Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 19 listopada 2014, 13:15

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Far Cry 4 - strzelankowy sandboks niemal bez granic - Strona 3

Ubisoft wprost z tropików zabiera nas w Himalaje, do fikcyjnego Kyratu, rządzonego przez okrutnego Pagan Mina. Czy zmiana klimatu nie schłodzi aby za bardzo temperatury zabawy?

Siedzi Yeti na przełęczy…

Recenzja gry Far Cry 4 - strzelankowy sandboks niemal bez granic - ilustracja #1

Muzycznie Far Cry 4 jest prawdziwą perełką. Cliff Martinez wykonał znakomitą robotę. Zachwycają również piosenki odgrywane podczas gameplayu, a kontekst użycia fragmentu utworu „Should I Stay or Should I Go” zespołu The Clash jest mistrzowski.

Kyrat jest niewątpliwie interesującym miejscem, ale obserwując przysłaniające horyzont szczyty górskie cały czas zastanawiałem się, kiedy w końcu gra pozwoli mi rozejrzeć się na graniach. No i od czasu do czasu poddamy się urokowi wszechogarniającej bieli, ale jeżeli ktoś myślał, że z zielonych wzgórz samodzielnie wdrapiemy się w wyższe partie gór, to niestety, ale poczuje się rozczarowany. Owszem, w grze pojawia się linka z hakiem, ale służy raczej do wspinaczki skałkowej. Czasem do bujania się na sznurze niczym Tarzan na lianach i przeskakiwania nad przepaściami. Far Cry 4 kilkukrotnie zabiera nas wysoko, wprost w ramiona zamieci śnieżnych i klasztorów wybudowanych w niedostępnych miejscach, ale jest to zawsze oddzielna, doczytywana na ekranie ładowania misja, a nigdy część otwartego świata. Przyznam, że nie tego się spodziewałem. Jakkolwiek zielona okolica wzgórz i dolin zapewnia moc atrakcji, to jednak na dzień dobry chciałem przybić żółwika z Yeti, a nie dopiero w zapowiadanym DLC.

W grze nie brakuje misji pobocznych, wśród których trafiają się te przenoszące nas w narkotycznym widzie do fikcyjnej krainy Shangri-La, zdeprawowanej przez demony Rakszasy. Zadanie te są o tyle interesujące, że towarzyszy nam w nich biały tygrys, któremu możemy wydać rozkaz zaatakowania przeciwnika. Shangri-La wprowadza delikatne elementy grozy do strzelankowej całości. Podobnie sytuacja przedstawia się w kilku zwykłych misjach, w których bohater zostanie poddany działaniu narkotyku. Oczywiście, różne środki halucynogenne odgrywają w czasie zabawy sporą rolę. Wciąż zbieramy rośliny i przygotowujemy z nich mikstury. Podobnie zresztą nie zmieniło się nic w kwestii polowań na zwierzęta. Ich skóry pozwolą modyfikować wyposażenie Ajaya.

Środki halucynogenne wywołują wizje demonicznej aktywności.

Tryb wieloosobowy mnie nie zachwycił, ale spodobało mi się zróżnicowanie stron konfliktu. Walkę o prym w Kyracie wiodą uzbrojeni po zęby w broń palną strażnicy i demony wyposażone jedynie w łuki, za to potrafiące stać się niemal niewidzialnymi. Walki 5 na 5 w trzech trybach rozgrywki mogą przez jakiś czas zajmować, ale wydaje mi się, że znacznie ciekawsza jest zabawa w kooperacji w trakcie głównej kampanii. Wybranie wyższego poziomu trudności i atak na twierdze daje sporo frajdy osobom preferującym jednoczenie sił w walce ze sztuczną inteligencją.

Recenzja gry Far Cry 4 - strzelankowy sandboks niemal bez granic - ilustracja #3

Recenzowana przeze mnie edycja na PlayStation 4 działała stabilnie, przez całą kampanię trafiłem jedynie na kilka błędów w postaci przenikania się obiektów i delikatnego przycięcia animacji. Głównie w Shangri-La. Najpoważniejszym błędem była jedna ze scenek przerywnikowych – gra pozostawiła moją postać zamrożoną w bezruchu. Dopiero po otrzymaniu zadania zostałem rozmrożony i mogłem kontynuować zabawę.

Should we stay or should we go?

Przy Far Cry 4 bawiłem się znakomicie. Choć nie za sprawą fabuły, a raczej faktu, że mniejsze i większe zmiany przyczyniają się do odbioru gry jako produkcji bardziej dynamicznej i dopracowanej od poprzedniczki. To gra ze świetną mechaniką strzelania, pokaźnym arsenałem środków zagłady, przyzwoitą sztuczną inteligencją, udanym trybem kooperacji w kampanii i wysokim poziomem osadzenia gracza w wirtualnym świecie. Owszem, czuję się trochę rozczarowany tym, że ośnieżone rejony odgrywają jedynie niewielką rolę, napotkane postacie nie wżynają się w pamięć jak Vaas, ale produkcja Ubisoftu i tak znajduje się gdzieś w pobliżu mojej półki z napisem „idealny produkt z otwartym światem”.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej