszystkim – porządku. Im więcej chaosu, tym lepiej, na dodatek będzie to zamęt przyprawiony różnego rodzaju zmyślnymi spluwami, wśród których prym zdecydowanie wiedzie babciny stary fotel z ukrytymi w podłokietnikach działkami automatycznymi. W kwestii oryginalnych rozwiązań twórcy tradycyjnie nie zawiedli oczekiwań. Ustawiczny ostrzał piekielnych pomiotów zdecydowanie usprawniają specjalne umiejętności, pozwalające m.in. na wykonanie potężnego tupnięcia czy też przyzwania chochlików nękających przeciwników. To coś w stylu supermocy znanych z czwartej części Saints Row, choć nieco mniej efektownych. Generalnie Ci, którzy oczekują rzeźni po nowych przygodach Świętych, zdecydowanie nie będą zawiedzeni.

Podwójne dożywocie to naprawdę pikuś przy 550 tysiącach lat odsiadki w piekle. - 2015-01-19
Podwójne dożywocie to naprawdę pikuś przy 550 tysiącach lat odsiadki w piekle.

Choć ten szalony koncept rozgrywki cały czas się sprawdza, to jednak trzeba zaznaczyć, że twórcy niczym szczególnym nas nie zaskoczyli – niby wreszcie opuściliśmy Steelport, ale piekielny krajobraz nadal jest praktycznie taki sam, z autostradą wiodącą przez miasto i tabunami wieżowców. Żarty naszych podopiecznych oraz pozostałych postaci również wydają się nieco mniej śmieszne niż wcześniej. Może to objaw tego, iż trudno przebić ten absurd, który został wykreowany w poprzednikach, a może po prostu kończą się pomysły na to, jak pociągnąć ten wózek? Szczerze powiedziawszy odpieranie coraz to silniejszych fal przeciwników jest ciekawe za pierwszym czy drugim razem, a nie piętnastym i dwudziestym.

Piekielnie długa zabawa

Trzeba przyznać jednak twórcom, iż w odróżnieniu od zalewu innych samodzielnych dodatków przy Gat out of Hell spędzimy dobre kilkanaście godzin. Poza samą linią fabularną mamy bowiem do dyspozycji całe mnóstwo punktów, w których możemy przede wszystkim siać zniszczenie. Nie brak także szeregu różnorodnych znajdziek, bonusów i umiejętności do odblokowywania, zatem fani „maksowania” gier na brak roboty z pewnością nie będą mogli tutaj narzekać.

Oto wiodące przesłanie serii Saints Row! - 2015-01-19
Oto wiodące przesłanie serii Saints Row!

Pod względem technicznym w tej odsłonie Saints Row nie zmieniło się praktycznie nic względem poprzedniczek. Gat Out of Hell napędza ten sam silnik graficzny co trzecią i czwartą część, zatem możecie spodziewać się identycznych widoczków i efektów wizualnych. Piekielny krajobraz, zwłaszcza w trakcie przelotów pomiędzy kolejnymi wieżowcami, nadal może robić spore wrażenie, ale z bliska widać, że na technologii zastosowanej w tym tytule czas odcisnął już swoje piętno. Tu i ówdzie straszą paskudne, rozmazane tekstury, które nierzadko pokrywają spore połacie terenu, nie brak także błędów związanych z przenikaniem pojazdów przez budynki czy też problemów z wyświetlaniem animacji, zwłaszcza przy olbrzymich eksplozjach. Zaletą tego stanu rzeczy jest fakt, iż grę odpalimy również na starszych konfiguracjach, jednak wydaje się, że cztery lata korzystania z tej samej technologii to już chyba za dużo. Pod względem wizualnym Saints Row bezsprzecznie się postarzało i miejmy nadzieję, że przy następnej części (bo takowa zapewne powstanie) ten aspekt zmieni się diametralnie.

Born to fly! - 2015-01-19
Born to fly!

Saints Row: Gat Out of Hell to tytuł, który jasno wskazuje, że pewne rozwiązania serwowane przez Volition potrzebują albo gruntownej przebudowy, albo całkowitej wymiany i to w odniesieniu zarówno do warstwy technicznej, jak i gameplayowej tegoż tytułu. Najnowsza odsłona serii, choć bardzo grywalna i dająca masę niczym nieskrępowanej frajdy, pokazuje jednak coraz większą ilość słabości tej karykaturalnej gangsterskiej sagi, która powoli zaczyna zjadać swój własny ogon. To gra robiąca dobry użytek ze swoich niezaprzeczalnych zalet: wyjątkowego klimatu, odjechanych akcji i absurdu, ale nie wykonująca istotnego kroku naprzód. Fani serii zapewne uznają to za zaletę, a reszta zacznie się zastanawiać kiedy w końcu zobaczymy coś nowego. Cóż, miejmy nadzieję, że nastąpi to już przy najbliższej okazji, w przeciwnym razie Saints Row może skończyć nie najlepiej.

Amadeusz Cyganek | GRYOnline.pl