Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 sierpnia 2011, 10:13

autor: Adrian Werner

Plebiscyt na gry dekady - rok 2003 (2)

Od dłuższego czasu w naszej Encyklopedii widoczny jest specjalny przycisk, za pomocą którego możecie nominować wybrane tytuły do wielkiego plebiscytu na najlepsze gry dziesięciolecia.

Gothic II: Noc Kruka – Serii Gothic udało się zgromadzić w naszym kraju masę wielbicieli. Do dzisiaj druga odsłona cyklu jest przez większość z nich uznawana za najlepszą. Nic więc dziwnego, że dodatek do niej wyczekiwany był przez wiele osób. Ich cierpliwość została wystawiona na wyjątkowo ciężką próbę, ponieważ polska premiera miała miejsce dopiero w 2005 roku. Rozszerzenie zaoferowało więcej tego wszystkiego, za co pokochaliśmy Gothica II. Dostaliśmy mnóstwo nowych zadań do wypełnienia, lokacji do zwiedzenia i potworów do zgładzenia. Wszystko to spięte zostało klamrą intrygującej fabuły, a wisienką na szczycie tego tortu była bardzo dobra lokalizacja. Noc Kruka nie przyniosła żadnych rewolucyjnych zmian, ale za to zaoferowała fanom RPG kilkadziesiąt godzin zabawy na najwyższym poziomie.

Legacy of Kain: Defiance – Przez większość swego istnienia wampirza seria Legacy of Kain podzielona była na dwa nurty. Jeden z nich (Blood Omen) dotyczył losów Kaina, a drugi (Soul Reaver) koncentrował się na przygodach Raziela. Dopiero w Defiance obie linie fabularne zostały połączone, dzięki czemu sami mogliśmy wybrać, w którą z tych postaci się wcielimy. Gra nie odchodziła zbytnio od rozwiązań poprzedników. Dostaliśmy bardzo miodny miks zręcznościówki z przygodówką, w którym eksplorowanie lokacji i rozwiązywanie zagadek było równie ważne jak efektowne walki z przeciwnikami. Wszystko to uatrakcyjniała tradycyjna dla tego cyklu mroczna atmosfera i zakręcona fabuła. Niestety, była to nasza ostatnia wizyta w krainie Nosgoth, ponieważ zaprzestano kontynuowania tej marki. Trzeba jednak przyznać, że seria zakończyła się w dobrym stylu, mimo że fani do dzisiaj nie poznali odpowiedzi na wiele pytań.

Max Payne 2: The Fall of Max Payne – Szybka premiera Maxa Payne’a 2 była sporym zaskoczeniem. Na pierwowzór czekaliśmy w końcu wiele lat. Natomiast kontynuacja trafiła na rynek w trochę ponad rok od pierwszej zapowiedzi. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób negatywnie na jakość gry. Wręcz przeciwnie, studio Remedy poszło sprawdzoną drogą i zaoferowało produkcję pod wieloma względami przewyższającą poprzednią część. Ponownie dostaliśmy mroczną opowieść, która dzięki wprowadzeniu zabójczyni Mony i obecności bardziej intrygujących czarnych charakterów była jeszcze ciekawsza niż wcześniejsza. Drobne zmiany w mechanice spowalniania czasu pozwoliły na większą swobodę przy korzystaniu z bullet-time’u, a grafika prezentowała tak wysoki poziom, że do dzisiaj patrzy się na nią z przyjemnością. Max Payne 2 został po premierze uznany za jedną najlepszych trzecioosobowych strzelanek w historii i w opinii wielu, pomimo ośmiu lat na karku, wciąż taką pozostaje.

Need for Speed: Underground – Po wypuszczonym w 2002 roku słabiutkim Need for Speed: Hot Pursuit 2 powszechne stało się przekonanie, że seria zaczęła zjadać własny ogon. Świetność cyklowi przywróciło jednak wydane dwanaście miesięcy później Need for Speed: Underground. Twórcy nie ukrywali fascynacji filmem The Fast and Furious (Szybcy i wściekli). Czerpanie inspiracji z hollywoodzkiej produkcji wyszło grze na dobre, dając fanom marki pierwsze od wielu lat świeże doznania. Zabawa polegała głównie na braniu udziału w nielegalnych nocnych wyścigach na ulicach miast. Za zarobione w nich pieniądze mogliśmy tuningować własny samochód, co nadawało rozgrywce pewną ciągłość. Mocną stroną tego tytułu było niesamowite odczucie prędkości i całkiem spory realizm jazdy. Zachwycała również oprawa graficzna. Widok samochodu mknącego po trasach skąpanej w dziesiątkach kolorowych świateł metropolii dostarczał niezapomnianych wrażeń. Underground przywrócił fanom wiarę w serię i okazał się olbrzymim przebojem, rozchodząc się na całym świecie w ponad piętnastu milionach egzemplarzy.

Prince of Persia: The Sands of Time – Książę Persji to prawdziwa klasyka ery DOS-owej i wielu naszych czytelników spędziło przy tej grze niezliczone godziny. Pierwsza próba przeniesienia serii w trójwymiar zakończyła się jednak porażką. Na kontynuację godną tej marki musieliśmy poczekać do 2003 roku. Prince of Persia: Sands of Time przyciągał uwagę przede wszystkim świeżą mechaniką, pozwalającą na manipulowanie czasem, co nadawało platformówkowym zagadkom dodatkową głębię. Zapierające dech w piersiach projekty poziomów, prosty, ale bardzo efektowny system walki i wspaniała atmosfera dopełniały całości, tworząc świetną interaktywną przygodę, która pozwoliła na odrodzenie całej marki. Do dzisiaj wiele osób uznaje Sands of Time za najlepszą odsłonę serii.

Rayman 3: Hoodlum Havoc – W roku 2003 mieliśmy też okazję doświadczyć powrotu czołowej wtedy maskotki Ubisoftu w grze Rayman 3: Hoodlum Havoc. Autorzy wzmocnili wątek przygodowy i znacząco ulepszyli system walki. Wyraźnie większą rolę odegrała fabuła, a postacie miały mocniej zarysowane osobowości. Wszystkie te zmiany wyszły serii na dobre. Część trzecia okazała się doskonale dopracowaną trójwymiarową platformówką, która zachwyciła zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Rise of Nations – Tytuły takie jak Civilization II i Alpha Centauri dumnie noszą na pudełkach nazwisko Sida Meiera, ale w rzeczywistości pierwsze skrzypce przy ich tworzeniu grał Brian Reynolds. Dlatego gdy założył on własne studio Big Huge Games, oczekiwania względem debiutanckiej produkcji tego zespołu były spore. Rise of Nations okazało się oryginalną historyczną strategią, która łączyła typowe mechanizmy RTS znane z Age of Empires z elementami zaczerpniętymi z gier turowych, takimi jak rozbudowane zarządzanie miastami czy rozwój społeczeństwa. Nietypowa mieszanka sporządzona przez Reynoldsa okazała się pysznym koktajlem, który oferował ogromną głębię rozgrywki w bardzo przystępnej formie. Rise of Nations zasłużenie zdobyło niezliczone nagrody dla najlepszej strategii 2003 roku i do dzisiaj pozostaje wiodącą produkcją w karierze Big Huge Games.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej