Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 20 maja 2002, 11:20

autor: Borys Zajączkowski

Urodziny krakowskiego Empiku

Uroczystości rocznicowe krakowskiego Empiku, w przypadku działu multimediów zorganizowane we współpracy z redakcją Gier-OnLine trwają. Co się dzieje i jak się dzieje dowiecie się z naszych codziennych relacji.

Rys historyczny

Kluby Międzynarowodwej Prasy i Książki – EMPiK-i – od swojego powstania w 1948 roku spowijała aura elitarności. W zasadzie przez ponad czterdzieści lat stanowiły jedyne, wąskie bo wąskie, bo przecież cenzurowane, okno na świat dla Polaków. Gdy sytuacja polityczna i gospodarcza zaczęła się po Okrągłym Stole raptownie zmieniać, wydawałoby się, że idea przyświecająca założeniu Empików wytarła się i straciła rację bytu w nowej rzeczywistości. I działo się tak. W Krakowie istniejąca od zawsze księgarenka przy Małym Rynku zaczęła blednąć w oczach i coraz rzadziej udawało się kogoś tam spotkać.

W tym samym czasie na Rynku Głównym, w czteropiętrowej, narożnej kamienicy usytuowanej przy wylocie ulicy Siennej zachodziły ciągłe zmiany. Niegdyś mieściła się tam Składnica Harcerska, czyli jedyne miejsce (poza Pewexem), w którym dało się kupić lepsze zabawki w rodzaju kolejki, modeli do sklejania, czy później nawet komputerów Timex oraz peryferiów do Spectrum. Składnice Harcerskie, których powstaniem rządził podobny pomysł, co w przypadku Empików oraz dolarowych Pewexów – dać rodakom ograniczony dostęp do produktów z drugiej strony żelaznej kurtyny – również przestały być potrzebne, gdy w każdym sklepie dało się już dostać wszystko. Składnica w Rynku zniknęła. Na jej miejscu pojawił się sklep elektroniczny, sklep sportowy, oraz wielopiętrowa księgarnia „Odeon”, która zagościła w tym miejscu aż na kilka lat. Krakusów proszę o wyrozumiałość, jeśli pamięć mnie zawiodła i o jakiejś metamorfozie zwyczajnie zapomniałem.

Z początkiem 2001 roku zaczęło się w starej narożnej kamienicy znowu coś dziać. „Odeon” zniknął, zaczęły się remonty, a na ich czas wszystkie okna budynku rozświetliło kosmiczne niebieskie światło, które przyciągało uwagę i pobudzało ciekawość swym najbliższym podobieństwem do lamp owadobójczych, gdyż w Rynku kolor niebieski nigdzie się nie zwykł pojawiać. Koniec końców niebieskie światło zgasło i 2 czerwca nastąpiło otwarcie przeszkolonych podwoi.

Olbrzymi, sześciopoziomowy (jest jeszcze półtora piętra w dół z przeznaczeniem magazynowym) salon przez swój pierwszy rok istnienia cieszył się niesłabnącym zainteresowaniem Krakowian, urastając do rangi doskonałego miejsca poszukiwań prezentu na każdą okazję, jak najbardziej wliczając w to potrzebę sprawienia prezentu sobie samemu. Muzyka w części podziemnej, prasa, fotograf i perfumeria na parterze, książki zajmujące piętro pierwsze i drugie, multimedia oraz akcesoria techniczne na trzecim piętrze, Szkoła Języków Obcych na samej górze. Sześć kondygnacji udostępnionych dla klientów salonu, 3 i pół tysiąca metrów kwadratowych powierzchni łącznej, miejsca przeznaczone do czytania książek, słuchania płyt, oglądania gier komputerowych, kawiarnia, galeria, kafejka internetowa, 3500 tytułów prasowych, 35000 książek, 45000 płyt i kaset, 5000 wydawnictw multimedialnych, 2000 filmów, 9000 artykułów perfumeryjnych, 35000 artykułów fotograficznych – to wszystko składa się na drugi wględem wielkości salon Empiku w Polsce.

W czasie minionego roku salon odwiedziły tłumy kupujących bądź spędzających wolny czas Krakowian, a wśród nich wielu gości honorowych. Stanisław Lem oraz Czesław Miłosz obchodzili tu swoje urodziny. Również przez te dwanaście miesięcy Empik odwiedziło 60 artystów, chociaż nie posiadam danych, ile autografów złożyli. :-) Wystawy w swojej galerii oraz rozwijający się cykl EMPiK Jazz. Zresztą ślady swojego istnienia Empik pozostawiał również poza swoim własnym salonem – w postaci sponsorowanych przez siebie 15 wydarzeń artystycznych, czy ufundownej przez siebie kostki brukowej na Placu Mariackim.

Tyle miało miejsce tylko w przeciągu pierwszego roku. Pozostaje mieć nadzieję, że Empik rozpieściwszy Krakowian nie spocznie na laurach oraz życzyć, by kierownictwu nie brakło dobrych pomysłów na dalsze nas rozpieszczanie oraz – nie mogę, muszę to, jakem Krakus, napisać – by nie brakło chęci pożytkowania zarobionych w Krakowie pieniędzy na chwałę Krakowa. :-)

18.5.2002, sobota – pierwszy dzień turnieju “CounterStrike’a”

Uroczystości rocznicowe krakowskiego Empiku, w przypadku działu multimediów zorganizowane we współpracy z redakcją Gier-OnLine czas zacząć! Dzień rozpoczęcia dwutygodniowego ciupania w gry sieciowe upłynął pod znakiem złośliwości przedmiotów martwych, ale nie tylko. Innymi znakami dostrzegalnymi na niebie i na trzecim piętrze Empiku były: totalne oblężenie, rywalizacja przebiegająca w duchu sportowym lub nie, atmosfera napięcia, wielki ładunek dobrej zabawy oraz... zamieszanie.

Spory wkład w owo oblężenie miała nie do końca uzgodniona informacja, która pojawiła się na naszej własnej stronie, a która głosiła jakoby zapisywanie drużyn do turnieju mogło mieć miejsce również poza godziną 9 a 10 rano. W założeniach godzinny termin zapisów był nieprzekraczalny, a ponieważ w ten sposób rzeczywistość zmuszona została do dopasowania się do własnego opisu – efektem było długotrwałe oblężenie. Trzymająca pieczę nad całością imprezy ekipa Empiku spodziewała się przyjąć do turnieju nie więcej niż 24 sześcioosobowe drużyny, tymczasem skończyło się na... czterdziestu. Dwieście czterdzieści osób chętnych pokazać, na co ich stać plus bez mała drugie tyle przewijającej się widowni pozwoliło na sumienne przetestowanie wytrzymałości stropów w starym budownictwie.

Wspomniana złośliwość przedmiotów martwych objawiła się zaś w sposób najbardziej nieprzyjemny z możliwych w przypadku sieciowego turnieju – padem sieci. A w nocy było tak pięknie – komputery spięte i podpięte, Counter-Strike poinstalowany – wszystko zapięte na ostatni guzik. Tymczasem w godzinie rozpoczęcia turnieju radiowa sieć odmówiła posłuszeństwa, użeranie się z oporną techniką przesunęło początek rywalizacji o całe pięć godzin, a skończyło się na interwencji szefostwa Rancom Computers – firmy udostępniającej komputery do turnieju – oraz wymianą podzespołów, wzmocnieniem połączeń etc. Koniec końców o godzinie trzeciej po południu pierwsze dwie drużyny ruszyły do boju.

Wszystko razem zebrawszy zapowiada, iż turniej mający pierwotnie trwać przez dwa dni zajmie ich cztery. Dobrze dla zawodników, gorzej dla obsługi, która nie pośpi sobie w najbliższym czasie, czego przedsmak miała już w sobotę – oficjalny (bo przy świadkach) rekord, który padł, to 40 godzin bez snu... Brawa dla Rafała i życzenia, by długo tego rekordu nie musiał pobijać.

Sam turniej rozgrywany zaś jest i będzie systemem pucharowym. Każda walka dwóch sześcioosobowych drużyn to trzy kwadranse, na które składa się:

  • zajęcie pozycji, założenie słuchawek i wlepienie wzroku w monitor,
  • kilkuminutowa rozgrzewka, po której następuje restart,
  • dwie piętnastominutowe walki prowadzone na mapie Dust (w następnych stopniach turnieju możliwa będzie zmiana mapy),
  • wygrani przechodzą dalej, przegrani przełykają gorzkie łzy porażki i następne dwanaście osób na fotel(e) proszę.

Chociaż zdecydowana większość czasu upłynęła w atmosferze napięcia i sportowej rywalizacji, niestety nie wszyscy zawodnicy tudzież widzowie stanęli na poziomie elementarnej kultury zachowania się – o czym pisać nie chcem, ale muszem, gdyż powoduje mną nadzieja, że w ten sposób dam do myślenia tym, którzy wiedzą, co. O ile można zrozumieć, że bardziej pobudliwi zawodnicy w ferworze walki mogą się zapomnieć, a i przed samą walką niedwuznacznie dawać rywalom do zrozumienia, iż przyszli tu jedynie po to, by wygrać, o tyle trudniej się pogodzić z aktami ordynarnej kradzieży. Ech. W związku z tym podaję dwie wiadomości. Pierwsza jest taka, iż kod do kasy został oczywiście zmieniony i skradziony klucz elektroniczny nada się przygłupiemu złodziejowi jedynie na breloczek. A druga taka: plecak Rafała (tak, tego który nie spał przez 40 godzin) trzeba było przetrząsnąć pół godziny wcześniej, gdyż jeszcze wtedy można w nim było znaleźć karty kredytowe i inne cucu. Później znalazły się (na nieszczęście złodzieja) w kieszeni ich właściciela.

Zmagania drużyn zakończyły się przed godziną dziesiątą wieczorem, do której to udało się rozegrać jedenaście walk, czyli ponad połowę eliminacji. Godnym odnotowania jest fakt, iż w czasie trwania turnieju zauważalnie wzrosła sprzedaż „Half-Life: Generation”, co zresztą łatwo dało się przewidzieć – kilkanaście osób ciupiących z zacięciem na twarzach w „Counter-Strike’a” robi smaka. :-) Sam wróciwszy do domu zacząłem przekopywać swoje archiwa w poszukiwaniach „Half-Life’a”... a turniej dopiero się zaczął.

19.5.2002, niedziela – drugi dzień turnieju „Conter-Strike’a”

Drugi dzień turnieju upłynął bez większego zamieszania – jeśli nie liczyć przypadków drobnego sabotażu uprawianego przez niektórych graczy, które udanie dostarczały administratorowi pracy. Wprawdzie z rana sprzęt znów miał swoje do powiedzenia i przemówienie mu do rozsądku zajęło dobre pół godziny, lecz i tak udało się do końca dnia nadrobić zaległości z poprzedniego. Odbyły się ćwierćfinały oraz jedna walka półfinałowa. O ile wszystkie walki eliminacyjne odbywały się na mapie Dust, o tyle cała reszta, aż po finał, rozgrywa się i rozgrywać się będzie na równie popularnej, na Azteku. Finałowa walka, podobnie jak i wszystkie poprzednie to dwie walki po piętnaście minut, z tą różnicą, iż jedna na Duście, druga na Azteku. No, ale reszta półfinałów oraz finał to kwestia poniedziałku. Terminy poszczególnych walk musiały już zostać ustalone ze zwycięskimi drużynami przez wzgląd na ich codzienne zajęcia, za sprawą czego wszystkie pozostałe walki rozegrane zostaną w godzinach popołudniowych.

Czas po temu najwyższy, by po sobotnim zamieszaniu uściślić nieco informacje dotyczące współzawodniczących drużyn. Z czterdziestu, które zgłosiły chęć udziału w turnieju karty zgłoszeniowe oddały 32 zespoły z czego trzy nie stawiły się w wyznaczonym czasie, tym samym oddając walkę walkowerem. Dokładna rozpiska wszystkich rozegranych walk znajduje się na załączonym obrazku. W poniedziałek rozstrzygnie się kolejność na zwycięskim podium, aczkolwiek niekwestionowanym faworytem turnieju, pretendentem do pierwszego miejsca pozostaje team Rozkminia.

20.5.2002, poniedziałek – półfinały i finał „Counter-Strike’a”

Ostatni dzień rozgrywek turniejowych obył się bez szczególnych niespodzianek – przynajmniej jeśli rzecz tyczy się zwycięskich drużyn. Do półfinałów zakwalifikowały się mianowicie zespoły: AiE, Mordor, PWR oraz Rozkminia, przy czym drużyna AoE nie stawiła się do walki z Rozkminią, tym samym oddając ją walkowerem. Pierwsza z rozegranych walk półfinałowych – PWR z Rozkminią – zakończyła się mocnym zwycięstwem drugiego teamu – 18:4. Druga zaś – AiE z Mordorem – okazała się być znacznie bardziej emocjonująca. Po pierwszej rundzie prowadziła drużyna AiE wynikiem 5:3. W drugiej rundzie podobnie AiE zaprezentowało mocny start wychodząc na prowadzenie 3:1, lecz po chwili Mordor zdołał wyrównać na 3:3 i walka zakończyła się remisem 4:4, czyli sumując oba wyniki 9:7.

Przeprowadzenie finałowej walki pomiędzy AiE a Rozkminią udanie utrudnił nawrót kłopotów z siecią, przez które kilka walk zostało, za zgodą kapitanów obu drużyn, anulowanych. Koniec końców udało się doprowadzić sprzęt do stanu używalności i kolejne dwie rundy stoczone przez Rozkminię oraz AiE zakończyły się wynikiem 2:1 oraz 3:2 dając Rozkmini słuszne acz nie druzgocące zwycięstwo. Załączony obrazek prezentuje końcowy rozkład drużyn w turnieju.

Z powodu nawrotu kłopotów z siecią radiową nie tylko zakończenie finału przesunęło się na kwadrans po dziesiątej wieczorem, lecz również przez późną godzinę nie doszła do skutku zapowiadana walka zespołu redakcyjnego Gier-OnLine ze zwycięzcami turnieju. Przybyli na miejsce, wszyscy bez wyjątku redaktorzy serwisu odetchnęli z ulgą właściwą ocalałym z pogromu i wycofali się na z góry upatrzone pozycje.

Rozdanie nagród nastąpiło mniej-więcej kwadrans po dziesiątej. Zwycięska drużyna otrzymała nagrody ufundowane przez Empik, czyli sześć gier komputerowych („Alien vs Predator 2”, „Half-Life: Generacja”, „Serious Sam 2”) oraz wykupione dwie godziny gry w paintball dla całego zespołu, a także nagrody ufundowane przez redakcję Gier-OnLine w postaci sześciu trzymiesięcznych, srebrnych abonamentów MayClubu. Team AiE musiał się zadowolić podobnież dwoma godzinami gry w paintball dla całej szóstki, a dobór terminu, w którym odbędzie się pomiędzy zwycięzcami powtórka z finału – tym razem w warunkach naturalnych – kapitanowie drużyn ustalą pomiędzy sobą.

Pozostawiony sprzęt będzie miał dzień wolnego – aż do środy, kiedy odbędzie się turniej „Collin McRae Rally 2.0”. A co się tyczy samego sprzętu udostępnionego przez Rancom Computers, znajduje się wśród niego jeden świeżutki Intel P4 NorthWood 2,4 GHz, cztery sztuki niewiele mu ustępujących Intel P4 NorthWood 2,2 GHz oraz reszta maszyn opartych na nieco słabszych acz i tak nadto wystarczających procesorach Intel Celeron 1,3 GHz.

22.5.2002, środa – turniej „Collin McRae Rally 2.0”

Co ja robię na tym turnieju!? Kolejna gra, w którą nigdy nie grałem. Wielka szkoda, że organizatorzy imprezy nie przewidzieli konkurencji „kto znajdzie więcej questów w Falloucie” :-) lub po prostu „kto pierwszy na Alfa Centauri w Cywilizacji”. Pech polega na tym, że moje ulubione gry zupełnie nie nadają się na turniej ograniczony czasem... Ale nie nudzę się, bo jest fajnie. Dzisiaj były wyścigi. Zresztą gdyby nie chroniczny brak czasu i przeziębienie na domiar złego, to pewnie bym jeszcze troszkę po rozdaniu nagród w Empiku posiedział, żeby się dorwać do kółka i poprzycinać na wirtualnych trasach. A to dlatego, że zawodnicy mieli dobrze: trzy szybkie komputery (2,4 GHz i 2,2 GHz) oraz kierowniczki z force feedbackiem z Logitechu wraz z pedałami.

Zapisy zawodników rozpoczęły się o godzinie 9 rano i trwały aż do 5 po południu. Same zmagania zajęły czas od 10 do 18, o której to nastąpiło rozdanie nagród. Przeplot taki możliwy był dzięki prostemu i logicznemu układowi turnieju – kto pierwszy ten lepszy. Z trzech komputerów zawodnicy toczyli boje na jednym, podczas gdy pozostałe dwa służyły za stanowiska treningowe dla zawodników potrzebujących rozgrzewki. Do godziny dziesiątej zgłosiło się około 15 chętnych, w całym zaś turnieju udział wzięło 48 wirtualnych kierowców rajdowych. Kilku potencjalnych zawodników musiało obejść się smakiem, gdyż zgłosili się już po końcu wyznaczonego terminu, terminu nieprzekraczalnego z tego prostego powodu, iż obsługa turnieju i tak pracowała już na prośbie kierownika „zostańcie trochę dłużej”.

Wyścigi rozgrywane były na dwóch odcinkach rajdu Australia, na samochodach Peugeot 206 z automatyczną skrzynią biegów (ciekawe, czy takie w ogóle produkują – jeżeli, to chyba gdzieś na Stany). Resztę ustawień: ogumienie, zawieszenie etc. każdy zawodnik mógł dobrać sobie wedle własnego widzimisię lub kierując się ścisłą wiedzą fachową. Każdy wyścig był raz powtarzany – po jeździe próbnej następowała już właściwa jazda na czas, przy czym jeśli właśnie w jeździe próbnej zawodnik zdobył lepszy wynik, wówczas to on zostawał zaliczony do punktacji.

Gdy wszyscy zawodnicy, którzy zgłosili się do godziny 5 po południu przejechali wymaganą trasę, wyniki zostały ogłoszone. Oto pierwsza dziesiątka:

1.

Łukasz Kowalczuk

5:05:98

2.

Michał Groele

5:08:78

3.

Piotr Piątek

5:12:12

4.

Rafał Patrzałek

5:12:63

5.

Paweł Szewczyk

5:19:33

6.

Sławomir Knafel

5:20:86

7.

Tomasz Czekaj

5:22:99

8.

Arkadiusz Pająk

5:23:36

9.

Mariusz Gonet

5:23:89

10.

Przemysław Lula

5:24:04

Przy czym przyznać zawodnikom należy, że zaprezentowali poziom stosunkowo wyrównany i o ile nie było może walki nawet o dziesiąte części sekundy, to jednak rozstrzał uzyskanych czasów nie był bardzo duży, gdyż kończył się na: 6:53:00. Dwa ostatnie czasy zdobyli zapewne gracze szanujący przepisy ruchu drogowego: 8:29:50 oraz 8:59:00.

Nagrodą za zdobycie pierwszego miejsca była ufundowana przez Logitech kierownica z force feedbackiem oraz ufundowany przez Gry-OnLine trzymiesięczny, srebrny abonament MayClubu. Drugie miejsce premiowane było również kierownicą Logitechu, lecz nie posiadającą force feedbacku. Na kierowców, którzy uplasowali się na miejscach trzecim i czwartym czekały, ufundowane przez Empik, gry „Collin McRae Rally 2.0”- jednakowość ostatnich dwóch nagród okazała się być bardzo na miejscu zważywszy na podobne czasy, które ci zawodnicy uzyskali. Turniej zakończył się zgodnie z planem, o godzinie 6 po południu. Ci spośród zawodników tudzież pracowników Empiku, którym się do domu nie śpieszyło pozostali, by pograć jeszcze trochę...

23.5.2002, czwartek – turniej „Rally Trophy”

Dzisiejszy turniej zorganizowany został niemal identycznie co wczorajszy. Zapisy zawodników również przyjmowane były od godziny 9 do 17, a turniej trwał tak samo od 10 do 18. Jednakże doświadczenie z dnia poprzedniego, w którym końcówka turnieju rozgrywana była na trzech komputerach jednocześnie, kazało od samego początku udostępnić zawodnikom dwa komputery do jazdy, a tylko jeden do treningu. Turniej generalnie cieszył się nieco mniejszym zainteresowaniem od poprzedniego (wczoraj napisałem, że w turnieju „Collin McRae Rally 2.0” wystartowało 48 zawodników, nie wspomniałem jednak o tym, że zgłosiło się ich w sumie 71 – z czego duża część zrezygnowała przed startem lub nawet w czasie jazdy). Nie było jednak dzisiaj przypadków rezygnacji ze startu, jeśli nie liczyć rezygnacji przymusowej – dwójka nadgorliwych zawodników bowiem zdecydowała się uzgodnić parę niejasności w świecie niewirtualnym i za swoje niesportowe zachowanie obaj zostali wykreśleni z listy zawodników. W sumie zawodników sklasyfikowanych pozostało 58, czyli o dziesięciu więcej niż poprzedniego dnia, mimo mniejszej liczby zapisanych.

Same wyścigi odbywały się na trzecim odcinku trasy w Rosji, na samochodach Alfa Romeo Julietta i podobnie jak wczoraj każdy z zawodników miał prawo do dwóch przejazdów, z których tylko ten lepszy zostawał uwzględniony w ogólnej klasyfikacji. A oto pierwsza dziesiątka stawki:

1.

Rafał Patrzałek

2:14:35

2.

Kamil Cieśla

2:17:11

3.

Wojciech Przeworczyk

2:21:82

4.

Tomasz Lebiedowicz

2:23:38

5.

Wojciech Fronczyk

2:28:59

6.

Łukasz Kozdroń

2:30:32

7.

Bartosz Łabuda

2:32:16

8.

Jacek Kocjan

2:32:45

9.

Kamil Ćwikiel

2:36:58

10.

Tomasz Kułaga

2:40:20

Przy czym dzisiaj rozstrzał uzyskanych czasów okazał się być znacznie większy niźli wczoraj – zapewne po części dlatego, że żaden z zawodników nie wycofał się z walki. W ten sposób ostatni uzyskany w dzisiejszym turnieju czas wynosił 9 minut 58 sekund i 36 setnych sekundy.

Nagrody przyznane pierwszym czterem zawodnikom również przedstawiały się niemali identycznie co w dniu wczorajszym. Za pierwsze miejsce ufundowana przez Logitech kierownica z force feedbackiem oraz trzymiesięczny, srebrny abonament MayClubu ufundowany przez Gry-OnLine. Za drugie miejsce nieco prostsza kierowniczka od Logitechu nie posiadająca force feedbacku. Nagrody za miejsce trzecie i czwarte ufundował Empik i były nimi oczywiście egzemplarze „Rally Trophy”.

Z powodu nieco poprawionej organizacji rozgrywek dzisiejszy turniej zakończył się jeszcze przed czasem, lecz i tak zawodnicy spodziewający się miejsca na podium musieli wyczekać w nerwach na ogłoszenie wyników o ustalonej godzinie 18. I ponownie na trzecim piętrze zapanował spokój. Ci, co mieli iść poszli, ci, co chcieli sobie jeszcze pograć w „Rally Trophy” lub posiedzieć za darmo na sieci, zostali. Zbiegając po schodach minąłem się jeszcze z jednym z braci Goleców z żoną – a nie będę się zakładał, z którym :-) – oraz z grupką eskortujących oboje ochroniarzy – widomy to znak, że krakowski Empik święci swoje urodziny nie tylko na trzecim piętrze...

24.5.2002, piątek – turnieje „Scooter Challange” oraz „Warrior Kings”

Oba przewidziane na piątek turnieje – „Scooter Challange” oraz „Warrior Kings” cieszyły się bardzo umiarkowanym zainteresowaniem. W przypadku pierwszej z gier niedużą ilość zgłoszonych zawodników daje się wytłumaczyć stosunkowo niewielkim prestiżem rywalizacji w jeździe na deskorolce. O „Warrior Kings” wprawdzie nie można powiedzieć, że są grą mało poważną, gdyż rozmach i wręcz majestat, jaki sobą prezentują daje im niewielu sobie równych konkurentów. Przypuszczam, że zadziałał tu mechanizm nieśmiałości w podejściu do rozgrywki w grę tak świeżą i większości grających zapewne jeszcze nieznaną.

Do rywalizacji o tytuł najszybszego deskorolkowca na trzecim piętrze Empiku przystąpiły w sumie 32 osoby. Każda z nich miała do dyspozycji czas na rozgrzewkę, po której następowały dwa punktowane przejazdy. Tak jak w przypadku wszystkich uprzednio odbytych wyścigów, tak i tutaj do końcowej klasyfikacji liczył się najlepszy osiągnięty przez zawodnika czas. Najlepszym zaś czasem spośród wszystkich startujących mógł się pochwalić Paweł Szponder, który wycisnął z deski 1:15, podczas gdy najgorsze osiągnięte w zawodach czasy oscylowały w okolicach 3 minut.

Tym razem jedynie pierwsze miejsce premiowane było nagrodami, na które złożyły się: ufundowana przez Empik deskorolka oraz ufundowany przez Gry-OnLine trzymiesięczny, srebrny abonament MayClubu.

Walki w drugim turnieju rozpoczęły się dopiero przed południem, gdyż wcześniej nie zgłosił się do nich żaden chętny. Później poszło już z górki, jakkolwiek rywalizacja miała raczej formę wspólnej zabawy, niż poważnej walki o mistrzostwo. W sumie jednak wszystkich zgłoszonych zawodników zebrało się aż 21 i to oni potykając się w kilku kolejnych walkach po 2-4 osoby, rozgrywanych w sieci w trybie deathmatch :-) wyłonili spośród siebie zwycięskiego stratega. Okazał się nim być Tomasz Wójcik i to on zgarnął całą pulę nagród, czyli podobnie ufundowany przez Gry-OnLine abonament MayClubu oraz ufundowany przez Empik egzemplarz gry „Warrior Kings” w wydaniu kolekcjonerskim – z metalowym kubkiem.

Dopełnieniem stała się urodzinowa feta Empiku, która odbyła się wieczorowo-nocną porą w piwnicy „Piec Art” znajdującej się przy ulicy Szewskiej. Wśród przybyłych na spotkanie szych branży gier komputerowych i nie tylko redakcję Gier-OnLine reprezentowało dwóch redaktorów – DeSade we własnej osobie oraz niżej podpisany. Obaj osłuchali się dobrego jazzu, opili, ojedli i ogawędzili, nikomu szczególnie w tych konkurencjach nie ustępując. Zwycięzców jednak nie było, gdyż nikt z lokalu nie został wyniesiony. :-)

25-26.5.2002, sobota i niedziela – przedpremierowy pokaz „WarCrafta III”

Weekend w Empiku upłynął przy akompaniamencie sztywnych żołnierskich meldunków ludzkich, chrapliwych i niecierpliwych potakiwań ogrów, szeleszczących i dumnych odzywek nocnych elfów oraz złowrogich zapewnień o lojalności nieumarłych... Krótko: upłynął przy grze w „Warcrafta III: Reign of Chaos”. Beta-wersję gry od Blizzarda otrzymał Empik na zasadzie wyłączności – wraz z dedykowanym sobie kodem pozwalającym na wejście do BattleNetu. Wyposażona jedynie w możliwość gry sieciowej, została zainstalowana na kilku stanowiskach i każdy chętny zagrać w długo oczekiwane, kolejne arcydzieło Blizzarda miał po temu możliwość. Czasem musiał się jedynie ustawić w kolejce sobie podobnych zapaleńców.

Nie liczone, nie punktowane, nie spięte w ramy żadnego turnieju rozgrywki w „Warcrafta III” trwały od sobotniego rana do niedzielnego wieczora, z przerwą na sen w międzyczasie. Cóż tu dużo gadać – gierka jest fantastyczna, trzyma atmosferę poprzednich części, w pełni trójwymiarowa grafika przywodzi na myśl dobrze znane graczowi tereny z drugiej części, a zapożyczenia ze „Starcrafta” dodatkowo wzbogacają i tak szeroki wachlarz atrakcji. Muzyka i dźwięk stoją na najwyższym światowym poziomie – zresztą sama muzyka uległa znakomitej poprawie stanowiąc w trzeciej części gry tło tak nastrojowe i tak pełne, że wciąż mi w uszach pobrzmiewa, gdy przywodzę z pamięci rządki komputerów z odpalonym trzecim „Warcraftem”.

Lecz nie tylko „Warcraft III” miał swoją premierę w czasie minionego weekendu. Pojawił się również na trzecim piętrze krakowskiego Empiku pierwszy w Polsce komputer zbudowany na procesorze Intel P4 2,53 GHz. Jego pokaz odbył się dzięki Rancom Computers – firmie, która udostępniła sprzęt komputerowy na rocznicowe dwa tygodnie turniejów. Wydarzenie to nasuwa mi na myśl pewną refleksję dotyczącą tempa obecnego rozwoju technicznego. Niby od zawsze mijało nieco czasu zanim oprogramowanie zaczęło wykorzystywać specyficzne możliwości nowego sprzętu, lecz również od zawsze gry zaczynały szybko i płynnie działać na szeroko dostępnym sprzęcie dobrze jak tylko w rok po swojej premierze. Z początkiem naszego wieku zaś sytuacja uległa raptownej zmianie, do której znakomicie przyczyniły się coraz to szybsze hardware’owe rozwiązania 3D. Gry w momencie swojego wydania zadowalają się sprzętem dwukrotnie wolniejszym niż większość stojącego po domach i trzy/czterokrotnie wolniejszym niźli najszybszy w danej chwili dostępny. Nie inaczej rzecz się ma z popularnym oprogramowaniem. Rzecz jasna odmiennie dzieje się w przypadku oprogramowania specjalistycznego, wspomagającego obliczenia o coraz to wyższym stopniu złożoności – dla niego każdy sprzęt zawsze będzie za wolny i dla niego takie maszyny jak P4 2,53 GHz to mały a potrzebny krok w słusznym kierunku.

27.5.2002, poniedziałek – turniej „Rally Extreme”

Gdy w niedzielny wieczór został zakończony pokaz „Warcrafta III: Reign of Chaos”, na trzy stanowiska komputerowe ponownie powróciły kierownice rajdowe. W poniedziałek bowiem rozegrany został kolejny turniej dla wirtualnych kierowców – wyścigi „Rally Extreme” Cieszył się cokolwiek mniejszym zainteresowaniem od swoich dwóch poprzedników – „Collin McRae Rally 2.0” oraz „Rally Trophy” – lecz i tak kilkudziesięciu zawodników, którzy się do turnieju zgłosili, wykorzystali przewidziany czas niemal całkowicie.

Wyścigi rozgrywane były na pierwszym odcinku specjalnym w rajdzie USA, na samochodach Peugeot 206 i podobnie jak w przypadku minionych zmagań tak i tym razem zawodnicy mieli możliwość dwukrotnie przejechać trasę rajdu – w klasyfikacji końcowej brany był pod uwagę lepszy z uzyskanych dwóch czasów. Oto dziesiątka najlepszych:

1.

Jacek Kocjan

3:21:21

2.

Wojciech Przeworczyk

3:22:45

3.

Kamil Cieśla

3:32:34

4.

Wojciech Fronczyk

3:36:24

5.

Łukasz Kozdroń

3:42:11

6.

Bartosz Łabuda

3:43:10

7.

Przemysław Lula

3:51:09

8.

Marcin Sokół

3:51:76

9.

Wojciech Czyżowski

3:57:23

10.

Krzysztof Kutt

4:01:04

Tym razem Empik zafundował nagrody dla wszystkich zawodników z pierwszej dziesiątki. Zajęcie pierwszego miejsca było dodatkowo premiowane ufundowanym przez Gry-OnLine abonamentem MayClubu. Przy czym pierwsze miejsca nagradzane były egzemplarzem „Rally Extreme” oraz kurtkami lub plecakami, podczas gdy zajęcie dalszych miejsc premiowane było grą „Rally Championship”. Stosunkowo zabawnie zaś wyglądało samo rozdanie nagród, które miało miejsce o godzinie szóstej po południu, gdyż trójka zawodników (miejsca: pierwsze, trzecie i czwarte) nie przybyła wówczas, by odebrać należne im trofea. Zaraz znaleźli się chętni przyjąć nagrody w imieniu nieobecnych, lecz nikt się na to nie zechciał nabrać...

28.5.2002, wtorek – turniej „Myth III: Era wilka”

Przyjrzawszy się siedmiu turniejom, które dotychczas miały miejsce w krakowskim Empiku, daje się zauważyć pewna prawidłowość – zdecydowanie większym zainteresowaniem cieszą się gry zręcznościowe niż strategiczne, co w sumie jest dość oczywiste, ale troszkę jednak szkoda. Nie dziwi więc fakt, iż w turnieju „Myth III: Era wilka” udział wzięło zaledwie czternastu graczy.

Zawodnicy toczyli ze sobą wirtualne boje systemem cokolwiek mieszanym, lecz pozwalającym na wyłonienie zwycięzcy, czyli poprawnym. W każdej z kolejnych rozgrywek udział brały cztery osoby walcząc o to, kto dłużej pozostanie w posiadaniu flagi. Dwóch najlepszych przechodziło dalej, gdzie spotykali się ze zwycięskimi parami z bliźniaczych walk. I tak aż do końca.

Zwycięzcy, czyli w tym przypadku dwójka najlepszych strategów, odebrali nagrody w postaci ufundowanych przez Empik egzemplarzy gry „Myth III: Era wilka”. Turniej zakończył się przed wyznaczonym czasem, cicho, bez wielkich emocji, raczej w atmosferze dobrej zabawy niźli szaleńczej rywalizacji.

31.5.2002, piątek – turniej „FIFA World Cup 2002” oraz pokaz „Duke Nukem Manhattan Project”.

W ostatni dzień maja na trzecim piętrze krakowskiego Empiku ponownie pojawiły się tłumy. Stało się tak za sprawą bardzo atrakcyjnego, zwłaszcza w obecnej chwili, turnieju „FIFA World Cup 2002” oraz przedpremierowego pokazu kolejnej odsłony kultowego Duke’a Nukema.

Oczywiście nie mogło się tak stać, by turniej piłki nożnej rozgrywany w czasie trwania Mistrzostw Świata i to jeszcze na parę dni przed pierwszym meczem reprezentacji Polski nie cieszył się dużym zainteresowaniem. Ilość chętnych przekroczyła możliwości organizacyjne imprezy, która musiała odbyć się w całości w piątek. W sumie przyjętych to turnieju zostało 42 zawodników, którzy zdołali się zapisać w godzinnym terminie – do 10 rano. Mecze o mistrzostwo rozgrywane były systemem pucharowym trwając od 4 minut na połowę w eliminacjach, poprzez 8 w półfinałach do 10 w finale – dłużej już sami zawodnicy nie chcieli grać – najwyraźniej palce męczą się szybciej niż nogi. :-) Turniej trwał od godziny 10 rano, a zakończył się przed ustawową 18 po południu. Oto czwórka zwycięzców:

1.

Michał Zabierzowski

2.

Mariusz Milczarek

3.

Tomasz Gaczorek

4.

Robert Zygmunt

Trójka najlepszych otrzymała ufundowane przez Logitech oraz przez Empik nagrody: bezprzewodowy gamepad oraz gry piłkarskie, w tym „FIFA World Cup 2002”.

Przedpremierowy pokaz „Duke Nukem Manhattan Project” odbył się dzięki uprzejmości firmy LEM, która udostępniła prawie finałową wersję gry. Każdy chętny mógł w nią pograć na jednym z nieużywanych w turnieju komputerów. Wrażenia zainteresowanych były dobre, aczkolwiek nie każdemu przypadła do gustu forma platformówki z Dukiem. Gra prezentuje się bardzo przyzwoicie a ponadto przywodzi z głębokich pokładów pamięci wspomnienia gier na automatach sprzed... dwudziestu lat. Autorzy zauważalnie starali się przywrócić styl gry i nastrój tamtego czasu, nic nie ujmując ze współczesnych standardów – trójwymiarowej grafiki i przestrzennego dźwięku. Nie ujęli oni również nic z obecnych wymagań sprzętowych, gdyż „Duke Nukem Manhattan Project” na komputerach klasy Celeron 1,3 GHz wyraźnie czuł się słabo. Na wciąż stojącej w Empiku maszynie Rancom Computers wyposażonej z P4 2,53GHz rozwijał już skrzydła... Na koniec informacja bardzo dla wielbicieli blond-twardziela ważna: polska wersja gry będzie wersją kinową, czyli słowo pisane będzie pisane po naszemu, Duke zaś gada po swojemu, z właściwym sobie timbre’m głosu i z totalnym olewem.

1.6.2002, sobota – Dzień Dziecka

Cóż tu dużo pisać – w Dzień Dziecka specjalnymi względami nie tylko w Empiku cieszyły się dzieci, podczas gry starszyzna musiała się pogodzić zarówno z wszędobylskimi milusińskimi, jak i z karteczkami na sprzęcie: „komputer zarezerwowany dla dzieci”. Dlatego szczególny charakter miały sobotnie turnieje, w których rywalizacja przebiegała za pomocą kredek i kolorowanek. Gry komputerowe również i owszem były obecne i każde dziecko miało okazję nagrać się dowoli w tytuły mniej krwiste, niż ma to zazwyczaj miejsce.

Zwycięzców była masa, ponieważ każde dziecko mogło liczyć na dowód uznania za wniesiony wkład w postaci kredek, natomiast wybrani spośród najprecyzyjniejszych kolorowaczy odchodzili z siatkami ufundowanych przez Empik gier i nie tylko.

Ale nie tylko dzieci rozsiadły się na trzecim piętrze Empiku, zagościł tam również komputer Gier-OnLine – ze szczególnym uwzględnieniem MayClubu – wraz z człowiekiem do obsługi (no, ja), czyli komplet służący ściąganiu demek, filmików i różnych takich z szybkiego klubowego ftp. Sam komputer, postawiony raz jeszcze dzięki uprzejmości Rancom Computers, był nie mniej ciekawy, gdyż mieścił się całkowicie w srebrzystej kostce w rozmiarze trzy-czterokrotnie mniejszym od klasycznych obudów midi. Jego płaski panel zapalał się o dziewiątej rano i gasł o dziewiątej wieczorem przykuwając uwagę zarówno filmowymi zapowiedziami gier z E3 jak również najnowszymi demami.

2.6.2002, niedziela – turniej „Tony Hawk’s Pro Skater 3”

Wydawało się, że turniej Tony’ego Hawka może przyciągnąć tłumy, tym bardziej że już od kilku dni do Empiku zaglądali wirtualni deskorolkowcy, by upewnić się, że turniej odbędzie się w terminie i by dowiedzieć się po raz kolejny, kiedy się można doń zapisać. Tymczasem gdy nadeszła turniejowa niedziela, zgłosiło się ledwie kilkanaście osób robiąc niewielki tłumik w okolicach godziny dziesiątej rano. Potem było już pusto. Turniejowe komputery służyły przeważnie do celów stricte zabawowych.

Kilkanaście osób jednak wystarczyło, by rozegrać szereg meczów w trybie capture the flag, a zwycięską dwójką okazała się para braci: Wiktor i Marcin Kasz. To oni wyszli z Empiku z nagrodami i niech wszyscy ci, którzy zrezygnowali z przystąpienia do rywalizacji żałują, gdyż nagrody były warte zachodu: ufundowany przez Logitech bezprzewodowy gamepad oraz ufundowana przez Empik gra „Tony Hawk’s Pro Skater 3”.

Komputer MayClubu wraz z obsługą (znowu ja) podobnież działał przez okrągłe dwanaście godzin i podobnież jak w sobotę każdy zainteresowany miał sposobność dowiedzieć się tego i owego a nawet wszystkiego o funkcjonowaniu MayClubu oraz samych Gier-OnLine.

Podsumowanie

Cóż można napisać w podsumowaniu dwutygodniowych obchodów urodzin krakowskiego Empiku? Było fajnie. Zarówno uczestnicy jak i organizatorzy imprezy byli zadowoleni, chociaż po dwóch tygodniach codziennych niemalże turniejów zarówno u jednych jak i u drugich dawało się już odczuć zmęczenie.

Przez te czternaście dni udało się rozegrać dziewięć turniejów i wręczyć kilkadziesiąt nagród fundowanych przez: Empik, Logitech oraz Gry-OnLine. Odbyły się dwa pokazy przedpremierowe z dawna oczekiwanych gier: „Warcrafta III” oraz „Duke’a Nukema: Manhattan Project”.

Odbyła się również polska premiera – równoczesna z premierą światową – pierwszego komputera wyposażonego w procesor Intel P4 2,53 GHz, na którym już do końca uroczystości rocznicowych można było pograć w najnowszy „Flight Simulator” – grę, dla której każdy komputer od zawsze był za wolny – za wyjątkiem tego właśnie.

Zresztą szybkich komputerów w klasie 2,4 GHz oraz 2,2 GHz nie brakowało. Sprzęt komputerowy oraz rozwiązania sieciowe udostępnione przez firmę Rancom Computers we współpracy z Tele2 spisywały się przez zdecydowaną większość czasu bardzo dobrze, a początkowe problemy techniczne, które dały się we znaki uczestnikom turnieju „Counter-Strike’a” odeszły w niepamięć.

Wielkim powodzeniem cieszyła się wśród odwiedzających Empik nieodpłatna dostępność Internetu, gdyż każdy nieużywany danej chwili w turnieju komputer, podpięty do naprawdę szybkiego łącza stanowił nie lada gratkę dla przeciętnego zjadacza chleba bulącego co miesiąc Telekomunikacji za połączenia co najmniej powolne.

Gry-OnLine aktywnie uczestniczyły w turniejowych bojach i chociaż nie doszła do skutku walka zespołu redakcyjnego ze zwycięskim teamem CS, Gry-OnLine codziennie były obecne na trzecim piętrze Empiku i praktycznie każdy redaktor przynajmniej raz tam zajrzał. Ten redaktor zaś, który to pisze, zaglądał ciągle i ciągle naokoło. Przez ostatnie dwa dni obecność Gier-OnLine oraz MayClubu miała charakter całodzienny.

Pozostała po nas w Empiku, Grach-OnLine, półka z grami szczególnie przez redakcję polecanymi, która niech stanowi symboliczny zalążek współpracy. Nie jest to bowiem koniec zabawy a dopiero jej początek. Następne turnieje rozegrane zostaną już za dwa tygodnie i chociaż nie będą to dwutygodniowe imprezy, to zabawy nie powinno zabraknąć. Szczególne powody do radości mieć będą drużyny „Counter-Strike’a”, gdyż wszystko wskazuje na to, iż ten kultowy tytuł zagości w Empiku na dłużej.

Shuck