Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 grudnia 2011, 11:16

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Portal 2. Redakcyjne podsumowanie roku 2011

Koniec roku to świetna okazja do wszelkiej maści podsumowań. Postanowiliśmy się pokusić o swoje - w artykule znajdziecie słowo od rednacza i spis najważniejszych produkcji ostatnich dwunastu miesięcy.

Portal 2

Verminus: Żadna tegoroczna premiera nie wzbudziła we mnie tylu pozytywnych emocji. Świetne i różnorodne poziomy same w sobie tworzą doskonałą grę, a gdy dołożymy do nich błyskotliwe teksty GLaDOS i Wheatleya, otrzymamy naprawdę bombową mieszankę. Wybuchy śmiechu gwarantowane.

L.A. Noire

T_Bone: Ostatnie lata nie są łaskawe dla nowych marek, na szczęście wciąż są tytuły, takie jak L.A Noire, które w zalewie kontynuacji są w stanie osiągnąć sukces. Produkcja Team Bondi okazała się pod wieloma względami duchowym spadkobiercą serii Police Quest, a nie tylko GTA z policją w roli głównej. Jako że jestem fanem filmów noir, takich jak L.A Confidential, i kryminałów Jamesa Ellroya, to każda chwila spędzona w wirtualnym Los Angeles z końca lat 40. była dla mnie wyjątkowa. Użycie technologii MotionScan okazało się w przypadku tej produkcji strzałem w dziesiątkę, efekty widać przy każdym dialogu, nie były tu puste przechwałki twórców. Stworzenie spektakularnej gry o pracy detektywów policyjnych to ogromne wyzwanie, chylę czoła przed dziełem Team Bondi i Rockstar Games, a zarazem liczę, że w przyszłości zobaczymy podobne produkcje.

UV: Lubię gry nietypowe, a L.A. Noire australijskiej firmy Team Bondi z pewnością się do takich zalicza. Niektórzy upatrywali w niej odpowiedzi Rockstara na serię Mafia, jednak w rzeczywistości nie mamy tu do czynienia z klasyczną grą akcji, ale z nowoczesną, świetnie zrealizowaną przygodówką. Szukanie dowodów na miejscu zbrodni, umiejętne prowadzenie rozmów ze świadkami i podejrzanymi, kojarzenie faktów i dochodzenie do prawdy. Gdyby jeszcze elementy zręcznościowe były dopracowane tak jak w produkcjach Rockstara lub konkurencji, mielibyśmy prawdziwą perełkę. Chociaż nawet teraz formułowanie takiego określenia w stosunku do L.A. Noire nie jest nadużyciem.

Wiedźmin 2: Zabójcy królów

Jaxa: Na „dwójkę” Wiedźmina czekałem od chwili, gdy ukończyłem część pierwszą. Nie zawiodłem się. Fabuła uwodziła, grafika olśniewała, bohaterowie niezależni byli barwni i trójwymiarowi. W przedstawiony w grze świat zagłębiało się szybko i bez wahania... I nagle gra się kończyła. W połowie, za szybko i cliffhangerem. Czemu RED-zi, czemu?

Verminus: Choć Skyrim jest moim numerem jeden, to Wiedźmin 2: Zabójcy królów mocno wyróżnia się wśród tegorocznych premier. To piękna, dojrzała i rozbudowana gra, z którą chcielibyśmy obcować zdecydowanie dłużej, szkoda, że kończy się za szybko i w momencie, w którym my wcale nie mamy ochoty porzucać tej opowieści. Szczere gratulacje i brawa dla RED Studio.

Łosiu: Choć nie ulegało wątpliwości, że druga część Wiedźmina będzie czymś naprawdę dużym, to muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak dobrego tytułu. Deweloperzy ze studia CD Projekt RED wyciągnęli wnioski z błędów, jakie popełnili w „jedynce” i wzięli pod uwagę opinie fanów gry. W rezultacie otrzymaliśmy produkt z bardzo ładną grafiką, która zachwyciła nie tylko rodaków, ale i zagranicznych maniaków erpegów oraz dobrą, wciągającą, spójną i bardzo równą fabułą. W zasadzie jedynym mankamentem, jakiego nie udało się uniknąć w Wiedźminie 2 to poziom trudności, który w momencie premiery po prostu frustrował - kilka lub nawet kilkanaście śmierci w misji szkoleniowej to pomyłka. Na szczęście w kolejnych łatach poprawiono ten problem.

Deus Ex: Bunt Ludzkości

UV: Do niedawna mój główny kandydat do tytułu gry roku, ale w listopadzie pojawił się Skyrim, no i sami rozumiecie, nie dało się... Miałem okazję testować wczesną wersję Buntu ludzkości – tę samą, która potem wyciekła do sieci – i już wtedy czułem, że powrót kultowej w pewnych kręgach serii będzie niezwykle udany. Co było potem? Standard. Zgodnie z oczekiwaniami przygody Adama Jensena rozłożyły mnie na łopatki, a niedawny deser w postaci świetnego dodatku bez trudu przygniótł mnie do podłogi. Po Skyrimie najlepszy tytuł, jaki testowałem w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.

Jaxa: Zazwyczaj nawet nie próbuję grać w produkcje oferujące FPP. Jednak tegoroczne Deus Ex miało w sobie to coś, co przekonało mnie, by przełamać się i do niego zasiąść. Nigdy nie żałowałem tej decyzji, bo hightechowy klimat cyberpunku kupił mnie w ciągu kilku minut. Połączenie strzelanki, skradanki z RPG wyszło twórcom znakomicie, a to, że można przekraść się przez całą grę, nie zabijając nikogo poza bossami, było tylko wisienką na torcie.

Łosiu: Miałem w to w ogóle nie grać, bo brązowo-żółto-bura stylistyka w ogóle mi nie pasuje, podobnie zresztą jak futurystyczne klimaty. Uległem jednak presji tłumu w postaci UV i Vermiego. Kupiłem, odpaliłem i zakochałem się bez reszty, zapominając o wcześniejszych uprzedzeniach. Grę zapamiętam przed wszystkim dzięki fajnym cybernetycznym wszczepom i ulepszeniom oraz temu, że każdą rzecz można tu osiągnąć na kilka sposobów, w zależności od obranej drogi rozwoju bohatera czy po prostu widzi mi się. Nie zapomnę też o tunelowości świata i poziomów, co bardzo przeszkadza mi w wielu obecnych grach.

Dark Souls

Hed: Kurt Vonnegut stwierdził kiedyś, że każdy autor pisze tę samą książkę całe życie. Podobnie jest z twórcami gier, którzy zwykle eksplorują podobne motywy w kolejnych tytułach. Dotyczy to także studia From Software i jego wymagających produkcji. Dark Souls jest więc bardzo podobne do Demon’s Souls i to wystarczający powód, aby uwielbiać tę grę. Najbardziej jednak imponuje to, że autorzy zupełnie zignorowali wiele błędów i niedociągnięć poprzedniczki, aby poświęcić czas na podrasowanie i rozwinięcie rzeczy najistotniejszych. Stworzyć bogaty, koherentny, a zarazem zróżnicowany świat i zapełnić go nowymi wyzwaniami. Wyzwaniami, które można podejmować kilkakrotnie, poświęcając grze kilkadziesiąt lub nawet kilkaset godzin.

Batman: Arkham City

Stranger: Batman: Arkham City to gra, w której wszystko działa niemal jak w szwajcarskim zegarku – fabuła, postacie, system walk, wachlarz umiejętności i gadżetów, oprawa audiowizualna... Najważniejsze składowe elementy dopracowano niemalże do perfekcji i idealnie wyważono, w rezultacie czego jesteśmy bardzo skutecznie zachęcani do odbywania długich i zapadających w pamięć wycieczek po mroźnym Arkham City. Nie bez znaczenia jest również fakt, że całość starcza na bardzo długo, a gra nie nudzi się nawet podczas przechodzenia pobocznych misji czy odnajdywania sprytnie poukrywanych znajdziek. W Arkham City świetnie mi się w tym roku wypoczywało i z chęcią w to miejsce jeszcze kiedyś powrócę.