filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 27 lipca 2002, 13:31

autor: Piotr Stasiak

Resident Evil - recenzja filmu (3)

Seria gier Resident Evil jest jedną z najciekawszych w hisotii gier komputerowych, dlatego nie dziwi fakt, iż zdecydowano się na jej podstawie nakręcić film. A co z tego wyszło przekonacie się czytając naszą recenzję.

Tak rozczarowani i zirytowani zaczynamy natychmiast zauważać inne kardynalne braki, które do tej pory tuszował narastający klimat grozy. Ciekawie zapowiadające się zwroty akcji zamienione zostają na tabuny rozsmarowywanych na nieumarłych. Oczywiste dla widza staje się, że w końcowej scenie nasi bohaterowie zmęczeni i potwornie pokiereszowani wylezą wreszcie w ostatniej chwili na powierzchnię. Nietrudno nawet przewidzieć, kto przeżyje, kto zginie śmiercią chwalebną, a kto okaże się podłym zdrajcą i jak za to potem zapłaci. Uważny widz z pewnością zauważy, że komandosi mają w swym standardowym wyposażeniu latarki, ale nie włączają ich zawsze wtedy, gdy idą ciemnym korytarzem – pewnie żeby było straszniej. Klasyczne jest również to, że na hasło „nie rozdzielać się” każdy z członków grupy ruszy innym korytarzem, dzięki czemu ściągnie na siebie i innych niemałe kłopoty („yyygghhhyyyyghh”). Rażą płytkie dialogi, śmieszne na siłę. I wreszcie irytują obowiązkowe w amerykańskim kinie postacie archetypiczne – twardziel, wesołek, maruda. Spuśćmy zasłonę milczenia więc na to zasłonę milczenia.

Pod względem aktorskim „Resident Evil” plasuje się w niższych stanach przeciętności. Milla Jovovich („Piąty Element”, „Joanna D’arc”) jak zawsze nie wznosi się na wyżyny, aczkolwiek cieszy oko swymi mocno eksponowanymi wdziękami. Druga rola kobieca - Michelle Rodriguez - wypada jeszcze bledziej. Zakładam że panna całkowicie „przypadkowo” przypomina Angelinę Jolie z „Tomb Raidera”, całkowicie przypadkowo nosi podobne wdzianka i podobnie wydyma usteczka. Robi to zresztą dość nieudolnie. Role męskie nie są wybitnymi kreacjami. Całkiem niezły jest czarny dowódca oddziału, niestety ginie dość szybko. Na aktorskiej liście płac oprócz 9 nazwisk występuje dopisek „i inni”. Ci inni to około 50 statystów, którzy z podkrążonymi oczami snują się po ekranie, wypowiadając obowiązkowe „yyygghhhyyyyghh”. Jak już wspomniałem, są przekonywujący, acz bardzo śmieszni.