Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Publicystyka

Publicystyka 18 lutego 2012, 12:28

autor: chomoon & Jaxa

Gra na słowa - co nowego w fantastyce?

W drugiej części cyklu poświęconego książkom przyglądamy się ciekawszym debiutom literackim ostatnich lat. Abercrombie, Wegner, Błotny - jeśli te nazwiska nic wam nie mówią, to najwyższa pora nadrobić zaległości.

Witamy ponownie wszystkich fanów dobrej lektury. Popularność pierwszego artykułu bardzo pozytywnie nas zaskoczyła – dziękujemy za wsparcie, pomysły i twórczą krytykę. Oczywiście pozostaje sprawa konkursu na nazwę dla cyklu o książkach. Liczba propozycji dosłownie nas przytłoczyła, szczególnie, że większość z nich była naprawdę bardzo dobra. W swojej prostocie najbardziej przypadła nam do gustu Gra na słowa zaproponowana przez użytkownika michu_102.

W komentarzach pod tekstem zaangażowaliście się także w rekomendowanie ciekawszych powieści dostępnych na rynku. Może czujecie się na siłach na napisanie własnej recenzji? Najlepszy tekst z danego miesiąca zostanie opublikowany na stronie. Nagrodą będzie paczuszka książek z redakcyjnego archiwum. Zainteresowani? Adres, na który należy podsyłać teksty pojawi się w komentarzach.

A teraz, oddajmy głos recenzentom. Do następnego!

Co nowego w fantasy?

Fantasy jest dziś popularne, jak nigdy. Nie mówię nawet o sukcesach Harry’ego Pottera, Gry o tron, czy Wiedźmina - cały gatunek wkroczył do masowej wyobraźni. Wystarczy spojrzeć na kinowe nowości, zapowiedzi gier komputerowych, na popularność Skyrima, czy też miliony graczy World of Warcraft i fanów Władcy Pierścieni.

Jednak popularność gatunku ma też złe strony. Najgorszą jest równanie do dołu i wydawanie byle czego. Stąd pytanie:

Czy w fantasy już wszystko zostało powiedziane? Czy czekają nas odgrzewane kotlety i popłuczyny po klasykach? A może fantasy potrafi jeszcze zaskoczyć?

Ten odcinek postanowiliśmy przede wszystkim poświęcić świeżym pozycjom z gatunku fantasy. Mamy dla was trzy recenzje: Samego ostrza autorstwa Joe Abercombiego, Opowieści z meekhańskiego Pogranicza: Północ – południe Roberta M. Wegnera i – z nieco innej beczki - Oium Jarosława Błotnego.

Samo ostrze – czyli bardzo dużo mroku

Miałem szczęście podejść od Samego ostrza z czystym umysłem - gdy dostałem książkę do rąk, nie wiedziałem o niej zupełnie nic. Nawet okładka nie pomagała - zakrwawiony pergamin zdradza tylko tytuł, autora i fakt, że jest to część większego cyklu pt. Pierwsze prawo.

Okazało się, że Samo ostrze to mroczna opowieść, rasowe psychologiczne dark fantasy. Co to właściwie znaczy? Tyle, że na próżno w tej książce szukać odważnych, szlachetnych, chwalebnych, godnych podziwu, czynów i postaci. Świat Samego ostrza jest pełen tchórzliwych żołnierzy, chciwych urzędników, zakłamanych polityków, próżnych szlachciców, morderców, złoczyńców. Jest też pełen cierpienia, kłamstw, pogardy, cynizmu i okrucieństwa. Ktoś pewnie powie: „Jak w życiu”. Ja powiem tylko tyle, że jeżeli w książkach szukacie „lepszych światów” to nie sięgajcie po Abercrombiego. Dla tych, których to nie odstrasza, oto, co znajdziecie w środku.

Dark fantasy to odmiana gatunku, w którą wplecione są elementy horroru: wampiry, demony, wilkołaki. Cechuje go mroczna i ponura atmosfera i sceneria. Dobrym przykładem może być uniwersum Warhammera lub znanego wszystkim Diablo.

Pierwsze strony przedstawiają nam barbarzyńcę Logena ściganego przez potwory. Bohater cudem przeżywa pościg i za namową duchów, rusza na spotkanie przeznaczenia. Tak zaczyna się jeden trzech głównych wątków książki. Dobre podręcznikowe rozpoczęcie, by wzbudzić litość i sympatię. I zadziałało. Barbarzyńcę, Logena Dziewięciopalcego, polubiłem od pierwszej chwili. To zresztą chyba najbardziej sympatyczna postać w książce.

Drugi duży wątek to śledztwo prowadzone przez kalekiego mistrza tortur, inkwizytora Gloktę. Autor nie szczędzi nam opisów niepełnosprawnego oprawcy: gdy spada ze schodów, z trudem pochłania pokarmy lub zmuszony jest prosić o pomoc. Glokta pozorną słabość nadrabia okrucieństwem. Bez przesady - przez połowę czasu widzimy go, jak zastrasza lub znęca się nad więźniami. Te dwa obrazy doskonale się uzupełniają, tworząc wiarygodny psychologiczny portret i bardzo ciekawą postać.

I wreszcie trzeci wątek: egoistycznego młodego oficera, Jezala, stającego do turnieju szermierczego. Jego historia właściwie rozciąga się między treningami, a rozterkami miłosnymi. Niestety miłostki te stoją na poziomie szkolnych podchodów. Sam Jezal, początkowo przedstawiony jako pewny siebie, zawzięty drań, w obecności kobiet rumieni się, jąka i rozkleja, jak kostka masła w mikrofali. Przy tych fragmentach, miałem wrażenie, że książka przeznaczona jest dla dużo młodszego odbiorcy.

Wszystkie trzy wątki zbiegają się dopiero pod koniec powieści. Tu niestety pojawia się problem z Samym ostrzem. Znacie ten moment w grach fabularnych, kiedy w karczmie formuje się drużyna bohaterów, razem ruszająca na wyprawę? Mniej więcej w takim momencie kończy się Samo ostrze. Oczywiście nikt nie ukrywał, że to część dłuższego cyklu, tymczasem Samo ostrze można nazwać jedynie długim wprowadzeniem, które trzeba przetrawić, żeby rozpocząć właściwą przygodę.

A czego właściwie dotyczy wyprawa? Trudno powiedzieć. A to za sprawą tego, że fabuła jest zagmatwana i wielowątkowa: mamy pradawne przepowiednie, zagrożenie wojną na dwóch krańcach królestwa, przepychanki polityczne i kupieckie spiski... Widać, że Abercombie zakroił fabułę na naprawdę szeroką skalę, a pierwsza część jest właściwie zaproszeniem do dalszej lektury.

Osobiście ciekaw jestem, jak dalej potoczą się losy bohaterów - choć jedynie kilku wzbudziło moją sympatię. Całe szczęście na rynku od zeszłego roku dostępna jest druga część Nim zawisną na szubienicy. Na trzecią przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Rafał Cywicki

Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Północ-Południe

Północ-Południe to właściwie dwie książki w jednej. Nawet lepiej powiedzieć: dwa zbiory opowiadań połączone wspólnym światem. Połowa książki dotyczy surowej północy i stacjonującego tam oddziału Górskiej Straży, druga zaś pustynnego Południa i losów Yatecha, wojownika z pradawnego plemienia Issarów.

Siłą rzeczy recenzja też będzie dwuczęściowa.

Północ - honor, męska rzecz

Pierwsza część wciąga bardziej i od niej wypada zacząć. Naprzód powiedzmy sobie, że Górska Straż to jednostka dla prawdziwych mężczyzn, a szósta kompania pod dowództwem pułkownika Kenneth’a, to wzór żołnierskiego braterstwa. Wegner sportretował bohaterów praworządnych i ciekawych. W dużej mierze to zwykli żołdacy, czasem zachowujący się wręcz jak kumple od piwa. Chyba dzięki temu lubi się ich od razu, po pierwszym rozdziale.

Najciekawsze książki postapo - wrześniowa Gra na słowa
Najciekawsze książki postapo - wrześniowa Gra na słowa

Fallout, Metro 2033, STALKER to w grach klasyczne przedstawienia świata po apokalipsie. Dla miłośników tej konwencji przygotowaliśmy listę najciekawszych literackich wizji postapo. Zapraszamy!

Gra na słowa - Honor Harrington, Fałszywi bogowie i egipscy asasyni
Gra na słowa - Honor Harrington, Fałszywi bogowie i egipscy asasyni

W sierpniowym wydaniu "Gry na słowa" recenzujemy "Fałszywych bogów" - powieść ze świata Warhammera 40 000, "Lwa Kairu" czyli wariację na temat asasynów oraz przyglądamy się klasyce militarnego SF. Zapraszamy!

Gra na słowa - recenzja Diablo III: Zakon, Zborowski Jacka Komudy, Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza
Gra na słowa - recenzja Diablo III: Zakon, Zborowski Jacka Komudy, Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza

W lipcowym wydaniu Gry na słowa na tapetę bierzemy powieść Diablo III: Zakon autorstwa Nate'a Kenyona, nową książkę Jacka Komudy, skutego lodem Stalkera, a z klasyki - Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Zapraszamy!