Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 września 2014, 14:00

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja gry FIFA 15 – next-genowy silnik na pełnych obrotach - Strona 4

Tegoroczna FIFA jest jak ostatni oddech mijającego lata – szereg zmian i wprowadzenie silnika Ignite sprawia, że od emocji robi nam się bardzo gorąco, a zaraz potem do akcji wkracza duet polskich komentatorów i momentalnie z ekranu wieje chłodem.

Ibracadabra? Nie, to znowu spalony… - 2014-09-26
Ibracadabra? Nie, to znowu spalony…

Za to w nowej FIF-ie próżno szukać jakichś większych zmian, jeśli chodzi o strukturę trybów rozgrywki. Na plus z pewnością należy odnotować powrót turniejów, dzięki którym mamy możliwość uczestniczenia w takich rozgrywkach, jak Copa Del Rey, Deutscher Pokal czy Puchar Ligi Angielskiej. Dla pasjonatów rodzimych zmagań nie zabrakło także Pucharu Polski, możemy zatem w każdej chwili pokazać trenerowi Smudzie, że wystawianie rezerwowego składu w tych zawodach jest niepoważne i jednocześnie nieco zmienić bieg zdarzeń. Oczywiście w grze znajdziemy całą polską Ekstraklasę i tradycyjnie kilkadziesiąt najważniejszych lig świata – w tym aspekcie nadal nic się nie zmienia.

Rozwinięciu uległa także struktura modułu Matchday Live – teraz, oprócz aktualnych statystyk dotyczących wybranego przez nas klubu, poczytamy także najnowsze wiadomości na jego temat, pobierane z bazy popularnego serwisu piłkarskiego Goal.com. Co ważne, w każdej chwili możemy zmienić zespół, dla którego wyświetlane są dane, przez co FIFA może także służyć jako kompendium wiedzy na temat toczących się rozgrywek, ruchów transferowych czy kontuzji. Tryb FIFA Ultimate Team, tak usilnie promowany przez EA Sports, zyskał także nową funkcjonalność, dającą szansę na wprowadzenie do zabawy klasycznych graczy, którzy kilka, kilkanaście lat temu skończyli zawodowe kariery, jak również możliwość krótkich wypożyczeń topowych zawodników, co daje większą swobodę w budowaniu swojej ekipy i ulepszaniu składu.

Ach te nasze szlagiery! - 2014-09-26
Ach te nasze szlagiery!

Mistrzowie konferansjerki powracają…

Klasyk powiada, że nigdy nie może być za dobrze i zawsze coś trzeba koncertowo schrzanić. Napisałem już o praktycznie wszystkich aspektach nowej FIF-y i został tylko jeden, chyba najbardziej drażliwy – polski komentarz, który przynajmniej od dwóch edycji wydaje się nieskalany jakąkolwiek konkretną aktualizacją bazy kwestii. Duet Szpakowski i Szaranowicz nadal biadoli tymi samymi starymi śpiewkami, a powiewu świeżości jak nie było, tak nie ma. Mascherano nadal jest „maszczerano”, Pan Bóg chyba zdążył już wymienić wszystkie okna wobec strzeleckiej indolencji piłkarzy, a wymowa nazwiska Coentrao (Kuentrau? Koncentrao?) nadal sprawia zbyt dużo trudności, podobnie jak większości angielskich zawodników. Szczególnie dobija przejmująca cisza podczas efektownie zrealizowanych wstępów do meczu, kiedy to prezentowane są poszczególne jedenastki – dwaj panowie Sz. nie mają wtedy nic do powiedzenia, a angielskim komentatorom z kolei buzia się nie zamyka. Jeszcze trochę, a hasłem opisującym polskim komentarz będzie jedna z topowych kwestii: „żenada, naprawdę żenujące”.

Jeśli jednak zapomnimy o problemach z komentarzem i incydentalnych przekłamaniach w wyświetlaniu efektów kolizji, to trzeba uczciwie przyznać, że FIFA 15 jest jedną z bardziej udanych odsłon tej serii na przestrzeni ostatnich lat. Silnik EA Sports Ignite daje radę i wprowadza do gry nową jakość pod względem technicznym, a mimo przyspieszenia rozgrywki zabawa z piłką stała się nieco bardziej wymagająca, płynniejsza i – przede wszystkim – znacznie mniej przewidywalna. Po kontakcie z wczesną wersją „piętnastki” kilka miesięcy temu osobiście nastawiałem się na zdecydowanie mniej udaną odsłonę, a tymczasem sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie. I co najważniejsze: syndrom „jeszcze jednego meczu” jest aktywny. Ostatnio siadając po kolacji „na dwa mecze” w trakcie ostatniej potyczki zobaczyłem z okna przejeżdżający obok ostatni dzienny autobus. Licznik spotkań zamknął się na dziesięciu, a kilkukilometrowy odcinek musiałem pokonać pieszo. Cóż, pewne sprawy wymagają poświęceń i niechaj to będzie najlepsza rekomendacja dla nowej FIF-y.

Amadeusz Cyganek | GRYOnline.pl