Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 2 kwietnia 2012, 14:30

autor: Krzysztof Chomicki

Nadszedł pogromca handheldów? Testujemy nowego iPada

Czy tablety faktycznie są zagrożeniem dla konsol przenośnych? Dokładnie przetestowaliśmy nowego iPada, najświeższy model tabletu firmy Apple, by przekonać się, czy sprawdza się on w roli platformy do gier.

Czy czas konsol przenośnych dobiega końca? Fataliści twierdzą, że wraz z raczej umiarkowaną popularnością Vity oraz brakiem sensownego katalogu gier na 3DS-a zainteresowanie handheldami całkowicie zaniknie, a ich funkcję w całości przejmą urządzenia mobilne. Zdołały one na przestrzeni zaledwie paru lat zająć lwią część rynku, w czym dużą zasługę miały oba modele iPada firmy Apple, które uzyskały miano najlepiej sprzedających się tabletów w dziejach. Postanowiliśmy sprawdzić, czy nowy iPad jest sprzętem równie udanym jak jego poprzednicy i czy w istocie okaże się on ostatnim gwoździem do trumny klasycznych handheldów.

Ergonomia i wygląd

Parametry nowego iPada
  1. Wymiary: 241,2 mm x 185,7 mm x 9,4 mm
  2. Waga: 652 g/662 g (z modemem 4G)
  3. Wyświetlacz: 9,7 cala o rozdzielczości 2048 x 1536
  4. Aparat: 5 Mpix z tyłu i 0,3 Mpix z przodu
  5. Pamięć: 16 GB/32 GB/64 GB
  6. Procesor: dwurdzeniowy A5X o taktowaniu 1 GHz
  7. Pamięć RAM: 1 GB

iPad 3 wygląda niemalże identycznie jak poprzednie dwa modele i na pierwszy rzut oka nie sposób go od nich odróżnić. Jak na urządzenie przenośne jest raczej spory (dokładne wymiary to: 241,2 mm x 185,7 mm x 9,4 mm), ale dzięki temu może pochwalić się ekranem o przekątnej 9,7 cala, czyli zbliżonym wielkością do tych, które znajdziemy w małych netbookach. Tabletu nie wciśniemy rzecz jasna nawet do największej kieszeni, ale już dowolna aktówka, plecak czy choćby i damska torebka powinny go bez problemu pomieścić. Średnio ciekawie prezentuje się niestety waga urządzenia – 662 gramy (10 gramów mniej w przypadku wersji bez modemu 4G) to bardzo dużo jak na sprzęt „mobilny” i zauważalnie więcej niż w przypadku drugiego iPada, który przecież też do lekkich nie należał (600 g/ 610 g). Nie zmieniło się na szczęście perfekcyjne wykonanie każdego elementu oraz wysoka jakość użytych materiałów – osłaniające ekran idealnie dopasowane szkło o nazwie Gorilla Glass oraz aluminiowa obudowa sprawiają, że iPady są jednymi z najsolidniejszych urządzeń przenośnych, z jakimi miałem styczność.

Od razu trzeba zaznaczyć, że tablety nie zostały zaprojektowane z myślą o hardkorowym graniu i w kwestii ergonomii taka Vita zjada je na śniadanie. Jedynym fizycznym przyciskiem iPada (pomijając regulatory głośności czy klawisz blokady ekranu) jest „Home”, który służy wyłącznie do powrotu do ekranu początkowego. W praktyce jesteśmy zdani tylko na sterowanie za pomocą ekranu dotykowego, niekiedy również przy użyciu wbudowanego w urządzenie akcelerometru i żyroskopu.

Trzymając iPada w ten sposób, raczej nie pogramy zbyt długo.

Ogólna zasada jest taka, że produkcje, w których głównie wykonujemy różne gesty bądź też korzystamy z interfejsu w rodzaju przygodówkowego point & click, obsługuje się na iPadzie bardzo przyjemnie. Jeżeli jednak jesteśmy skazani na wirtualne gałki i przyciski, to w większości przypadków możemy zapomnieć o faktycznie wygodnej i intuicyjnej zabawie. Wszelkie FPS-y, pomijając ich raczej żenujący poziom (względem tytułów na stacjonarne platformy), lepiej odpuścić sobie już na starcie, bo tworzone są one raczej z myślą o niewielkich smartfonach, które można objąć niczym pada od konsoli. Próby podobnego chwycenia tabletu bez żadnego oparcia to prawdziwa ekwilibrystyka i konia z rzędem temu, kto potrafi grać tak przez dłuższą chwilę bez posiłkowania się stołem czy kolanami.

Nie zawsze optymalne gabaryty urządzenia nie zmieniają jednak faktu, że w ogólnym rozrachunku iPad to bardzo wygodna platforma dla wszystkich tych gier, które istotnie zostały stworzone z myślą o sterowaniu dotykowym albo przynajmniej dają się na nie bardzo łatwo przełożyć. RPG, przygodówki, gry logiczne, strategie, platformówki typu endless runner czy ich nowo powstałe na smartfonach i tabletach podgatunki to wymarzone produkcje, w jakie możemy zaopatrzyć się na iPada, i niekiedy będziemy się przy w nie bawić nawet lepiej niż za pomocą myszki lub pada.

Wyświetlacz Retina

Jak łatwo policzyć, iPady wyświetlają obraz w uważanych obecnie za przestarzałe proporcjach 4:3. W przypadku tabletów taki format wydaje mi się wygodniejszy niż 16:9, ale warto pamiętać, że filmy panoramiczne będą wówczas „ozdobione” czarnymi pasami u góry i dołu, co akurat ciężko uznać za plus.

Główną zaletą nowego iPada, a zarazem największą różnicą względem poprzednich modeli, miał być dobrze znany użytkownikom iPhone’ów 4S wyświetlacz Retina o rzekomo niemalże magicznych właściwościach. W rzeczywistości chodzi przede wszystkim o niezwykle wysoką rozdzielczość ekranu – 2048 x 1536 to nie tylko więcej niż w przypadku „dwójki” (1024 x 768), ale nawet o milion pikseli więcej niż w ogromnych telewizorach o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080).

Liczby liczbami, ale obraz wyświetlany przez iPada 3 w rzeczy samej jest śliczny, a ostrością może mu dorównać chyba tylko wspomniany już iPhone. Efekty uzyskiwane dzięki wykorzystaniu Retiny są naprawdę znakomite, zwłaszcza w przypadku wszelkich ikon czy elementów interfejsu, które jakby nabrały dodatkowej głębi, oraz tekstu, który nawet przy najmniejszych rozmiarach czcionki jest teraz jak najbardziej czytelny.

Retina znacznie uprzyjemnia przeglądanie stron internetowych i czytanie ebooków.

Zauroczony powalającą ostrością jak najszybciej odpaliłem Infinity Blade, jedną z najładniejszych gier dostępnych na urządzenia przenośne Apple’a (co jest zasługą silnika Unreal – tego samego, który napędza stacjonarne Gears of War czy Batman: Arkham City) i skonsternowany stwierdziłem, że... na iPadzie 2 wyglądała ona lepiej. Ogólnie rzecz ujmując, jakość obrazu była zbliżona, ale całość z jakiegoś powodu wydawała się lekko rozmazana. Po szybkich oględzinach zorientowałem się, że pierwsza część Infinity Blade nie została zoptymalizowana pod Retinę i zamiast w natywnej rozdzielczości działała w przeskalowanym 1024 x 768. Kto kiedykolwiek próbował na monitorze LCD grać w starsze produkcje, które nie obsługują odpowiednio wysokiej rozdziałki, ten wie, jak nieciekawe potrafią być tego rezultaty.

Lekko zniechęcony takim obrotem spraw zajrzałem do oferty App Store, w którym promowana była właśnie druga część Infinity Blade jako jedna z niewielu produkcji posiadających już wsparcie dla Retiny. Po szybkim zaopatrzeniu się w nowszy tytuł w końcu mogłem podziwiać efekty uzyskane dzięki horrendalnie wysokiej rozdzielczości. Efekty bardzo dobre, ale w sumie nieadekwatne do różnicy technologicznej dzielącej drugiego i trzeciego iPada. Grafika rzeczywiście jest zauważalnie ostrzejsza, lecz krawędzie dalej są wyraźnie (choć odrobinę delikatniej) postrzępione. Retina to naprawdę genialny wyświetlacz, ale mam wrażenie, że z punktu widzenia gracza dodatkową moc obliczeniową trzeciego iPada lepiej byłoby poświęcić na porządny antyaliasing niż na przereklamowaną w tym wypadku wysoką rozdzielczość.

Nowy iPad potrafi się niepokojąco nagrzać pod obciążeniem.

Bateria

Podobnie jak w przypadku poprzednich modeli Apple chwali się, że iPad jest w stanie nieprzerwanie działać przez 10 godzin i nie sposób temu zaprzeczyć. Przy standardowych trójwymiarowych produkcjach bateria spokojnie wytrzymuje około 9 godzin, a przy niewymagających grach 2D czas wydłuża się nawet do 11 godzin. Dopiero zoptymalizowane pod Retinę Infinity Blade II faktycznie obciążyło akumulator, który w tym wypadku wyzionął ducha po dokładnie 6,5 godzinach zabawy. Nowy iPad zużywa potwornie dużo energii (Retina i mocny procesor robią swoje), toteż bardzo dobra długość pracy jest zasługą tylko i wyłącznie gigantycznej pojemności baterii – 11560 mAh to niemalże dwa razy więcej niż w drugim iPadzie. Niestety, ładowanie takiego kolosa trwa grubo ponad 5 godzin.

Akcesoria

W pudełku z iPadem znajdziemy jedynie kabel USB i ładowarkę, ewentualne dodatki musimy sobie zatem kupić oddzielnie. Do egzemplarza testowego zostało dołączone etui Smart Cover oraz zestaw przejściówek, których przydatność miałem dzięki temu okazję sprawdzić.

Przede wszystkim zaopatrzenie się w jakąś ochronę urządzenia – przynajmniej dla jego ekranu – wydaje się obowiązkowe, aby móc z czystym sumieniem posługiwać się na co dzień iPadem. Metalowa obudowa oraz Gorilla Glass powinny wprawdzie wiele wytrzymać, ale w podróży ekran o tak dużej powierzchni mogłoby spotkać wiele nieprzyjemnych wypadków, które prędzej czy później skończyłyby się paskudnymi rysami. Poza tym co lepsze etui (jak chociażby właśnie Smart Cover) dają możliwość ustawienia tabletu pod różnymi kątami – położenie iPada na stole niemalże w pionie to chyba najwłaściwszy sposób na poradzenie sobie z niekiedy kłopotliwymi gabarytami sprzętu, chociaż w tytuły wykorzystujące akcelerometr oczywiście tak nie pogramy.

Wszelkie przejściówki natomiast wydają się kompletnie opcjonalne. W iPadzie znalazło się miejsce tylko na gniazdo słuchawkowe oraz typowe dla urządzeń Apple’a gniazdo 30-pin, które domyślnie służy do ładowania tabletu i komunikacji z komputerem. Mogą nim jednak być przesyłane również obraz czy dźwięk, ale do wszelkich „niestandardowych” operacji potrzebne są już odpowiednie adaptery. Jeżeli mamy dla któregoś nich konkretne zastosowanie, to warto się w niego zaopatrzyć, ale biorąc pod uwagę ceny oryginalnych przejściówek (100-160 złotych), nie widzę sensu nabywania ich „na zapas”.

Wyświetlacze iPadów od zawsze były świetne, ale w słońcu są one, niestety, kompletnie nieczytelne.

Nowy iPad vs iPad 2

Obudowa obu iPadów jest niemalże identyczna i jedyną różnicę widać tutaj w wadze oraz grubości urządzeń – jakby na to nie patrzeć, w obu przypadkach na korzyść starszego modelu. Odwrotnie jest natomiast z aparatem, ponieważ 5 Mpix z nowej wersji faktycznie może się do czegoś przydać, w przeciwieństwie do raczej żałosnych 0,7 Mpix z „dwójki” – nie żeby aparaty w tabletach odgrywały jakąś istotną rolę.

Prawdziwy dylemat można mieć dopiero na poziomie podzespołów oraz ekranów obu iPadów. Retina daje rzecz jasna znacznie lepsze efekty (zagęszczenie 264 ppi) niż poprzedni wyświetlacz („tylko” 132 ppi), a czterordzeniowy GPU deklasuje tego z drugiego iPada, ale w praktyce nie wszystko okazuje się tak oczywiste. Jeżeli dana produkcja nie została jeszcze zoptymalizowana pod Retinę (a mało która już jest), to na nowym ekranie będzie wyglądać gorzej niż na starym – normalnie bardzo ładne Wind-up Knight tutaj staje się rozpikselowanym koszmarkiem. Ciężko też stwierdzić, czy przypadkiem cała dodatkowa moc obliczeniowa z lepszego procesora nie jest wykorzystywana na obsłużenie wyższej rozdzielczości.

Ogromną zaletą iPada jest to, że może służyć również do innych czynności niż granie.

Gry

Wielokrotnie w opisach gier na iPada mamy okazję przeczytać o świetnej grafice i rozbudowanej rozgrywce danej pozycji, którymi to elementami dorównuje ona tytułom znanym z pecetów i konsol. Nie oszukujmy się – większość z tych wywodów to tylko marketingowy bełkot, do którego trzeba podchodzić z dużą rezerwą. Nie ulega wątpliwości, że segment gier mobilnych poczynił gigantyczne postępy w bardzo krótkim czasie, ale bezpośrednie porównywanie ich z tym, co oferuje obecna generacja produkcji stacjonarnych, kompletnie mija się z celem.

Nie oznacza to bynajmniej, że iPad nie może zaoferować niczego hardkorowym graczom. Ba, w App Store znajdziemy tyle zróżnicowanych tytułów, że nie sposób jednoznacznie stwierdzić, jakie gatunki rzeczywiście przeważają.

Z pewnością mnóstwo jest wszelkiego rodzaju gier logicznych i nie mam tu na myśli tylko setek klonów Angry Birds. Wystarczy zresztą powiedzieć, że na iPadzie bez problemu zagramy chociażby w genialne World of Goo (rzecz jasna dostępne jest ono od dawna na PC i Wii, ale wydaje się być wręcz stworzone do sterowania dotykowego), aby fani tego typu produkcji zastanowili się nad kupnem tabletu. Powodów do narzekań nie powinni mieć również amatorzy przygodówek point & click – wiele z nich wprawdzie też znajdziemy na pecetach (zarówno klasykę z lat 90., jak i zupełnie nowe), ale coraz więcej produkcji powstaje przede wszystkim z myślą o iPadach, a poza tym w przenośnej wersji zazwyczaj kosztują mniej i – rzecz jasna – możemy cieszyć się nimi praktycznie w każdych warunkach.

Mobilne Baldur's Gate? Jak dla mnie jest to wystarczający powód, by zaopatrzyć się w tablet.

Urządzenia mobilne okazują się być także ostoją gier jRPG w starym stylu. Do niedawna wiele z nich ukazywało się głównie na PSP, ale iPad wydaje się być dla nich nawet lepiej przystosowaną platformą (wiele japońskich produkcji to zresztą pieczołowicie przygotowane konwersje z poprzedniego handhelda Sony). Reasumując: App Store to prawdziwa skarbnica tytułów małych lub zgoła niezależnych deweloperów, a przy okazji ostatnia deska ratunku dla rzekomo wymierających gatunków.

Na iPada pojawia się też coraz więcej strategii – wśród nich również tacy przedstawiciele klasyki jak Majesty – a niebawem powinno ukazać się też Hearts of Iron (chociaż w tym wypadku w nieco uproszczonej wersji). Jeszcze trochę i do App Store trafi niemalże każda kultowa produkcja, niezależnie od jej gatunku i pierwotnej platformy – obok wydanych niedawno Another World czy GTA 3 w tym roku stanie chociażby odświeżona wersja Baldur’s Gate, czego osobiście nie mogę się doczekać.

Czy warto?

Moim zdaniem – jak najbardziej, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że iPady nie są tak naprawdę bezpośrednią alternatywą dla PS Vity i 3DS-a. W App Store aż roi się od ciekawych produkcji wszelkiego rodzaju, w które można zaopatrzyć się za niemalże śmieszne pieniądze (co na dłuższą metę może uczynić kupno dość drogiego iPada 3 zdecydowanie bardziej opłacalną inwestycją niż choćby zaopatrzenie się w o wiele tańszą Vitę, której koszt eksploatacji przyprawia za to o zawrót głowy), ale nie łudźmy się, że na obecnej generacji urządzeń mobilnych zagramy w Uncharted: Złotą Otchłań. Zabawa na tablecie oferuje zazwyczaj diametralnie inne doświadczenia niż to, co znamy z ortodoksyjnych konsol. Jeżeli poszukujecie sprzętu, na którym odpalicie produkcje rodem z PS3, to zapomnijcie o iPadach. Jeśli jednak jesteście otwarci na niekoniecznie konwencjonalne tytuły (gry bez grafiki? – Papa Sangre czeka), to na iPadzie znajdziecie ich aż nazbyt wiele.