autor: Jacek Piekara
Przygodowe. Jaki był rok 2001 ?
Pierwszy rok nowego tysiąclecia przeszedł już do historii. Jaki był on dla przemysłu gier komputerowych, co ciekawego się w nim wydarzyło?
Przygodowe
Ten niezwykle popularny gatunek od dawna już umiera, a przedstawiane propozycje zwykle nie mają nic wspólnego z dawnymi, wielkimi produkcjami. Podobnie było w 2001 roku, gdzie otrzymaliśmy fabularnie rozbudowaną „oldschoolową” Gilbert Goodmate, a poza tym mnóstwo „cryopodobnego” badziewia w rodzaju Zegarmistrza, dwóch części Draculi, czy Necronomiconu. A już o pomstę do nieba wołał superprymitywny (i przez część magazynów bardzo pozytywnie oceniony) programik Głupki z Kosmosu. Szaletowe poczucie humoru, liniowa fabuła i ubóstwo opcji były głównymi cechami tego programu, który w zasadzie nie był nawet grą przygodową, lecz filmem interaktywnym. Podobnie nieudanym projektem okazali się Rycerze Króla Artura, gra pełna najbardziej rażących błędów technicznych. Ech, gdzie podziały się czasy Touche, Broken Sword, czy I Have No Mouth But I Must Scream? Kiedyś twórcom przygodówek przyświecał ambitny cel opowiedzenia wciągającej historii, „sprzedania” błyskotliwych dialogów, zainteresowania zagadkami i tajemnicami, a teraz przygodówki zwykle wyglądają, jakby scenariusze do nich pisał czternastoletni Murzynek-analfabeta.
Sportowe
Wiadomo, że wszystko co najlepsze w sporcie pochodzi ze stajni Electronic Arts :). I nie inaczej było w zeszłym roku. FIFA 2002 i NHL 2002 były grami, w wypadku których nie można mówić o oryginalności i innowacyjności, ale które zostały zrealizowane wyśmienicie pod względem technicznym i merytorycznym. Miłośnicy obu cykli poczują się jak w domu, ale jednocześnie zostaną zaskoczeni wieloma bajerami technicznymi i multimedialnymi. Niestety EA nie popisała się jeśli chodzi o koszykówkę. NBA 2001 ukazało się z blisko półrocznym opóźnieniem i okazało programem dość przeciętnym, a co gorsza producenci zapowiedzieli, że na PC nie zobaczymy NBA 2002. Pomimo, że na świecie do tego roku zdążyło się ukazać mnóstwo świetnych „piłek kopanych”, to niektórzy autorzy nie potrafią wyciągać wniosków z pracy mistrzów. Ciekawe jakie pobudki kierowały włoskimi twórcami zupełnie nieudanego programu Polska Gooola, bo na pewno nie były to pobudki natury artystycznej ani miłość do footballu. Jednak na świecie znalazł się twórca, który udowodnił, że czasy samotnych geniuszy, przygotowujących bestsellery w nieogrzewanych garażach jeszcze nie umarły :). Ten skandynawski autor zrealizował program Deluxe Ski Jump i podbił nim serca tysięcy Polaków. Koszmarna grafika, porażająca debilizmem prostota opcji i... wiele dziesiątków godzin spędzonych w mrówczym trudzie wykonania coraz dłuższego skoku. Moim zdaniem to absolutny sportowy hit numer jeden roku 2001, nieporównywalny z niczym innym. Możemy sobie wyobrazić ubiegły sezon bez FIFA 2001, ale czy możemy wyobrazić go sobie bez Deluxe Ski Jump? Bez programu, dzięki któremu w nieskończoność mogliśmy powielać sukcesy Małysza i przypominać sobie, że tak naprawdę, to Polacy są najlepsi we wszystkim na świecie?!