Drugi Wiedźmin połatany, czyli Zabójcy Królów w wersji 2.0 (2)
Wiedźmin otrzymał łatę o numerku 2.0, która wedle wszelkich zapowiedzi ma być w tym roku najprawdopodobniej ostatnim dużym lekarstwem na bolączki gry.
Następną dużą zmianę wprowadza obecność samouczka. Tuż po premierze chyba największy jęk zawodu dotyczący braku sensownego tutoriala rozległ się wśród zachodnich graczy. Nie dziwię się temu ani trochę. Sam jako tako niuanse walki opanowałem dopiero w połowie pierwszego aktu. Przechodzenie przez niezbalansowany zupełnie Prolog było prawdziwym cierniem na tyłku. Wyskakujące na mgnienie oka porady dotyczące rozgrywki nie spełniały swojej roli. I to nawet pomimo tego, że wszystkie można było na spokojnie przejrzeć w menu.
Niestety, błędy poczynione przy konstrukcji prologu nie pozwalały na zamieszczenie w nim poprawionego samouczka i najwyraźniej dlatego pojawił się on w formie oddzielnej, króciutkiej przygody. Oto przemoczony Geralt przybywa do jakiejś dziury w Kaedwen, gdzie natyka się na rannego wojaka, którego następnie leczy wiedźmińskimi ziółkami, aby ostatecznie stawić czoła przeciwnikom na Arenie.
Samouczek jest króciutki, ale faktycznie pomaga zrozumieć podstawowe mechanizmy rządzące światem Wiedźmina. Tym bardziej że rozgrywa się w uroczym zakątku bardzo, ale to bardzo, reprezentatywnym dla klimatu tego świata. Właśnie tego zabrakło mi w dużej mierze w kampanii, która moim zdaniem od drugiego aktu z uniwersum wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego dzieliła jedynie nazwy. Szkoda, że samouczek, a przynajmniej jego część rozgrywająca się przed dotarciem na Arenę, jest tak króciutki. Moim zdaniem aż prosi się on o rozwinięcie w postaci choćby jakiejś zagadki kryminalnej. Ważne w każdym razie, że ten wstęp, niemający nic wspólnego z kampanią, pozwala na spokojne zapoznanie się z wiedźmińskimi umiejętnościami, warzeniem ziółek i w końcu z samą walką. Szkoda, że nie ustrzeżono się drobnych błędów, w postaci choćby widocznych fragmentów kodu zamiast oznaczeń przycisków pada na planszach z podpowiedziami.
Tryb Arena jest z pewnością najważniejszym elementem Wiedźmina 2.0. Jego namiastkę mieliśmy już w głównej kampanii, ale teraz element ten można potraktować jak dalekiego krewnego zabawy wieloosobowej. Z grubsza wygląda to tak, że Geralt staje w szranki z kolejnymi falami teoretycznie coraz trudniejszych przeciwników, mając jednocześnie pomiędzy każdą z walk możliwość rozwinięcia swoich umiejętności wzrastających wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów, kupna niezbędnego ekwipunku oraz wynajęcia jednego z trzech pomocników.