filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 27 maja 2012, 12:30

autor: eJay & fsm

FILMag #6 - Królewna Śnieżka i piranie w Czarnobylu

Avengers, The Raid i Mroczne Cienie - to tylko część z filmów, którym przyjrzeliśmy się w tym wydaniu FILMaga. W naszym cyklu nie zabrakło oczywiście zestawienia najciekawszych premier czerwca. Zapraszamy na seans!

Spis treści

Recenzje

The Raid

Zdaniem fsma

Najlepszy film akcji ostatniej dekady – mówi plakat. Trzeba przyznać, że łatwo tak pomyśleć. The Raid to doskonały przykład maksymalnie „staroszkolnego” filmu o twardym twardzielu przebijającym się przez niezliczone rzesze złych złoczyńców (napisy końcowe pokazują, że bezimiennych oprychów było w tej produkcji przynajmniej kilkudziesięciu). Ekstremalnie intensywne i niezwykle brutalne sceny przeplatają się tu z nudnymi jak flaki z olejem momentami uspokojenia i „fabuły”. Ten film ogląda się zatem tylko i wyłącznie dla choreografii i bijatyki (co zresztą nie jest zaskoczeniem), ale do najlepszego filmu akcji ostatniej dekady trochę mu brakuje. Poniżej widzicie dwie oceny – dla zwykłego kinomana, który lubi, jak faceci okładają się po pyskach, oraz dla wiernych, znających smak VHS i Krwawego sportu fanów krwi i przemocy.

Moja ocena: 6/10 (8/10)

Mój tydzień z Marilyn

Zdaniem eJaya

Długo zbierałem się, aby nadrobić braki w oskarowych nominacjach ostatniego roku. Przyszła pora na Mój tydzień z Marilyn i czuję się delikatnie stłamszony tym, jak twórcom udało się mnie, miłośnika pełnokrwistego kina na pograniczu sensacji i westernu, wkręcić w love story. Świetna, choć nieoryginalna historia napisana przez życie. Nie wiem właściwie, co lepiej przedstawia ten film – błazenadę i presję środowiska aktorskiego czy może dekonstrukcję mitu Marilyn Monroe jako kobiety szczęśliwej, niesamowicie seksownej i błyszczącej w świetle kamer. Warto dodać, że obraz ten ma coś z baśni - magia, hipnotyzująca Michelle Williams w roli głównej (chociaż Kenneth Branagh też wypadł niesamowicie jako wielki Laurence Olivier) i ciepły, ale również doskonale wyważony klimacik.

Moja ocena: 8/10

Avengers

Zdaniem fsma

Dla mnie bomba. Mój wewnętrzny geek przez całe 2,5 godziny trwania filmu cieszył się jak dziecko. Avengers to rzeczywiście komiksowy film totalny, w którym idealnie wyważono ekranowe proporcje między wszystkimi herosami i każdy dostał swoje 5 minut. Całość jest lekka, bardzo zabawna i szalenie efektowna (szczególnie podczas ostatecznej rozprawy ze złymi stworami). Jasne – fabularnych zaskoczeń brak, wprowadzenie i ekspozycja mogą się lekko dłużyć, ale w ogólnym rozrachunku jest naprawdę świetnie. Mam wielką ochotę zobaczyć film jeszcze raz, w szczególności dla tekstów Starka i najlepszego Hulka w historii (jego „pojedynek” z Lokim – miód!). Avengers jest tym dla fanów komiksu, czym Dom w głębi lasu dla fanów horroru (ten film przy okazji również mocno polecam).

Moja ocena: 8,5/10

Zdaniem eJaya

O rety! Jakie to wszystko fajne, lekkie i dowcipne! I na dodatek Hulk wygląda jak Hulk. Avengers są spełnieniem najskrytszych marzeń komiksiarzy i przeogromny sukces finansowy (miliard dolarów po tygodniu wyświetlania) wcale mnie nie dziwi. Po latach upokorzeń Joss Whedon może wreszcie odetchnąć i pić najdroższego szampana. Zasługuje na to, aczkolwiek film posiada trochę rys (zwłaszcza pierwsza godzina może się nieco dłużyć), które dałoby się wyeliminować na etapie postprodukcji. Tak czy inaczej w kategorii filmów Marvela jest to absolutny lider. Jeszcze słówko odnośnie scen akcji i efektów specjalnych. Zestawcie sobie Avengers z trzecią częścią Transformers i przyjrzyjcie się ostatnim 45 minutom. Po ujrzeniu napisów końcowych sprawdźcie, który obraz Was wymęczył, a który chcielibyście oglądać dalej. Różnica jest kolosalna.

Moja ocena: 7,5/10

Mroczne cienie

Zdaniem fsma

Moja facjata z boku wyraźnie mówi: „szkoda”. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo najnowszy film Tima Burtona nie zmienia trendu, jaki ostatnio panuje u tego twórcy – wszystko zrobione jest poprawnie, ale brakuje czegoś naprawdę wyjątkowego. Tym razem oglądamy kinową wersję starej amerykańskiej telenoweli, w której przemieniony w wampira (przez zawistną, ale piękną wiedźmę) młodzieniec budzi się po 196 latach i musi zacząć sobie radzić. Z jednej strony dawna fortuna podupada, z drugiej – wiedźma nadal żyje i znowu zamierza uprzykrzyć mu nie-życie. Mroczne cienie starają się być klimatycznym, lekko horrorowatym gotyckim komediowym tworem, który został wycelowany w fanów Deppa i Burtona. Przykro więc, że żaden z panów nie robi nic, co wykracza poza standard. Jest trochę śmiesznie, trochę nastrojowo, miejscami ładnie, miejscami przeciętnie, ale brakuje iskry, która sprawiłaby, że film byłby czymś więcej niż tylko solidną, rzemieślniczą robotą.

Moja ocena: 5,5/10