Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 lutego 2012, 14:57

autor: Szymon Liebert

Sprawdź to!. Prosto z indie #2 - niezwykłe światy w grach niezależnych

Prosto z indie to nowinki ze sceny gier niezależnych, zapowiedzi, oraz nasze rekomendacje - w tym miesiącu przyglądamy się m.in. grom Stasis, Owlboy, Unepic i Avadon: The Black Fortress.

Stasis

INFO:
  • Premiera: brak danych (prawdopodobnie 2012, PC, może Mac/iPad)
  • Cena: brak danych
  • Dostępność: oficjalna strona
  • Producent: Chris Bischoff

Często zadajemy sobie pytanie, czy przygodówki przeżywają kryzys, rozkwit, regres lub może powrót. W jakim stanie jest ten gatunek? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że nie jest najlepiej (kto z Was słyszał o ubiegłorocznym A New Beginning?). Twórca Stasisa, Chris Bischoff, zdołał jednak przebić się do mainstreamowych mediów i zachwycić wszystkich swoją klimatyczną grą. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie zamiary ma ten nieznany szerzej, ale dobrze rokujący deweloper. Poznajcie Johna Marachecka, szukającego rodziny w opuszczonym ośrodku badawczym.

Fantastyka w Stasisie

Chris ma jasną wizję tego, jaką wersję science fiction pokaże w swojej grze. „Uwielbiam gatunek SF z wczesnych lat 80. ubiegłego wieku. Wszystko jest takie ziarniste i prawdziwe. Pistolet to pistolet, a samochód to samochód. (...) Starałem się utrzymać taki poziom realizmu w grze. Nie ma w niej magicznych technologii pozwalających wybrnąć z kłopotliwych sytuacji. Poza tym wcielasz się w zwykłego człowieka. Nie naukowca czy inżyniera, który miałby pojęcie o zaawansowanych kwestiach technicznych. Jeśli chcesz zatrzymać jakąś maszynę, nie przeprogramowujesz jej. Po prostu blokujesz ją za pomocą klucza francuskiego.” Autor dodaje, że olbrzymią inspiracją są dla niego filmy z serii Obcy (a przynajmniej dwie pierwsze części tego cyklu).

Maracheck budzi się zdezorientowany i odkrywa, że jest całkowicie sam. Dokoła brzęczą tylko maszyny i monitory. Tak rozpocznie się przygoda traktująca o samotności i paru innych sprawach. „Głównym wątkiem w grze jest pytanie: jak daleko posuniesz się, aby uratować rodzinę?” – wyjaśnia Chris Bischoff w rozmowie z nami. Bischoff obiecuje, że pojawią się też pytania o moralne zastosowanie nauki i przekraczanie granic etyki. „Wszystko to będzie składało się na opowieść o konspiracji” – dodaje producent – „z motywem niecodziennej przyjaźni między dwoma ocalałymi.”

Twórca Stasisa zdecydował się pokazać akcję w nietypowy sposób – w rzucie izometrycznym. „Tak naprawdę perspektywa nie wpływa na żaden z aspektów rozgrywki” – wyjaśnia swoją decyzję Bischoff – „po prostu uwielbiam ten styl”. Sama gra będzie więc klasyczną przygodówką z eksplorowaniem kolejnych lokacji, zbieraniem sprzętu i rozwiązywaniem zagadek. Na uwagę zasługuje styl graficzny i świetna muzyka, które budują uczucie wyobcowania i po prostu wyglądają genialnie. Co ciekawe, za wszystkie aspekty gry odpowiada nasz rozmówca. „Zajmuję się wszystkim – od projektu gry aż po dźwięki i animacje” – mówi Chris. Człowiek renesansu!

Deweloper Stasisa stara się zachować wysoką spójność kreowanego przez siebie świata i unikać abstrakcyjnych łamigłówek, znanych z klasycznych przygodówek. „Wszystkie zagadki zostały zaprojektowane z punktu widzenia: Czy to mogłoby działać? Czy to miałoby sens?” – wyjaśnia producent. Jedną z metod zwiększenia realizmu jest Emergency Medical Kit, urządzenie do przenoszenia i łączenia obiektów. Za jego pomocą autor chce rozwiązać odwieczną „nieścisłość” przygodówek, polegającą na tym, że postacie noszą dziesiątki przedmiotów w kieszeniach.

Czym zauroczy nas Stasis?

Przygodówek ci u nas dostatek, a jednak niewiele z nich eksploruje nowe rejony. Stasis nie popełni tego błędu i zabierze nas do futurystycznego ośrodka badawczego, w którym naszymi jedynymi towarzyszami będą ekrany komputerów i migoczące diody urządzeń. W tej rzeczywistości rozwiążemy typowe zagadki. Siłą gry wydaje się być jednak niesamowity, intensywny klimat wyobcowania i samotności, kreowany za pomocą sugestywnej grafiki i muzyki.

Sprawdź to!

Unepic

INFO:
  • Premiera: listopad 2011
  • Cena: 6,5 euro
  • Dostępność: oficjalna strona
  • Producent: Francisco Tellez de Meneses i jego banda

W grach jest za mało humoru – co do tego chyba nikt z nas nie ma wątpliwości. Nawet pozornie zabawne produkcje zwykle oszczędnie prowokują odbiorców do salw śmiechu. Istnieje jednak pewna tradycja parodystyczna, która pozwala wyśmiewać gatunki i różne zjawiska (przykładem mogą być The Bard’s Tale czy Matt Hazard). Twórcy Unepica poszli tu na całość. W ich grze przenosimy się prosto z sesji RPG do podziemi, aby pośmiać się z Castlevanii, Metal Gear Solid, Gwiezdnych wojeni dziesiątków innych pozycji. Pośmiać, ale jednocześnie oddać hołd, bo produkcja ta czerpie garściami z wymienionych tytułów.

Unepic zaczyna się sceną, którą z łatwością rozpozna wielu z Was – oto grupa zapaleńców rozgrywa sesję RPG w mieszkaniu mistrza gry. Jeden z uczestników zabawy wychodzi na chwilę do łazienki. Gaśnie światło. Kilka sekund później budzimy się w lochu żywcem wyjętym z powieści i gier fantasy. Na domiar złego niechcący spajamy się z lokalnym upiorem. Rozpoczyna się wielka przygoda, podczas której każdy przejaw patosu, znanego z mnóstwa przesadnie poważnych RPG, jest skutecznie kontrowany świetnym humorem. „Jak się zwiesz” – pyta sklepikarz naszego herosa. „Darth Vader, jestem mrocznym Sithem” – odpowiada śmiałek.

Na szczęście Unepic jest nie tylko porcją świetnego humoru, ale też bardzo dobrą i przemyślaną grą. Producenci nawiązują w niej przede wszystkim do stylu określanego jako metroidvania (Castlevania + Metroid), serwując platformówkę z rozbudowanym systemem walki i w pewnym zakresie otwartym światem. Do tego dodano zróżnicowaną broń, mnóstwo przedmiotów, alchemię i inne elementy. Jednym z autorskich pomysłów jest oświetlenie – przemierzając lochy, musimy zapalać pochodnie i lampy, aby rozświetlać ciemność. Prosta koncepcja ułatwia eksplorację. W Unepicu nie brakuje też łamigłówek, walk z bossami i wielu sekretów do odkrycia. Składa się to na świetną i – ponownie – arcyzabawną grę.

Avadon: The Black Fortress

INFO:
  • Premiera: luty 2011
  • Cena: 6,99 euro
  • Dostępność:
  • Producent: Spiderweb Software

Firmy Bethesda i BioWare szczycą się tym, że w ich produkcjach każda z postaci przemawia do gracza głosem nagranym przez aktora. Nie ma wątpliwości, że buduje to niesamowity klimat w takich grach jak Skyrim czy Mass Effect 2. Nie trzeba jednak zatrudniać dziesiątków celebrytów i artystów, aby stworzyć świetną opowieść i wykreować niezwykłe uniwersum. Udowadnia to ekipa studia Spiderweb Software, która na potrzeby swojej gry Avadon: The Black Fortress nie nagrała ani jednego dialogu. Ich dzieło wygląda zaiste archaicznie, ale pod względem fabuły, poziomu rozbudowania i możliwości dorównuje wspomnianym tytułom z górnej półki.

W Avadonie trafiamy do tytułowej niezdobytej twierdzy, która – mówiąc krótko – dba o zachowanie równowagi pomiędzy państwami Paktu. To przymierze ma na celu powstrzymanie od wojen rodów, które w innych okolicznościach od razu ruszyłyby do walki. Czerwonobrody, przywódca Avadonu, jest jednak siłą na tyle potężną, że potrafi kontrolować zapędy przeróżnych frakcji i sprytnie lawirować w świecie polityki. Po przekroczeniu bram Avadonu odkrywamy jednak, że... w twierdzy panuje istny chaos. W roli nowych rekrutów, tak zwanych Rąk Avadonu, wyruszamy z kolejnymi misjami, aby rozwiązywać kłopoty różnych grup, np. pewnego smoka, i jednocześnie poznać tajemniczego oraz potężnego władcę Czarnej Twierdzy.

Avadon: The Black Fortress to produkcja zaiste ogromna, rozbudowana i wciągająca (myśleliśmy o poświęceniu jej całego Prosto z indie, ale moglibyście usnąć!). Twórcy umiejętnie budują swój świat za pomocą oszczędnych środków wizualnych, niezwykle przyjemnych odgłosów tła oraz setek tysięcy linijek tekstu. Od strony literackiej i fabularnej gra spełnia wszelkie oczekiwania, zawierając mnóstwo arcyciekawych wątków pobocznych. Walka została zrealizowana w klasycznym stylu – mamy do czynienia z potyczkami prowadzonymi na tury. Jedyną wadą tej niezwykłej przygody jest brak polskiej wersji językowej. Niestety, aby zgłębić tajemnice Avadonu, musimy biegle władać językiem Szekspira. Tak czy inaczej, gorąco polecamy tę alternatywę dla wysokobudżetowych i czasami odrobinę spłyconych RPG.

Szymon Liebert

Prosto z indie #7 - Zeno Clash II, taktyczny RPG Underrail, recenzja Penny Arcade
Prosto z indie #7 - Zeno Clash II, taktyczny RPG Underrail, recenzja Penny Arcade

Lipcowe wydanie "Proste z indie" jak zwykle pełne niezależnych perełek. Szczegóły o Zeno Clash II, taktycznym RPG-u Underrail i recenzja nowej gry z serii Penny Arcade to tylko część zawartości. Hed zaprasza.

Prosto z indie #5 - grafika to (nie) wszystko
Prosto z indie #5 - grafika to (nie) wszystko

W ostatnich dniach furorę zrobił zwiastun tajemniczej gry Reset - udało nam się porozmawiać z jej twórcami. Sporo miejsca poświęcamy na intrygującą produkcję A Valley Without Wind, której egzemplarz można wygrać w naszym konkursie.

Prosto z indie #4 - emocjonalna walka o przetrwanie
Prosto z indie #4 - emocjonalna walka o przetrwanie

Kwiecień to prawdziwy raj dla fanów gier niezależnych, pojawią się takie tytuły jak Legend of Grimrock, Fez, Botanicula oraz A Valley Without Wind. Ponadto w Prosto z indie zapowiedzi najciekawszych i newsy ze świata „indyków”.