Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 grudnia 2014, 16:07

Recenzja gry The Crew - Test Drive Unlimited w USA - Strona 4

Po sześciu latach wytężonej pracy, ludzie odpowiedzialni za grę Test Drive Unlimited przygotowali podobny produkt dla Ubisoftu. Kilkadziesiąt samochodów, ogromny teren Stanów Zjednoczonych i tytułowa "ekipa" na drodze. Co z tego wszystkiego wyszło?

Viva Las Vegas!

Najpoważniejszą wadą gry The Crew jest ekonomia – wewnętrzna waluta o nazwie „bucks” i towarzyszą jej zmora naszych czasów - mikropłatności. Gra bardzo oszczędnie wynagradza nas za wszelkie sztuczki na trasie i misje fabularne. Trochę więcej zarobimy w trybie wieloosobowym i całkiem sporo za misje frakcyjne - tych jednak nie ma zbyt wiele i często trwają ponad dwie godziny. Niewielkie zarobki nie przeszkodzą nam w ukończeniu gry oraz awansie na poszczególne poziomy - sprawią jednak, że nasz garaż będzie niesłychanie skromny. Za postępy w grze nie dostaniemy żadnych gratisowych aut (z wyjątkiem jednego za osiągnięcia), ceny tych lepszych sprawiają, że trzeba naprawdę sporo jeździć i ciułać grosz do grosza. Można też oczywiście skorzystać z karty kredytowej i wykupić drugą walutę w grze - Crew Credits. Dostępna za prawdziwe pieniądze - pozwala na zakup aut i części do tuningu. Ceny niektórych naklejek potrafią jednak dorównać kosztowi zakupu dwóch Fordów Focusów. Widać, że wszystko przemyślano tak, by niecierpliwi miłośnicy posiadania LaFerrari czy Koenigsegga za milion bucksów - sięgnęli do swoich portfeli. Z innych mankamentów warto wymienić też natłok informacji - nasz HUD jest wręcz bombardowany różnymi komunikatami, czasem kompletnie zasłaniając drogę - na szczęście wiele rzeczy można sobie wyłączyć w opcjach.

Lokalna policja nie będzie nam umilać jazdy...

Oprócz tego grę trapią choroby wieku dziecięcego oraz „glicze” charakterystyczne dla trybu online w wyścigówkach. Czasem jakieś auto wystrzeli gdzieś w niekontrolowany sposób, zaliczymy czołowe zderzenie z pieszym, niczym z betonowym słupem, bywa, że na mapie nie będzie żadnych innych graczy w naszej sesji, ewentualnie jeden lub dwóch, serwerom zdarza się zgasnąć, a w takim wypadku tracimy akurat zaliczoną misję (nawet kiedy gramy sami - The Crew wymaga cały czas połączenia z Internetem). Są to jednak sporadyczne przypadki i nie psują ogólnego wrażenia z gry.

San Francisco - ruch uliczny potrafi być całkiem gęsty.

The Crew można podsumować jednym zdaniem: jest tak bogata, szczegółowa, przepełnioną treścią i rzeczami do robienia - jak Forza Horizon 2 jest ładna graficznie! Słabsza oprawa wizualna jest prawdopodobnie wynikiem tego, że gra zaczęła powstawać już w 2008 roku. Być może jest to też cena za tak rozległy i otwarty świat, pełen dużych, tętniących życiem miast i gęstej roślinności poza nimi. The Crew nie góruje nad konkurencyjnymi tytułami w każdym aspekcie, ale ostatecznie to chyba właśnie gra od Ubisoftu da nam najwięcej „radości z jazdy”. Ta radość okupiona jednak będzie skromną ilością aut z tak dużymi przebiegami (by kupić nowe do naszej kolekcji), że „typowy Mirek” z pewnością cofnąłby w nich liczniki. Nigdy nie doświadczymy dynamicznie zmieniającej się pogody, nie zachwycimy się tak bardzo grafiką, jak patrząc na świat w Forza Horizon 2. Dostaniemy za to niesamowity klimat związany z przemierzaniem amerykańskich autostrad, mnóstwo szczegółów do odkrycia i sporo emocji w grze wieloosobowej. Pomimo swoich wad - The Crew na pewno śmiało może zająć miejsce wśród takich gier jak Need for Speed, Forza Motorsport czy Burnout , jako nowa, mocna i udana marka.

Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej