Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 maja 2011, 10:21

autor: Amadeusz Cyganek

Im trudniej, tym lepiej. Gymkhana - motoryzacyjny narkotyk

Jeśli uważacie, że sporty motorowe to tylko nudne zawody i technologiczny wyścig zbrojeń, to jesteście w błędzie. Poznajcie gymkhanę – dyscyplinę dla wybrańców drwiących z ryzyka i oczekujących piekielnie mocnych wrażeń!

Współcześnie można wyróżnić jeszcze jedną, znacznie mniej rozpowszechnioną, ale i bardziej bezpośrednią, rowerową odmianę gymkhany. Karkołomne ewolucje w górskich kanionach i leśnych gęstwinach połączone z jazdą, obarczoną możliwością bolesnego kontaktu z podłożem, wyglądają niezwykle efektownie. Rowery nie stwarzają jednak aż takich możliwości, jakie oferują potężne maszyny z setkami koni mechanicznych pod maską. Dzisiaj najprężniej działającym motoryzacyjnym ośrodkiem gymkhany jest Japonia – to jedyne w świecie państwo, w którym dyscyplina ta jest prawnie usankcjonowana i nadzorowana przez Japońską Federację Samochodową, a na całym terenie Kraju Kwitnącej Wiśni regularnie rozgrywane są liczne zawody, także o randze międzynarodowej.

Im trudniej, tym lepiej

Zadając sobie pytanie, czym właściwie jest gymkhana, ciężko tak naprawdę znaleźć jednoznaczną i uniwersalną odpowiedź. Najprościej rzecz ujmując – mamy do czynienia z dyscypliną wymagającą od zawodnika ogromnych umiejętności technicznych w prowadzeniu pojazdu, umożliwiających szybkie i jak najbardziej widowiskowe przemieszczanie się pomiędzy kolejnymi, rozstawionymi na trasie przeszkodami. Tego typu książkowe definicje w przypadku gymkhany można jednak włożyć między bajki – każdy pokaz ujawnia bowiem zupełnie nowe możliwości i rozwiązania wynikające z szybkiej i efektownej jazdy. Najczęściej spotykanymi miejscami, w których odbywają się treningi samochodowych ewolucji, są stare, opuszczone lotniska – szerokie i wyasfaltowane pasy startowe oraz place przeznaczone do kołowania samolotów dają pełne pole do popisu w kwestii rozstawienia przeszkód i ustalenia skali trudności przejazdu (co chyba oczywiste, powinna być ona jak najwyższa). Przedmiotów, z których wykonuje się utrudnienia, nie trzeba szukać w specjalistycznych sklepach – do ich stworzenia wykorzystuje się opony, barierki, blokady, słupki i inne drogowe akcesoria, słowem: wszystko, co znajduje się na wyposażeniu dobrego warsztatu czy placu manewrowego. Kluczem do wykreowania idealnej przestrzeni jest odpowiednie zróżnicowanie przeszkód i stworzenie widowiskowych „przejść” pomiędzy kolejnymi wyzwaniami, czekającymi na zawodnika. O tym wszystkim doskonale wiedzą prawdziwi zawodowcy – rzućcie okiem na wzorcowy trening gymkhany w wykonaniu Kena Blocka.

Nie bez przyczyny przywołuję w tym momencie postać szeroko znanego kierowcy klasy WRC i dwukrotnego zdobywcy drugiego miejsca w Rajdzie Ameryki – Block to człowiek-instytucja w świecie samochodowej gymkhany i niezwykle barwna postać rajdowego światka. Właściwie głównie dzięki niemu ta dyscyplina w ostatnich latach tak bardzo zyskała na popularności – to chodzący fenomen, którego wyczyny śledzą miliony pasjonatów motoryzacji i ludzie szukający po prostu dawki mocnych wrażeń. Gymkhana w jego wykonaniu to nie tylko rajdowe widowisko zapierające dech w piersiach; to także wielkie show zrealizowane w świetnym stylu. Block nie powiela gotowych schematów, ciągle poszukuje nowych sposobów na podniesienie atrakcyjności widowiska i pojawia się w różnych zakątkach świata, między innymi w porcie w Los Angeles czy na starym, wysłużonym autodromie we Francji.

DiRT 3

DiRT 3