Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 27 stycznia 2002, 14:59

autor: Borys Zajączkowski

Gry retro - podróż sentymentalna (10)

Wiek XXI zaczął się od kolejnej wielkiej wojny, udanych testów silników jonowych oraz wysypu naprawdę dobrych gier komputerowych. Poprzedni taki urodzaj miał miejsce dziesięć lat temu - przynajmniej zdaniem autora, który tamte lata i tamte gry wspomina...

Mrożący krew w żyłach klimat walki z przeciwnikiem, o którym z początku nic się nie wie, uzbrojenie najpierw ziemsko-militarne, z czasem coraz bardziej zastępowane stopniowo rozpracowywanymi broniami obcych, żołnierze posiadający coraz większe umiejętności i tym samym zdolni do coraz to bardziej karkołomnych wyczynów, nocne misje w rejonie namierzonego UFO, które wylądowało w takim czy innym celu w zasięgu radarów gracza. Wszystko to stwarzało atmosferę tak przesyconą strachem, koncentracją (w końcu walka szła o życie całej planety) oraz ciekawością każdej kolejnej misji, każdego przesłuchania pojmanego obcego, iż pozostawało jedynie: pampers, kroplówka i zgasić światło. Kolejne dwie części „UFO” nie odniosły już takiego sukcesu merytorycznego jak ta pierwsza, ja zaś osobiście lata później odnalazłem część tego klimatu w rodzimej grze „Gorky 17”, nota bene: dobrej i bardzo niedocenionej gry, ale to już inna bajka.

Po całym tym swoim wywodzie, nie najkrótszym a przecież mógłby on być o dwa rzędy wielkości dłuższy, przychodzi mi na myśl taka podstawowa refleksja – starych, dobrych i grywalnych po dziś dzień gier jest zatrzęsienie. Sam posiadam ich nieco i z myślą o ich uruchamianiu mam w domu drugi komputer – nie najmłodsze 486DX, na którym wszystkie te gry sprzed dziesięciu lat hulają jak koń poza padokiem. Z komputera tego zwykle korzysta moja żona, gdy ma ochotę sobie w coś zagrać, a ja jak zwykle okupuję swoją maszynę, było nie było pracując na niej. I tu rodzi się druga refleksja. Siedzę przed sprzętem kupionym ledwie (aż, aż) półtora roku temu, który od tamtego czasu przeżył dwa niemałe upgrade’y, konieczne do tego, by nowe gry chciały się na nim w ogóle uruchamiać. Obecnie jednak nie bardzo jest już co przyspieszyć i nieuchronnie zbliżam się do momentu, w którym albo blisko 1000 złotych przestanie być moje (płyta, procesor, pamięć), albo o nowych grach będę mógł sobie tylko poczytać. Tymczasem w przeszłości pozostało tyle wspaniałych gier, taka niewyobrażalna mnogość dobrej zabawy, której wielu z nas (coraz więcej nawet) nie doświadczyło – a wszystko to na sprzęcie kosztującym w porywach 200 złotych będzie chodzić jak marzenie. Może czasem, przed wydaniem kolejnych ciężko zarobionych/wyłudzonych/pożyczonych pieniędzy warto się zastanowić, czy aby nie zostały jeszcze jakieś wartościowe gry, w które dotychczas nie graliśmy, a którym nasz przestarzały komputer będzie się zdawał demonem szybkości rodem z laboratoriów wojskowych...? Na pewno warto.

Borys „Shuck” Zajączkowski

Otwarcie Wrót Baldura i Valve na tronie - 10 najlepszych gier 1998 roku
Otwarcie Wrót Baldura i Valve na tronie - 10 najlepszych gier 1998 roku

W co jeszcze grało się w roku wydania pierwszej części Baldur’s Gate? Jak pisali o nich recenzenci w ówczesnych czasopismach o grach? Oto kolejna podróż do złotej ery gier w latach 90. – tym razem roku 1998.