Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 grudnia 2011, 11:16

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Battlefield 3. Redakcyjne podsumowanie roku 2011

Koniec roku to świetna okazja do wszelkiej maści podsumowań. Postanowiliśmy się pokusić o swoje - w artykule znajdziecie słowo od rednacza i spis najważniejszych produkcji ostatnich dwunastu miesięcy.

Battlefield 3

T_Bone: Seria Battlefield miała w tym roku wiele do udowodnienia, aspirując do miana najlepszego multiplayerowego FPS-a. Dzieło EA DICE okazało się przede wszystkim grą niezwykle wciągającą i imponującą graficznie, jednym słowem – sukces! Battlefield 3 połączył większą skalę rozgrywki z destrukcją otoczenia i naciskiem na odblokowywanie usprawnień, niczym w Bad Company 2. Wisienką na torcie okazał się dodatek Powrót do Karkand, miejmy nadzieję, że DICE jeszcze długo będzie wspierać z sercem swój produkt. Czy 2012 przyniesie DLC z dinozaurami?

Gambrinus: W moim zestawieniu Battlefield 3 należy do trzech najlepszych gier mijających dwunastu miesięcy. Szwedzi z DICE dostarczyli nam produkt pieczołowicie dopracowany, technologicznie wyprzedzający dokonania konkurencji o kilka długości. Kapitalna oprawa graficzna i niesamowite udźwiękowienie stanowią idealne uzupełnienie dla głębokiej i satysfakcjonującej mechaniki trybu sieciowego. W połączeniu z różnorodnymi mapami, wiernie oddanym uzbrojeniem i naciskiem na współpracę, otrzymaliśmy grę, która jest w stanie pożerać całe miesiące z życia. Na tle stojących w miejscu rywali, Battlefield 3 to odważny skok naprzód. Oby tak dalej.

Uncharted 3: Oszustwo Drake’a

Sarge: Uncharted 3: Oszustwo Drake’a stanowi naturalne rozwinięcie najlepszych elementów drugiej odsłony przygód Nathana Drake’a. Choć według wielu osób najnowsza część nie przebiła pod względem jakości niezwykle spektakularnej „dwójki”, to nadal stanowi obowiązkową propozycję dla posiadaczy PlayStation 3 w tym roku. Otrzymaliśmy stosunkowo długą kampanię, nieco więcej sekcji platformowych i zagadek, a także tradycyjną dla tej serii filmowość opowiadanej historii. Całość uzupełnia bardzo dobry tryb multiplayer, który został jeszcze bardziej rozbudowany względem poprzedniczki. Wszystko to okraszono świetną oprawą graficzną, stanowiącą prawdziwy pokaz możliwości konsoli firmy Sony. Do największych wad tradycyjnie zaliczyć wypada kiepską sztuczną inteligencję – przeciwnicy nadrabiają raczej liczebnością i odpornością na obrażenia niż szczególnie wymyślną taktyką. Nie powinno to jednak mocno przeszkodzić w czerpaniu przyjemności z poznawania dalszych losów Nathana Drake’a.

The Elder Scrolls V: Skyrim

G40st: Wiele sobie w tym roku obiecywałem po Wiedźminie 2. Niestety, gra nie do końca spełniła moje oczekiwania, więc wszystkie nadzieje związane z solidnym komputerowym RPG pokładłem w kolejnej grze Bethesdy. I tym razem absolutnie się nie zawiodłem. Urzekł mnie jej klimat, jakże inny od tego z cukierkowego Obliviona, bardzo przyjemna mechanika rozwoju postaci, interesujące questy, a przede wszystkim coś, czego zabrakło konkurencji: otwarty świat, który bardzo sobie cenię w tym gatunku. Aż się chce zajrzeć, co kryje się za następnym zakrętem.

Czarny: Bethesda od lat szlifuje swoje umiejętności w tworzeniu coraz lepszych sandboksów. Ich najnowsze dzieło jest chyba najlepszym spełnieniem formuły „piaskownicy” – gracze mogą robić, co chcą, kiedy chcą i jak chcą. Ogrom wolności nie jest jednak przytłaczający, wręcz przeciwnie – skłania do poszukiwania własnych rozwiązań i pozwala na kreację dokładnie takiej postaci, jaką sobie wymarzyliśmy. Każde z setek zadań można wykonać na wiele sposobów – czy to skradając się, czy czarując, czy też stawiając na bezpośrednią walkę. Ta właśnie wolność, w połączeniu z urzekającą oprawą, żywym światem i dynamicznym systemem walki (dwie niezależne ręce) sprawiają, że Skyrim jest jedną z najciekawszych gier tego roku.

UV: Napisałem w recenzji piątej odsłony cyklu The Elder Scrolls, że nie ma gier idealnych i Skyrim tę regułę potwierdza. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z produktem absolutnie wyjątkowym. Błędy i niedoróbki nikną w zalewie zalet, wśród których największymi są niesłychana wręcz swoboda oraz fantastyczny, nasuwający skojarzenia z kultowym Gothikiem klimat. W żadnym konkurencyjnym tytule nie poczujecie takich ciarek na plecach jak tu, gdy będziecie próbowali przedrzeć się przez niegościnny teren w trakcie śnieżnej zawiei. Coś fenomenalnego, gra roku bez dwóch zdań.

Assassin's Creed: Revelations

UV: Fani serii Assassin’s Creed nie mają powodów do narzekań – Ubisoft odkrył w opowieści o bezwzględnych zabójcach prawdziwą żyłę złota, dlatego w ekspresowym tempie serwuje kolejne odsłony cyklu. Revelations wysoko postawionej poprzeczki nie zaniża, choć niektórzy z Was zapewne czują już zmęczenie postacią Ezia i chętnie zobaczyliby pełnoprawną „trójkę”, osadzoną w innych realiach historycznych i przedstawiającą zupełnie nowych bohaterów. Pozostali zaś będą Objawieniami zachwyceni – jak zwykle zresztą.

Minecraft

Terrag: Rzadko zdarza się, żeby jakakolwiek produkcja zaabsorbowała mnie do poziomu, w którym ciężko mi przestać o niej myśleć, a każda wolna chwila nie spędzona przed monitorem wywoływała poczucie bezpowrotnej straty. Sęk w tym, że ja nie egzystuję w ten sposób, a przynajmniej... staram się tego nie robić. Dlatego też za każdym razem, kiedy zauważam u siebie w/w objawy, decyduję się na skrajnie drastyczne posunięcie – kasuję (bezpowrotnie, nieodwracalnie) zapisane stany gry i prędzej czy później – wracam do siebie. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat, w kilkumiesięcznych odstępach czasu, sejwy z Minecrafta kasowałem 4 razy, a każdorazowo wydarzenie to poprzedzały kilkudziesięciogodzinne sesje z tym tytułem.

Star Wars: The Old Republic

G40st: MMO to „zuooo”? Wcale nie, o ile za jego produkcję zabiorą się ludzie mający na koncie najlepsze singlowe gry RPG wszech czasów. Obecność na mojej liście najlepszych tytułów tego roku Gwiezdnych wojen zaskakuje jednak nawet mnie samego, ponieważ jeszcze do otwartych beta-testów podchodziłem jak przysłowiowy pies do jeża, na zasadzie, że pewnie po raz kolejny nadzieję się na kolec. Tymczasem zostałem wprost wessany w wir niesamowitych przygód (wszystkich ośmiu zupełnie różnych ścieżek fabularnych), ociekających charakterystycznym klimatem sagi Lucasa. Na dodatek zmiksowanych w interesującą całość z najlepszych elementów innych gier z gatunku MMO. Liczę na to, że tak gra, jak i skupiona wokół niej społeczność będzie się prężnie rozwijać, do czego – mam nadzieję – dołożę swoją cegiełkę.

Rock Alone: Star Wars: The Old Republic ma szansę odrobinę namieszać na rynku MMO. Nie dlatego, że pozbawi konkurencję klientów, ale dlatego, że zapewni graczom rozrywkę na wysokim poziomie, stworzy alternatywę, której wielu z nich bezskutecznie szuka. Mamy zatem Gwiezdne wojny, mamy renomowanego dewelopera, solidny budżet i pierwsze wrażenia, z których wynika, że twórcy gry dostarczyli bardzo udany produkt. Produkcja BioWare jest dokładnie taka, jaka miałem nadzieję, że będzie. Oby się to nie zmieniło, bo w grach MMO udany start jest równie ważny jak bogata oferta gry na kolejne miesiące i lata.

Jaxa: The Old Republic? Najważniejsze MMO roku. Świetne i wciągające na setki godzin. Wprowadzenie do MMO wyraźnie zarysowanej fabuły to strzał w dziesiątkę. Tylko – czy skupieni na koksie starzy wyjadacze będą w stanie zrozumieć zmiany i przyjąć konwencję? No i oczywiście, czy BioWare będzie potrafiło utrzymać graczy, którzy ukończą fabułę? Oto istotne pytania.

Redakcja GRYOnline.pl