Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 sierpnia 2002, 10:40

autor: Adam Włodarczak

Szkodliwość gier komputerowych

Czy gry są szkodliwe? To pytanie nurtuje od dawna rodziców, naukowców, psychologów i całe mnóstwo innych osób, zastanawiających się nad tym, czy gry mają wpływ na to co dzieje się wokół nas...

Przed rozpoczęciem pisania artykułu rozesłałem do kilkudziesięciu osób ankiety dotyczące tego tematu, mając na celu chęć poznania opinii i spostrzeżeń prawdziwych graczy odnośnie tejże kwestii.

...jeszcze jeden bullet time, dwaj kolejni przeciwnicy zaczęli swój ostatni, niepowtarzalny balet umierania. Adam przekulał się za kolumnę, odrzucił berettę i sięgnął po shotguna. Jakiś makaroniarz z dwoma Glockami biegł ku niemu poprzedzany śmiercionośnym, ołowianym gradem kul. Nie dość śmiercionośnym, strzał z półautomatycznej dwururki brutalnie odrzucił go na porytą pociskami ścianę. Mafiozo zsunął się zostawiając na niej krwawe graffiti. Ciemność.

- Elektrownia - wypluł z nienawiścią Adam. Spojrzał w zadumie na siekierę wiszącą nad monitorem, oczy zaszkliły mu się gdy pogrążył się we wspomnieniach.

Oni mu k.... wszyscy zapłacą. Zapłaczą k.... krwawymi łzami.

Oto Stereotyp Gracza, celowo przeze mnie oczywiście przejaskrawiony. Ale ci którzy taki stereotyp tworzą też się nie wysilają. Najprostsze rozwiązania skomplikowanych problemów święcą dziś triumfy. Psychopata strzela do nauczycieli???

Diagnoza: gość od dwóch miesięcy grał w jakiś shoot`em up (o ile ekspert potrafi popisać się znajomością terminologii).

Że też nikt jeszcze nie wpadł na pomysł zamknięcia w kryminałach programistów z ID Software. Pod zarzutem współudziału w masowych mordach i nieumyślnego pozbawienia życia.

Śmiech.

Temat szkodliwości gier komputerowych na życie człowieka wałkowany był już setki razy. Niestety, w przeważającej większości tego zadania podejmowały się osoby, delikatnie mówiąc, niekompetentne. Natomiast ja, jako zagorzały gracz, postaram się odpowiedzieć na tytułowe pytanie – czy gry szkodzą człowiekowi? – i to w pełni obiektywnie.

Pierwsza reakcja, jaka nasuwa się każdemu graczowi, to figlarny uśmiech, a chwilkę później zażenowanie... Przeróżni ludzie jako jedyny powód krwawych masakr, urządzonych przez młodych ludzi, uważają gry komputerowe oraz brutalne filmy, czasem także rodzaj słuchanej muzyki.. Na pierwszym miejscu podaje się jednak gry, i to te określone mianem „brutalnych”. Dlaczego tak jest? Otóż, właśnie ci ludzie zwolennicy spiskowej teorii dziejów, tak naprawdę o prawdziwych graczach oraz o samych grach komputerowych nie wiedzą nic. Rzecz jasna tymże osobom wydaje się, że pozjadali wszystkie maszyny (ekhm rozumy) świata. I właśnie ta „wiedza” będąca w istocie ignorancją jest przyczyną wielu nieporozumień.

Zacznijmy jednak od początku, czy istnieją w ogóle brutalne gry? Czym jest słynna brutalna gra? Przeciętny Polak, opiekun dziecka, odpowie prosto: „zabijanie i krew - powinni zakazać takich rzeczy”. Jednocześnie taka osoba nawet nie widziała żadnego dzieła, określonego mianem krwawego. Czy to jest fair? Człowiek, dorosły człowiek, który o komputerowych produkcjach nie wie dosłownie i w przenośni nic, negatywnie wypowiada się na ten temat, mało tego – potrafi jeszcze bezpodstawnie skrytykować i przekreślić wszystko i wszystkich związanych z tym tematem. Pytanie tylko za co... Naturalnie za negatywny wpływ na psychikę, czego efektem są krwawe rzezie dokonywane przez zdesperowanych nastolatków. Trzeba jednak zauważyć, że te żądne negatywnych wrażeń dzieciaki to wyłącznie margines, maluteńki odsetek społeczeństwa maniaków komputerowych, ale o tym później. Wracając do sedna sprawy - tak naprawdę nie ma brutalnych gier! I to wiedzą wszyscy prawdziwi komputerowcy, którzy mieli przyjemność bawić się w produkty tego typu. Oczywiście w dużej ilości gier, a w szczególności w gatunkach FPP (widok z perspektywy pierwszej osoby), krew leje się strumieniami, życie ludzkie nie ma większego znaczenia. Nasuwa się jednak jedno bardzo ważne pytanie: czy gry robione są tylko po to, aby móc pozabijać? Nie, nie i jeszcze raz – NIE. Każda rozrywka, nawet ta najbardziej krwawa, posiada coś, bez czego była by niczym – fabułę, swój niepowtarzalny klimat. Pozwolę sobie przytoczyć tutaj opinię graczy, Karola Papały, oraz Kuby „Cubitussa” Kowalskiego:

„A dlaczego gram w brutalne gry? Ja nie rozpatruję brutalności pod tym względem, gdyż nie jest ona czynnikiem, pod który wybieram produkty do zakupienia. Dla mnie istotna jest fabuła gry, scenariusz, aspekty graficzne, muzyczne, walory wizualne. W żadnym wypadku nie jest to brutalność i pod żadnym pozorem nie wybieram gier komputerowych ze względu na ilość litrów krwi przelanej na ekranie. (...) To nie brutalność decyduje o tym czy zagram w daną grę, czy nie. W sumie, to gdyby gra polegała jedynie na zabijaniu, z pewnością bym w nią nie grał. Jednak ja nie liczę na ilość litrów krwi w danej grze, lecz na inne aspekty edukacyjne i rozrywkowe, jakie niesie za sobą granie w gry komputerowe.” Karol Papała

„Czy zabijanie w grach komputerowych samo w sobie jest celem? Takie założenie jest niestety wierutną bzdurą. Na sieci pojawia się wiele prościutkich gierek(„nazwijmy rzecz po imieniu - <<zabawek>>”), w których na przykład rozwalamy tłumy przechodniów samochodem. Czy takie gry mają popularność („czy taka pseudorozrywka zyskała sobie znaczną rzeszę fanów?”)? Nie - nikt się nimi tak naprawdę nie interesuje. Ot, popykać chwilkę, żeby zobaczyć, o co w tym chodzi, potem ziewnięcie i włączenie gry z FABUŁĄ. Fabuła to podstawa gry i element satysfakcjonujący, popychanie jej do przodu i poznawanie jej meandrów - to przynosi zadowolenie. Nie zabijanie. Przecież na przykład w filmie „Pulp Fiction” zabijanie służyło (liczne morderstwa służyły) wyższemu celowi - pokazaniu interesującej historii. Tak samo jest z grami komputerowymi, żaden normalny producent nie wypuści gry polegającej tylko i wyłącznie na zabijaniu, bo po prostu nikt by w to nie grał.” Kuba Kowalski

Nie sposób nie zgodzić się z spostrzeżeniami Karola oraz Kuby. Dobra gra, określona mianem brutalnej, to tak naprawdę nie setki trupów i wiadra krwi, a klimat i wciągający scenariusz, który przykuwa uwagę gracza. Celem samym w sobie nie jest jak najbardziej okrutne zlikwidowanie przeciwnika, tylko ukończenie danej misji. Nikt zdrowy, na umyśle i ciele, nie kupuje kolejnych gierek FPP tylko po to, aby móc pozabijać kolejne stada wirtualnych przeciwników. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale jak już wspomniałem – jest to minimalny odsetek, a osoby takie są stworzeniami chorymi psychicznie.

Dobrze, skoro wytłumaczyliśmy sobie już termin brutalnych gier, zastanówmy się, dlaczego gramy w tego rodzaju gry. Praktycznie wszystkie z pytanych przeze mnie osób, odpowiedziały w jednakowy sposób: żeby się odstresować, żeby się zabawić i poznać tajniki wirtualnego otoczenia, w którym my się aktualnie znaleźliśmy (czyli poznać scenariusz). Dzięki takim grom przeciętny na co dzień człowiek, może od razu stać się kimś innym, może przenieść się do „innego” świata i rozładować emocje, zagrać i zabawić się. Gry komputerowe to bardzo dobra rzecz. Nie dość, że uczą myślenia oraz refleksu, to jeszcze pozwalają na długie godziny doskonałej rozrywki. Pozwalają zapomnieć o tzw. szarej rzeczywistości. Gdzie więc tkwi problem? Na pewno nie w samych grach komputerowych. Czy zabijanie na ekranie przynosi ci satysfakcję? – zapytałem kolejną grupę graczy.

„Granie w gry przynosi mi satysfakcje, ukończenie gry sprawia mi satysfakcje, samo zabijanie na ekranie nie ma żadnego znaczenia, jest to tylko droga do osiągnięcia celu.” AnTyCh.

„W żadnym wypadku nie. Nie należę do osób, które „rajcują” się zabijaniem przeciwników na ekranie komputera, więc w moim wypadku nie może być mowy o wyciąganiu jakiejkolwiek satysfakcji z grania w brutalne gry komputerowe.” Karol Papała

I tak dalej... Wszyscy, dosłownie wszyscy, odpowiedzieli w ten sam sposób – zabijanie w grze NIE przynosi im satysfakcji.

Skąd więc biorą się takie przypadki, jak np. ostatnio Roberta Steinhäusera i ogromnej masakry w jednym z niemieckich gimnazjów? Ten 19 letni chłopiec był z pewnością osobą chorą psychicznie. Jak podały media – lubił oglądać filmy akcji oraz grać w brutalne gry komputerowe, w których zwycięża ten, który zabije więcej osób. Czy to może być tylko i wyłącznie jedynym powodem tego makabrycznego czynu? Oczywiście, że nie! Myślę, że bardzo dobrze na to pytanie odpowie Cubituss:

„Uważam, że gry ogólnie mają wpływ na psychikę człowieka, ale psychikę człowieka nieukształtowanego - czyli dziecka. Identycznie jest z filmami, książkami, komiksami czy wiadomościami w telewizji - tu każdy element niepotrzebnie „dorosły” może w psychice dziecka zostawić szramę. Dlatego też najważniejszym elementem przeciwdziałania negatywnym wpływom na dzieci powinni być ich rodzice. Kontrolować, co oglądają, sprawdzać, co czytają, interesować się tym, w co grają. Niestety współcześni rodzice ograniczają się do dwóch pierwszych czynności, całkowicie ignorując gry komputerowe.”

100% prawdy. Problem polega na tym, iż takie gry, w których krew mierzy się w hektolitrach (chociaż to i tak nie jest nadrzędnym celem gier), nigdy nie powinny się dostać do niepowołanych rąk (czytaj: do osób słabych psychicznie). Gdy jednak taki dzieciak dopadnie się do takiej zabawki i rozpocznie w nią grać po 10 godzin dziennie, przy czym kolejne 4 godziny spędza na oglądaniu filmów dla dorosłych, efekty są, jakie są. I wina na pewno nie leży po stronie gier komputerowych oraz filmów (które zresztą młodemu dziecku mogą zrobić wodę z mózgu). Winni są tutaj rodzice oraz opiekunowie swoich pociech. I dopóki takie gry, takie filmy itp. nadal będą łatwo dostępne dla osób słabych, podatnych na czynniki zewnętrze, dopóki rodzice nie zaczną się interesować tym, co robią, przemoc oraz krwawe masakry, jakie ostatnio obserwowaliśmy nadal będą się powtarzać. Z „brutalnymi” grami komputerowymi jest tak samo jak z alkoholem – wszystko dla ludzi, ale z umiarem. Nie można dopuścić do sytuacji, gdy 13 latek od rana do wieczora zabija kolejne hordy wirtualnych przeciwników, gdyż efekty mogą być opłakane. Oczywiście, nie mówię, że normalne i zdrowe dzieci nie mogą grać w tego typu gry – owszem, mogą, ale z umiarem, rozsądnie i pod okiem rodziców. Są dzieci, które mogą dużo grać lub oglądać brutalne filmy – i to nie sprawi, że ich psychika ulegnie deformacji. Jeżeli człowiek potrafi rozróżnić rzeczywistość od fikcji (czyli wirtualnej rzeczywistości) wszystko jest OK. Problem pojawia się jednak w momencie, gdy jakaś osoba psychiczna dopadnie się do rzeczy, z którą nie powinna mieć najmniejszego kontaktu, czyli np. „krwawej” gry FPP. Najgorsze jest jednak to, że przez te kilka wyjątków, przez tych kilka osób chorych psychicznie, cierpi cała rzesza prawdziwych graczy komputerowych. Opinie osób niekompetentnych są z pewnością krzywdzące dla nas, dla normalnych ludzi, potrafiących oddzielić „virtual” od „real”.

Reasumując, jeżeli nadal gry czy też filmy, w których zawarta jest duża doza krwawych scen, nadal będą łatwo dostępne dla ludzi chorych psychicznie, słabych i podatnych na czynniki zewnętrze, to nikt i nic nie zapobiegnie tego typu masakrom. I nie pomogą tutaj zakazy sprzedaży gier w danym kraju, „cenzurowanie” krwawych scen, itp. Jeżeli ktoś będzie chciał, to i tak znajdzie drogę aby nabyć „nielegalną” wersję gry. Po prostu trzeba zainteresować się swoimi pociechami. Miejmy nadzieję, że w końcu „ludzie niekompetentni” przestaną źle wyrażać się na temat szkodliwości gier komputerowych, gdyż taka opinia jest bardzo mocno przesadzona i z pewnością dotyczy nie nas, prawdziwych graczy, a osób, które takich szkodliwych gier na oczy widzieć nie powinny. Amen.

Adam Włodarczak